Srebrny medal zdobyli Norwegowie, a brązowy Austriacy. Biało-czerwonym w składzie: Żyła, Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Aleksander Zniszczoł zabrakło do podium ponad 10 punktów.
"Mieliśmy oczekiwania. Walczyliśmy, ale czegoś mi zabrakło. Teraz już nic z tym nie zrobimy. Od środy nie najlepiej się czułem. Próbowałem z tym walczyć, ale jednak nie miałem energii. Tak bywa. Raz się wygrywa, a raz przegrywa. Trzeba walczyć dalej. Przed nami jeszcze dużo zawodów Pucharu Świata, w tym Raw Air" - zaznaczył Żyła.
W zeszłym tygodniu 36-latek na skoczni normalnej w Planicy obronił tytuł mistrza świata, który wywalczył dwa lata temu w Oberstdorfie. W piątkowym konkursie indywidualnym na dużej skoczni zajął dziewiąte miejsce, a w "drużynówce" miał 16. wynik indywidualnie.
"Szkoda. Trochę noga mi nie podawała. Brakowało tych metrów, żeby odlecieć na dole. Co zrobić? Za dwa lata są kolejne mistrzostwa świata" - skwitował Żyła.
Najlepiej z Polaków w konkursie drużynowym zaprezentował się Kubacki, który skoczył 137 i 128,5 m, uzyskując siódmą notę dnia - 291 pkt.
"Moje wyjście z progu było porządne, ale przy tych prędkościach na rozbiegu trudno było odlecieć. Na powtórce mój skok wygląda całkiem dobrze. Nie wiedziałem, że trenerzy obniżali belkę startową. Myślałem, że to jest decyzja jury. Czuję rozczarowanie" - oznajmił zaskoczony Kubacki.
Polscy skoczkowie narciarscy zdobyli w Planicy dwa medale. Oprócz złota Żyły, Kubacki wywalczył w piątek brąz na dużej skoczni, natomiast Stoch był czwarty.
"Walczyliśmy, ale bez powodzenia. To jest zawsze przykre, jak się kończy na czwartym miejscu. Szczególnie szkoda Kamila i Olka, że wyjadą stąd bez medali. Niestety, ten konkurs tak się potoczył" - podsumował Kubacki.
W następny weekend w dniach 11-12 marca w Oslo odbędą się dwa konkursy Pucharu Świata, zaliczane do norweskiego cyklu Raw Air. Następnie skoczkowie będą w nim rywalizować w Lillehammer, Trondheim i Vikersund.(PAP)
mj/