"Moim pomysłem na adaptację tej książki jest to, że opowiadamy historię syna, którego matka miała na imię Alicja - i całe przedstawienie stanowi wspomnienie z dzieciństwa" - mówił. "Razem z narratorem, czyli synem, widzowie mają szansę błądzić po wspomnieniach z dzieciństwa" - wyjaśnił Sławomir Narloch.
Zwrócił uwagę, że "dzięki temu, że Alicji nie gra dziewczynka, to ten tekst ujawnia nowe i zaskakujące sensy".
"Myślę, iż okaże się, że mama Alicja czytała synowi głębokie i dobre książki. Bo takie bajki pozwalają nam ocalać siebie w tej smutnej rzeczywistości, która nas otacza" - ocenił reżyser.
"Nawet jak na Teatr Narodowy mamy do czynienia z ogromną produkcją, bo na scenie wystąpi ponad 30 artystów - cudowny zespół aktorski, aktorzy gościnni, muzycy, którzy tworzą Orkiestrę Szalonych Kapeluszników" - mówił. "Naszym pomysłem jest również to, że Kapelusznik jest dyrygentem i wprowadza w ten świat muzykę i autorskie piosenki specjalnie na tę okazję napisane" - tłumaczył twórca spektaklu.
"Jakub Gawlik napisał zupełnie nowe piosenki do tego przedstawienia, ponieważ chciałem poszerzyć sensy zawarte w książkach Lewisa Carrolla. Te piosenki czasami pełnią rolę kontrapunktu, czasami są jakimś uzupełnieniem. Bardzo zależało mi na tym, by to przedstawienie nie było 'dziwowiskiem', ale żeby nadać mu jednak pewną linearność - tak, żeby było zrozumiałe i przez najmłodszych, i przez najstarszych widzów" - zaznaczył.
Narloch przyznał, że "w 'Alicji Krainie Czarów' pojawi się też oniryczność i surrealizm".
"Zauważyłem, że sny są gdzieś zapisywane w naszym umyśle w tym samym miejscu, co nasze wspomnienia. Że to jest ten sam żywioł i dzięki temu - przez to, iż opowiadamy o pamięci - jednocześnie jesteśmy bardzo blisko treści snów i fantazji" - powiedział.
"Ten spektakl określam mianem widowiska muzycznego. Jest to forma, w której bardzo dobrze się czuję, i kiedy nie mam do dyspozycji na scenie muzyków, całego zastępu cudownych aktorów, znakomitej techniki - to czuję się bezbronny" - podkreślił.
"Dlatego podczas pracy w Narodowym stało się coś niezwykłego, ponieważ od czterech miesięcy, gdy produkujemy to przedstawienie, chyba wszyscy w teatrze odczuwamy frajdę na każdym poziomie. Rzadko kiedy do spektaklu powstają tak barwne kostiumy, tak magiczne elementy scenografii, wymyślne rekwizyty" - wyjaśnił. "Gdy spaceruję po teatrze - mam wrażenie, że wszędzie widzę zgraję dzieciaków, która cudownie się bawi" - dodał reżyser.
Według Narlocha "'Alicja w Krainie Czarów+'jest książką o zagadkach na bardzo różnych poziomach, również na poziomie językowym".
"Powiedziałem aktorom, aby tak grali ten spektakl, żeby widzowie razem z nimi chcieli rozgryzać te zagadki językowe" - mówił. "Język Carrolla jest bardzo specyficzny na poziomie sensów, szyku tych zdań, ale dzięki temu tworzy jakąś całkowicie odrębną, dziwną rzeczywistość. I już w samym języku ta książka jest po prostu fascynująca" - ocenił.
"Moim założeniem było to, że bardzo chciałem, by to przedstawienie działało na dwóch poziomach - tzn. że dzieciaki dostaną piękny, barwny spektakl. Z kolei gdzieś pod spodem, na drugim polu znaczeniowym, opowiemy o przemijaniu, o czasie, o pamięci - i to będzie warstwa znaczeniowa przeznaczona dla dorosłych" - tłumaczył. "Mam nadzieję, że ta realizacja naprawdę będzie działała na widzów w każdym wieku" - dodał Narloch, który tym tytułem debiutuje w Narodowym jako reżyser.
"Wraz z synem Alicji wyruszamy w podróż po labiryncie pamięci, gdzie człowiek, a może i Niby Żółw jest w stanie wsunąć się w siebie lub wysunąć jak luneta. Humpty Dumpty objaśnia, czym są peliczaple i zbłąkinie, Królowa Kier gra Flamingami w krokieta. W studni dzieciństwa i na cmentarzysku zegarów odkrywamy słoiki z pomarańczową marmoladą, a przede wszystkim receptę, jak ocalić świat od zapomnienia" - czytamy o spektaklu na stronie TN.
Spektakl zrealizowano na motywach powieści Lewisa Carrolla "Alice's Adventures in Wonderland" oraz "Through the Looking-Glass, and What Alice Found There" w przekładzie Macieja Słomczyńskiego. Nazwa postaci Niby Żółw w tłumaczeniu Antoniego Marianowicza. Przedstawienie adresowane jest dla widzów od 8. roku życia.
Scenografię i kostiumy zaprojektowała Martyna Kander. Choreografię opracowała Anna Hop.
Występują m.in.: Ewa Konstancja Bułhak (Alicja), Cezary Kosiński (Syn), Paweł Paprocki (Szalony Kapelusznik), Anna Lobedan (Królowa Kier, Flaming, Chórzystka), Hubert Paszkiewicz (Król Kier, Flaming, Chórzysta), Oskar Hamerski (Niby Żółw, Dwójka, Flaming, Chórzysta Królowej Kier), Bartłomiej Bobrowski (Gryf, Flaming, Chórzysta Królowej Kier), Paulina Szostak (Elsie, Dziesiątka, Flaming), Henryk Simon (Rycerz, Szóstka, Flaming, Chórzysta Królowej Kier), Kacper Matula (Jelonek, Siódemka, Flaming, Chórzysta Królowej Kier), Grzegorz Kwiecień (Humpty Dumpty, Flaming, Chórzysta Królowej Kier), Robert Czerwiński (Komar, Ósemka, Flaming, Chórzysta Królowej Kier), Jakub Gawlik (Pan Gąsienica, Chórzysta Królowej Kier), Piotr Piksa (Śpiewak Królowej Kier, Piątka, Flaming) i Kamil Mrożek (Jeż, Flaming, Chórzysta Królowej Kier).
Piosenki z tekstami Sławomira Narlocha do muzyki Jakuba Gawlika wykonuje na żywo Orkiestra Szalonych Kapeluszników w składzie: Angela Gołaszewska-Dziołak / Aleksander Zwierz (skrzypce), Krystyna Wiśniewska / Antoni Wrona (wiolonczela), Konrad Gzik / Jakub Wydrzyński (saksofony i flet), Maciej Kozioł / Michał Zuń (kontrabas), Michał Bator / Jarema Jarosiński (perkusja), Paweł Paprocki (instrumenty klawiszowe), Kacper Matula (gitary, guitalele), Jakub Gawlik (akordeon) i Henryk Simon (instrumenty perkusyjne).
Premiera - 4 marca o godz. 19 w Sali Bogusławskiego Teatru Narodowego. Kolejne przedstawienia - 5 oraz 7-9 marca.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
kw/