„Wokół Jana Pawła II dzieje się coś dziwnego. Pamiętam, jak z górą 20 lat temu spadła na mnie druzgocąca krytyka za to, że w filmie Helen Whitney pt. 'Papież Millenium' pojawiło się kilka krytycznych wypowiedzi na temat Jana Pawła II, chociaż całościowa wymowa była bardzo pozytywna i podkreślała jego ogromny wkład w przemiany współczesnego Kościoła i świata. Mimo tego zostałem niemal okrzyknięty bluźniercą szargającym narodową świętość. Minęło raptem 20 lat i mamy nową narrację na temat osoby Jana Pawła II" - zauważył.
"Materiał do niej został zaczerpnięty przez twórców z zapisków wyprodukowanych przez piewców realnego socjalizmu, którzy w praktyce realizowali teorię, że religia jest 'opium dla ludu' i że oświecone oraz postępowe społeczeństwo porzuci wkrótce zacofane myślenie i podąży drogą jedynie słusznego światopoglądu naukowego” - dodał ks. Ołdakowski z Radia Watykańskiego.
„A kto ośmieli się zakwestionować to, co naukowe? Podobny argument jest wysuwany dzisiaj, gdy mówi się o niezbitych dowodach na zaniedbania papieża, gdy jeszcze działał w Krakowie. One stały się niemal nieomylnym dowodem podważającym autorytet Jana Pawła II” - dodał.
Zdaniem polskiego księdza z Watykanu „cały długoletni dorobek tego wielkiego naukowca, biskupa i pasterza Kościoła powszechnego próbuje się przesłonić 'rewelacjami', które mają postawić go w innym świetle niż większość ludzi go widziała i co ważniejsze doświadczyła bezpośrednio na sobie”.
„Tak jakbyśmy z ludzi obdarowanych jego obecnością w naszej historii mielibyśmy stać się tymi, którzy się wstydzą, że kiedykolwiek w niej się pojawił. To nie jest uderzenie jedynie w nasze dobre samopoczucie czy w 'dobrą wiarę' na temat kogoś wielkiego, ale to jest uderzenie w naszą tożsamość, w nasze dziedzictwo oraz w naszą przyszłość” - ocenił ks. Ołdakowski w wypowiedzi dla PAP.
Wyznał: „Zastanawiam się, co stało się przez 17 lat od śmierci Jana Pawła II, że nagle dla wielu ludzi ze świętego, największego Polaka w historii, jednego z ojców naszej niepodległości i wolności stał się uosobieniem kogoś, kto ukrywa grzech pedofilii wśród duchownych i lekceważy cierpienia ofiar ich przestępstw”.
"Element walki o wpływ na ludzkie umysły"
Jego zdaniem „trudno nie odnieść także wrażenia, że jest to element kulturowej i medialnej walki o wpływ na umysły ludzkie”.
„Wartość dobra wspólnego przestała się dzisiaj liczyć, znaczenie ma jedynie +dobro partyjne+. Kościół również częściowo z własnej winy stał się zakładnikiem w tej walce, a jego jakoby personifikacją w najwyższym stopniu stał się św. Jan Paweł II i jego dziedzictwo. Przyczepiając Janowi Pawłowi II łatkę +obrońcy pedofilów+ uderza się z wielką siłą w Kościół, próbując pozbawić go roli duchowego przewodnika oraz przy okazji wymazać wydawałoby się niezatarty ślad wielkiego Polaka z serc i umysłów rodaków” - stwierdził ks. Ołdakowski.
W jego przekonaniu „u twórców filmów i książek, opisujących rewelacje z odległej i nowszej przeszłości Jana Pawła II, można dostrzec brak myślenia osadzonego w realiach czasów komunistycznych, w których działał Karol Wojtyła”.
„Ten brak myślenia historycznego odnosi się również do obowiązujących w przeszłości procedur w traktowaniu pedofilii w Kościele. Oczywiście pedofilia zawsze była przestępstwem i zbrodnią wobec nieletnich, ale konkretna ścieżka postępowania ze sprawcami tych czynów nie była wypracowana na poziomie obowiązującym dzisiaj” - przypomniał.
„Trudno jest - wskazał - zarzucać komuś, kto żył w przeszłości, że nie miał dzisiejszej wiedzy czy obecnych narzędzi w walce z pedofilią”.
„Większość badaczy, którzy zabierali głos w sprawie domniemanych zaniechań abp Karola Wojtyły w czasach krakowskich, uważa jednak, że stosował on wobec duchownych pedofilów o wiele surowsze zasady niż obowiązujące wówczas procedury” - oświadczył ksiądz Krzysztof Ołdakowski.
Z Watykanu Sylwia Wysocka(PAP)
kgr/