Hurkacz w poniedziałek zakończył zmagania w turnieju ATP 1000 w Indian Wells na trzeciej rundzie, przegrywając z Amerykaninem Tommym Paulem 6:4, 2:6, 4:6.
Rozgrywki były wyjątkowe dla polskiego tenisisty i jego szkoleniowca, bowiem właśnie w ich trakcie świętowali cztery lata współpracy.
"Pierwsze wspomnienie to to, że zaczęliśmy współpracę właśnie podczas tego turnieju w Indian Wells. Ja nie znałem Huberta, on nie znał mnie. Przez pierwszy tydzień codziennie spędzaliśmy na korcie po sześć godzin. Teraz nigdy byśmy tego nie zrobili. To wspólna podróż, proces poznawania siebie. Pytałem go wtedy, jakie jest jego spojrzenie na tenis, musiałem rozgryźć, w jakich elementach mogę mu pomóc. To świetna przygoda, ale teraz patrzymy w przyszłość i skupiamy się na naszej liście rzeczy do poprawy" - podkreślił Boynton.
Szkoleniowiec 26-letniego wrocławianina zaznaczył, że zmiana jego podopiecznego na przestrzeni ostatnich czterech lat wynika z tego, że dojrzał.
"On dojrzewa. Czas od 22 do 26 lat jest bardzo ważny dla mężczyzny. On dojrzewa i wiele uczy się sam o sobie, co sprawia, że jest wyjątkowy i co go wyróżnia. Odkrywa, co musi zrobić, żeby wykorzystać swoje atuty. To dobry czas, odkrywczy" - przyznał trener.
Ocenił także czego potrzeba najlepszemu obecnie polskiemu tenisiście, który zajmuje 11. miejsce w rankingu ATP, by awansować do czołowej trójki na świecie.
"Można spojrzeć na wszystkich zawodników z miejsc 5-15, oni są blisko szczytu. Żeby znaleźć się w czołowej trójce muszą po prostu grać nieco lepiej, ale nie ma jednego konkretnego elementu, który muszą poprawić. Hubert musi pracować nad tym, żeby mieć wysoki procent pierwszego serwisu, żeby bezpośrednio punktować i dobrze returnować. Jeśli te elementy się zgrają w przypadku Huberta, to będzie na dobrej pozycji, żeby wygrywać"
Hurkacz oraz jego trener przenoszą się teraz na Florydę, gdzie Polak będzie przygotowywać się do rywalizacji w Miami.(PAP)
kgr/