"To przedstawienie zaczyna się od zdania wypowiadanego przez Księcia: +jeżeli miłość karmi się pokarmem muzyki - to grajcie!+" - przypomniał reżyser. Jak dodał, realizacja tego spektaklu "nie wynikała z jego pogodnego, radosnego nastroju". "Przeciwnie. Był to efekt minorowego nastroju, jaki mi towarzyszył; takiego lęku i braku, poczucia mroku świata, napięcia i niepokoju, ogarniającej nas ciemności" - wyjaśnił.
"Poprzez ten teatr, za pomocą tego tekstu chciałem razem z aktorami opowiedzieć piękną historię - czasami komiczną, czasem melancholijną, a w ostatecznym rachunku pogodną. To jest taki okruszek, który sobie i widzom chcieliśmy zafundować. Na pociechę, na ciepłe dni" - powiedział PAP Cieplak.
Reżyser w sobotę w Domu Dziennikarza w Warszawie odebrał Nagrodę im. Tadeusza Żeleńskiego-Boya za rok 2022, którą przyznał mu Zarząd Klubu Krytyki Teatralnej Stowarzyszenia Dziennikarzy RP, polskiej sekcji Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyki Teatralnej (AICT). Wręczając dyplom prezes polskiej sekcji AICT dr Tomasz Miłkowski przypomniał, że Piotr Cieplak jest 47. laureatem tego wyróżnienia, a nagroda została mu przyznana "za wybitne osiągnięcia w sztuce reżyserskiej ze szczególnym uwzględnieniem spektakli zrealizowanych Teatrze Narodowym".
"Przyznane wyróżnienie jest połączeniem czegoś, co zwykło się nazywać nagrodą za całokształt z dodatkowym wskazaniem na reżyserie w Teatrze Narodowym, w tym na ostatni, zachwycający swoją urodą spektakl szekspirowski +Wieczór Trzech Króli+" - powiedział w laudacji dr Miłkowski.
Przypomniał, że "Jan Englert z wielką delikatnością powiedział po premierze +Elementarza+ (w reż. Cieplaka - PAP): +teatr Piotra Cieplaka to samotna wyspa - wyspa oryginalnej wyobraźni i samodzielnych poszukiwań+". "Niełatwo jednak znaleźć wspólny mianownik tych poszukiwań, wskazać na ewentualne ich granice czy kierunek, bowiem twórcza praca Piotra Cieplaka wymierzono jest przeciw takim jednoznacznym ujęciom, które uwielbiają krytycy próbujący pochwycić artystę w sidła wyrazistych formułek" - mówił Miłkowski. "Tyle tylko, że usidlić go nie sposób" - ocenił.
Zwrócił uwagę, że "po bujnym, barwnym i radosnym +Wieczorze Trzech Króli+, bodaj najpogodniejszym spektaklu reżysera na Scenie Narodowej, w listopadzie ubiegłego roku w teatrze legnickim pojawił się jego ascetyczny spektakl +Snu srebrnego Salomei+ Juliusza Słowackiego, oparty na mrocznym tekście i temacie budzącym zrozumiały niepokój". "Oto przecież za naszą wschodnią granicą wojna, a Cieplak tymczasem wraca do koliwszczyzny, do czasów konfrontacji ukraińskiego ludu i polskiej szlachty. Ktoś zauważył jednak, że być może czas niezwykłego zbliżenia Polaków i Ukraińców to po prostu taki stosowny moment, aby rozliczać się z historią" - zaznaczył dr Miłkowski.
Przypomniał, że Cieplak swoją przygodę z teatrem rozpoczął 44 lata temu w Teatrze im. W. Horzycy w Toruniu, gdzie wyreżyserował jednoaktówki Aleksandra Fredry "Jestem zabójcą" i "Pierwsza lepsza, czyli nauka zbawienna". "Nasz laureat jednak niezbyt lubi wspominać, woli mówić o nowych spektaklach i planach - i to by świadczyło, że nadal jest twórcą młodym, wychylonym w przyszłość" - podkreślił.
Jak zauważył, Cieplak "tworzy bardzo różne spektakle, różne nastroje, mnoży pytania, ale zawsze towarzyszy mu wielka dbałość o detal, o wykończenie szczegółów, o wydobycie aktorskiego kunsztu". "Jubilerska robota" - ocenił dr Miłkowski.
W rozmowie z laureatem, którą poprowadził teatrolog i krytyk teatralny Konrad Szczebiot, reżyser zaznaczył, że "teatr w Polsce jest bardzo różnorodny i dobry". "Teatr jest niszowy, ale wydaje mi się, że jest bardzo żywy i dużo ciekawych, różnorodnych rzeczy się w nim pojawia" - ocenił.
Cieplak przyznał, że w swojej twórczości "próbuje praktykować paradoks". "W gruncie rzeczy ja +śpiewam jedną piosenkę+, cały czas to samo tylko raz na grzebieniu, raz na puzonie, raz z orkiestrą dętą, raz a cappella. (...) To przedstawienia o ludziach, którzy idą przez życie. Starają się to wszystko jakoś polepić w całość i im się to nie udaje. Są zalęknieni, ale są też dzielni w tych porażkach" - zauważył.
"Teatr jest niszowy i nie powinien ścigać się ze stadionami. Wydaje mi się, że ogólnie twórczość, robienie sztuki - to jest poważna sprawa. Ma swoją odpowiedzialność i niesie ze sobą odpowiedzialność" - podkreślił Piotr Cieplak. Dodał, że "teatr jest miejscem, gdzie słowa jeszcze mogą mieć znaczenie".
Nagroda im. Tadeusza Żeleńskiego-Boya jest przyznawana artystom teatru – aktorom, reżyserom, scenografom oraz dramatopisarzom i krytykom - "za najbardziej interesujące dokonania w danym roku lub za całokształt twórczości stanowiącej liczący się wkład w rozwój polskiego teatru". "Nosi Imię najsłynniejszego polskiego krytyka teatralnego, zamordowanego przez Niemców w czasie II wojny światowej" - czytamy na stronie polskiej sekcji AICT.
Wyróżnienie zostało ustanowione w 1956 r. z inicjatywy Romana Szydłowskiego, wieloletniego prezesa Klubu Krytyki Teatralnej, współzałożyciela Klubu Paryskiego, który dał początek Międzynarodowemu Stowarzyszeniu Krytyków Teatralnych. Pierwszym laureatem nagrody został w 1957 r. Kazimierz Dejmek za inscenizację "Śmierci Winkelrieda", jednego ze spektakli symbolizujących przemiany polityczne w polskim teatrze w okresie odwilży październikowej.
Wśród 46 laureatów, którzy otrzymali to wyróżnienie w minionych latach, znaleźli się artyści, których twórczość nadawała kształt polskiemu teatrowi, m.in.: Kazimierz Dejmek, Zbigniew Zapasiewicz, Jerzy Grzegorzewski i Henryk Tomaszewski (nagrodzeni dwukrotnie), Tadeusz Kantor, Konrad Swinarski, Krystyna Skuszanka, Lidia Zamkow, Adam Hanuszkiewicz, Jacek Woszczerowicz, Gustaw Holoubek i Krystyna Janda. W ubiegłym roku Nagroda im. Tadeusza Żeleńskiego-Boya otrzymał aktor Jan Peszek.
Piotr Cieplak - reżyser teatralny, profesor warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza - od 2014 r. jest etatowym reżyserem Teatru Narodowego w Warszawie.(PAP)
Autor: Grzegorz Janikowski
kgr/