Ukraiński kierowca podczas ewakuacji mieszkańców: strzelano do nas i cały czas spadają pociski [WIDEO]

2023-03-10 13:58 aktualizacja: 2023-03-11, 08:14
Ewakuacja cywilów, Fot. PAP/Leszek Szymański
Ewakuacja cywilów, Fot. PAP/Leszek Szymański
Każdego dnia wywozimy bezpłatnymi busami ludzi z terenów zagrożonych ostrzałem do bezpieczniejszych miejsc w Dnieprze. Do nas też już strzelano, spadają pociski, rakiety. Dlatego nie jeździmy już w okolicę Baсhmutu – powiedział fotoreporterowi PAP jeden z kierowców pomagających w ewakuacji mieszkańców.

"Każda ewakuacja z terenów zagrożonych ostrzałem to niebezpieczeństwo zarówno dla kierowców, jak i pasażerów busa. Ale dużo bardziej niebezpieczniej jest zostać na miejscu" - powiedział PAP.PL fotoreporter PAP Leszek Szymański przebywający obecnie w Ukrainie, który obserwował ewakuację mieszkańców Konstantynówki, Kramatorska i Słowiańska w obwodzie donieckim do Dniepru.

Ewakuację przeprowadzają wolontariusze z Dniepru, z organizacji "Dobra Sprawa". Pieniądze na transport, kierowców, paliwo pochodzą z lokalnych zbiórek.

"Wolontariusze z tej organizacji prowadzą ewakuację od lutego 2022 roku. To dziesiątki zaangażowanych osób oraz sześć busów w tym jeden przystosowany dla inwalidów. Każdego dnia z obwodu chersońskiego i donieckiego ewakuowani są ludzie" - powiedział Szymański.

Dodał, że to czy ewakuacja się odbędzie zależy od liczby chętnych mieszkańców gotowych opuścić swój dom.

"Taka ewakuacja trwa w zasadzie cały dzień, rozpoczyna się wcześnie rano. Wolontariusze dostają informacje z poszczególnych miast, że jest grupa mieszkańców do ewakuacji i tam jadą. Cały zespół jest w stałym kontakcie z wojskiem i to wojsko decyduje, czy jest bezpiecznie i można jechać do jakiegoś miasta czy nie" - wyjaśnił.

"Najbliżej wojsk rosyjskich byliśmy w Konstantynówce na drodze do Bachmutu. Bliżej nie pozwoliło nam wjechać wojsko" - przekazał Szymańskiemu jeden z wolontariuszy.

Jeden z kierowców busa, z którym rozmawiał Szymański, podkreślił, że nie wszyscy mieszkańcy chcą się ewakuować.

"W miastach, które znajdują się bezpośrednio na linii frontu, nie pozostało zbyt wielu ludzi. Jednak dzisiaj tam nie będziemy. Nie ma stamtąd zbyt wielu próśb o ewakuację" - powiedział.

Zapytany o to, czy podczas ewakuacji zdarzają się ostrzały, odparł, że cały czas jest niebezpiecznie.

"Wcześniej do nas już strzelano. Jest ciągły ostrzał, spadają pociski, rakiety. Ciągle strzelanina. Nie jeździmy już w okolicę Baсhmutu. Ale w tej chwili bardzo niebezpiecznie jest we wszystkich miastach frontowych, na przykład w Czasowym Yarze. To też są punkty zapalne. Dlatego musimy być bardzo ostrożni i uważni" - wyjaśnił.

Wolontariusze nigdy nie jeżdżą sami.

"W miastach frontowych jazda w pojedynkę jest dość niebezpieczna. Jeśli coś się stanie, musi być ktoś, kto cię wesprze" - podsumował mężczyzna.

Jeden z ewakuowanych mieszkańców Aleksander nie ukrywał radości z wyjazdu.

"Cieszę się, że wyjeżdżam, bo tu jest duży hałas, lecą rakiety i pociski. W Dnieprze jest spokojniej, ciszej. Tutaj jest niebezpiecznie. Zostałem tutaj z powodów rodzinnych. Najpierw moi krewni chorowali, potem miałem jakieś sprawy do załatwienia. Teraz zdecydowałem się na wyjazd. Muszę wynająć mieszkanie, może znajdę pracę" - powiedział zamyślony.

Starszy mężczyzna Anatolij stojący koło busa też wyjeżdża do Dniepru, mimo, że jak podkreśla "wcale tego nie chce, bo jest tutejszym mieszkańcem i wszystko tu zna".

"Dzisiaj ostrzał zaczął się o wpół do czwartej. Dobrze, że w domu jest piwnica. Tylko biegam do piwnicy i z powrotem. Nie jest już dla tego odpowiedny wiek, nie te już nerwy. Dlatego muszę wyjechać" - powiedział.

To druga próba ewakuacji Anatolija.

"W Dnieprze będę wynajmował hostel. Wcześniej latem wynajmowałem osobne mieszkanie. Płaciłem 10 tysięcy hrywien (wtedy ok. 1350 zł.- PAP) miesięcznie. Pieniędzy wystarczyło na 3 miesiące. Potem przyjechałem tutaj. Ale tu jest niebezpiecznie. Dach był zerwany (przez ostrzały - PAP), spadł kawałek sufitu. Przyjechałem, naprawiłem trochę i wyjechałem. Bo (działania wojenne: PAP) są coraz bliżej" - stwierdził.

"Chcę żyć u siebie i w spokoju. We własnym domu. Jak u nas się mówi w mojej własnej chacie, zgodnie z moją własną prawdą" - podsumował. (PAP)

Autorka: Agnieszka Gorczyca

Tłumaczenie: Ihor Usatenko

kw/