Premier Morawiecki wygłasza na Uniwersytecie Ruprechta i Karola w niemieckim Heidelbergu wykład pt. "Europa w historycznym punkcie zwrotnym". "Europa znalazła się obecnie w historycznym punkcie zwrotnym, poważniejszym nawet niż wtedy, gdy upadał komunizm. Wówczas zmiany miały charakter pokojowy, dzisiaj natomiast cały świat jest zagrożony agresją rosyjską" - powiedział.
"Dzisiaj chciałbym podkreślić rolę suwerenności państw narodowych, jeżeli chodzi o utrzymanie wolności narodów. Walka narodów w Europie Środkowo-Wschodniej, które były niewolnikami ZSRR - to była właśnie walka o suwerenność, o wolność. Uważaliśmy, że nasze prawa, nasze swobody będą mogły być gwarantowane tylko, jeżeli będziemy ponownie suwerennym państwem narodowym. Mieliśmy rację - było to widać ponownie w czasie kryzysów społecznych i gospodarczych, także podczas pandemii COVID-19, gdzie widzieliśmy, że skutecznie działające państwa narodowe miały kluczowe znaczenie, jeśli chodzi o ochronę zdrowia obywateli" - mówił Morawiecki.
Jak ocenił, kryzys pandemiczny i wcześniejszy kryzys gospodarczy pokazały "granicę zarządzania ponadnarodowego". "Okazuje się, że nic innego nie uratuje wolności narodów i ich bezpieczeństwa niż państwa narodowe. Inne systemy mają charakter utopijny lub iluzoryczny. (...) Państwa narodowe w Europie nie mogą zostać zastąpione niczym innym" - stwierdził premier.
W wykładzie Morawiecki poruszył temat historii Polski i Niemiec oraz ich wzajemnych relacji. "Jesteśmy sąsiadami od ponad 11 wieków. Mieszkaliśmy obok siebie, wspólnie rozwiązywaliśmy problemy - nie tylko obok siebie, ale wspólnie. W podobnym czasie zakładaliśmy pierwsze uniwersytety - w Krakowie w 1364 r. i tu, w Heidelbergu (w 1386 roku - przyp. PAP). Wielu Polaków pochodziło z terenów Niemiec, miało kontakty rodzinne z Niemcami, i odwrotnie" - mówił.
"Dziś Polacy i Niemcy ściśle ze sobą współpracują pod względem gospodarczym, co sprawia, że nasze kraje są od siebie zależne. Polska to piąty największy partner Niemiec w wymianie handlowej, wkrótce będzie na czwartym miejscu. Natomiast Rosja jest dopiero na 16. miejscu" - podkreślił premier.
Premier: potrzebne jest pojednanie polsko-niemieckie w obliczu wspólnych wyzwań
Potrzebne jest pojednanie polsko-niemieckie w obliczu wspólnych, ogromnych wyzwań, ale do tego potrzebna jest rekompensata, by pogodzić sprawców i ofiary po II wojnie światowej. Polska cały czas cierpi wskutek tych doświadczeń - powiedział premier Mateusz Morawiecki na Uniwersytecie w Heidelbergu.
Premier odniósł się do kwestii wspólnej historii polsko-niemieckiej. "Cały czas Polska cierpi wskutek tragicznych doświadczeń II wojny światowej. Straciliśmy wówczas wolność, niezależności i ponad 5 mln obywateli. Polskie miasta zostały zniszczone, ponad tysiąc wsi brutalnie spacyfikowano" - mówił.
"Niemcy Zachodnie miały możliwość, żeby po wojnie się bez problemu rozwijać. Natomiast Polska po wojnie straciła całe dekady, gdy nie mogła się normalnie rozwijać, bo znajdowała się po drugiej stronie Żelaznej Kurtyny. Nie mogę o tym nie wspomnieć - Polska nie otrzymała reparacji za zniszczenia, ukradzione dobra, w tym również różnego rodzaju dobra kultury" - powiedział Morawiecki.
Jak ocenił, "potrzebna jest rekompensata, by pogodzić sprawców i ofiary w tym kluczowym momencie". "Potrzebujemy takiego pojednania, gdyż stoimy przed wspólnymi, ogromnymi wyzwaniami" - oświadczył.
Premier przypomniał, że "miliony młodych Europejczyków mieszkających za Żelazną Kurtyną wiedziały, że po jednej stronie kurtyny jest wolność, a po drugiej - okupacja radziecka. "Niektórzy w Europie cieszyli się wolnością, a inni cierpieli wskutek rosyjskiego barbarzyństwa. Gdyby ktoś nam powiedział, że doczekamy końca komunizmu, to wówczas razem z moimi rówieśnikami bym prawdopodobnie w to nie uwierzył; podobnie zresztą było trudno w to uwierzyć ekspertom z Zachodu" - powiedział premier.
"To jednak się stało - polski ruch, Solidarność, wojna w Afganistanie, papież Jan Paweł II i USA pod przywództwem Ronalda Reagana - to wszystko doprowadziło nas do tego, że zbrodniczy komunizm upadł i nastała demokracji" - podkreślił Morawiecki.
"Jako Europejczycy jesteśmy zobowiązani, aby sprzeciwić się faszyzmowi rosyjskiemu"
Jako Europejczycy jesteśmy zobowiązani sprzeciwić się faszyzmowi rosyjskiemu, to na tym polega europejska tożsamość; Ukraińcy przypominają nam dziś, czym powinna być Europa - powiedział premier.
Premier zaznaczył, że to jest walka o wspólne europejskie wartości. Jak dodał, Ukraińcy są gotowi ryzykować swoje życie i nie poddali się rosyjskiej armii, gdy ta na nich napadła - dla własnego państwa narodowego i wolności. Podkreślił, że walczą oni codziennie także o wolność Europy.
"Także nasza przyszłość zależy od wyniku tej wojny, od tego, jak ona się skończy. Porażka Ukrainy oznaczałaby porażkę Zachodu, porażkę całego wolnego świata. To byłaby porażka większa niż ta z Wietnamu. Po takiej porażce Rosja poczułaby się bezkarna, uderzałaby w inne kraje i świat by się zmienił - nastałby czas nieprzewidywalności. Taka porażka, podobnie jak appeasement w latach 30. zachęcał Hitlera do działania, tak teraz porażka Ukrainy zachęcałaby Putina do dalszego działania, sprawiłaby, że niczego by się nie bał" - zaznaczył Morawiecki.
Według szefa rządu "mamy dziś zagrożenie eskalacją", a żeby jej uniknąć "musimy zatrzymać karmienie bestii". Premier podkreślał, że świat jest obecnie w punkcie zwrotnym.
Zaznaczył, że rosyjski przywódca Władimir Putin liczył na to, że Ukraińcy poddadzą się agresji, wybiorą pokój i będą gotowi zapłacić za niego dowolną cenę, ale się pomylił. Jak stwierdził premier, błąd Putina polegał na tym, że nie był w stanie dostrzec tego, że Ukraińcy są narodem i mają państwa narodowe, dla którego - choć nie jest ono idealne - są w stanie poświęcić życie. Jak dodał, dzieci i wnuki Ukraińców, którzy dziś walczą o swoje państwo, będą z nich dumni.
Szef polskiego rządu zaznaczył, że dziś Europa jest świadkiem zbrodni popełnianych w imieniu ideologii antynarodowej.
"Putin chce wyeliminować wszelkie różnice, zniszczyć tożsamości narodowe tak, by wszystko skupiło się w tym, co nazywa ruskim mirem, imperium rosyjskim. Rosja nadal oskarża niesłusznie Ukraińców o faszyzm; to samo mówił Stalin. (...) Trzeba powiedzieć wyraźnie, że faszysta to osoba, która chce niszczyć inne narody, która narusza prawa człowieka i która chce deptać ludzką godność. Faszystą jest dziś Władimir Putin i wszyscy, którzy pomagają mu w agresji rosyjskiej na Ukrainę" - oświadczył.
"Jako Europejczycy jesteśmy zobowiązani, aby sprzeciwić się faszyzmowi rosyjskiemu, to na tym polega europejska tożsamość. (...) Ukraińcy przypominają nam dziś, czym powinna być Europa. Każdy Europejczyk ma prawo do bezpieczeństwa, do wolności, demokrację można wdrażać na szczeblu lokalnym, narodowym i jeśli daną społeczność łączy wspólna tożsamość" - dodał Morawiecki.
Ocenił ponadto, że polityka zawierania "dealu" z Rosją, także w kwestiach energetycznych, skompromitowała się.
Mateusz Morawiecki: nasza podstawowa tożsamość to tożsamość narodowa
Nasza podstawowa tożsamość to tożsamość narodowa. Próba wykorzenienia człowieka ze swojej tożsamości narodowej oznacza odcinanie od korzeni, dzięki którym możemy rosnąć - powiedział Mateusz Morawiecki.
"Europa powinna być katedrą dobra i uniwersytetem prawdy. Dlatego warto podkreślić, że wartości nas łączą, natomiast arbitralne decyzje na temat tego, o czym można mówić w murach uniwersyteckich, a o czym nie, to coś, co podważa odwieczną misję uniwersytecką, która polega na szukaniu prawdy. A debatę na uniwersytetach ogranicza się w imię poprawności politycznej" - mówił Morawiecki.
Podkreślił, że siła Europy wynika z jej różnorodności. "Próba dokonywania unifikacji wszystkich to niewłaściwa droga, to powinno należeć do przeszłości" - dodał.
Zdaniem polskiego premiera, dopiero po II wojnie światowej udało się dokonać pogodzenia narodów w Europie. "Dzisiaj cały czas możemy się tym cieszyć. Mamy swojego rodzaju pogodzenie. To pewna równowaga w Europie. Ta tragiczna historia sprawia, że mamy też wspólną wrażliwość. Ona jest dzisiaj bardzo potrzebna. Niestety czasami jej brakuje" - zaznaczył Morawiecki.
"Nasza podstawowa tożsamość to tożsamość narodowa. Jestem Europejczykiem, ponieważ jestem Polakiem, jestem Francuzem, jestem Niemcem. (...) Podejmowana w Europie próba, żeby wyeliminować różnorodność, żeby stworzyć nowego człowieka, który byłby wykorzeniony ze swojej tożsamości narodowej, oznacza odcinanie się do korzeni, dzięki którym możemy rosnąć. Ostrzegam, że możemy łatwo upaść" - powiedział premier.
Premier: być może powinniśmy zmniejszyć obszary kompetencji Unii Europejskiej
Być może powinniśmy zmniejszyć obszary kompetencji Unii Europejskiej, aby nią łatwiej zarządzać i by była bardziej demokratyczna. Powinniśmy dokonać pewnej rewizji obszarów, które przekazaliśmy na szczebel UE - powiedział premier.
Jak przypomniał, na przestrzeni dekad powiększały się kompetencje Komisji Europejskiej, co "wiele państw ocenia teraz bardzo krytycznie". "W ostatnim czasie to jeszcze przyspieszyło" - zauważył szef polskiego rządu.
"Powinniśmy dokonać pewnej rewizji tych obszarów, które przekazaliśmy na szczebel Unii Europejskiej. Powinniśmy przywrócić temu odpowiednie wyważenie. Potrzebujemy lepszego wyważenia pomiędzy poszczególnymi państwami członkowskimi a instytucjami europejskimi. Być może powinniśmy zmniejszyć obszary, w których Unia Europejska ma kompetencje tak, żeby łatwiej byłoby nią zarządzać, żeby była bardziej demokratyczna, nawet jeżeli będzie w niej więcej państw członkowskich" - powiedział.
Morawiecki podkreślił, że państwa członkowskie powinny "odzyskać kontrolę nad traktatami", bo nie może być tak, że "kompetencje decyzyjne będą w Brukseli, gdzie będą powstawać koalicje władzy".
"Powinniśmy w ramach Unii Europejskiej koncentrować się na tych obszarach, które są dla nas wspólnym interesem w duchu Traktatów Rzymskich. Powinniśmy kierować się zasadą pomocniczości, subsydiarności" - ocenił premier.
Według niego, należy dziś rozmawiać o nowej wizji Europy tak, aby pokój i bezpieczeństwo mogły stać się fundamentami rozwoju na kolejne dekady.
Szef rządu apeluje: nadszedł czas, aby konfiskować majątek rosyjski na potrzeby odbudowy Ukrainy
Chcę się zwrócić do wszystkich przywódców Europy: nadszedł czas, aby konfiskować majątek rosyjski na potrzeby odbudowy Ukrainy i ograniczenia kosztów energii dla Europejczyków - powiedział Mateusz Morawiecki podczas wykładu na Uniwersytecie w Heidelbergu w Niemczech.
Jak podkreślił, zapewnienie, aby Ukraina wygrała wojnę z Rosją jest "ogromnym wyzwaniem na kolejne lata".
Dodał, że potrzebna jest jeszcze silniejsza wola polityczna, aby wspierać Ukrainę i konfiskować majątek rosyjski. "Brutalni agresorzy muszą wiedzieć, że wcześniej czy później ich państwo będzie musiało pokryć szkody spowodowane w wyniku tej agresji. Dzisiaj chcę się zwrócić do wszystkich przywódców Europy: nadszedł czas, aby konfiskować majątek rosyjski na potrzeby odbudowy Ukrainy i ograniczenia kosztów energii dla Europejczyków" - oświadczył.
Według Morawieckiego, "siła Europy wynika z najsilniejszego fundamentu, jakim jest klasa średnia". "Dobrobyt mogą zapewnić całe społeczeństwa ze względu na siłę klasy średniej. To jest coś, co gwarantowało dobrobyt Europie od zakończenia II wojny światowej. Niestety, w tym momencie to przekonanie jest coraz rzadsze. Mamy do czynienia z coraz większymi nierównościami, co jest bardzo niebezpieczne, ponieważ z jednej strony wzmacnia to ruchy radykalne, które domagają się zniszczenia obecnych struktur gospodarczych, ale też prowadzą do tego, że ludzie nie są zachęcani do pracy i do rozwoju. Musimy odwrócić ten proces" - stwierdził.
Premier zwrócił również uwagę, że politycy muszą stworzyć jak najlepsze warunki dla rodzin. "To będzie fundament stabilnego, szczęśliwego, zdrowego życia. Nie możemy też dopuścić do uzależnienia się Europy od innych. Współpraca z Chinami jest dużym wyzwaniem. Chiny to ogromny kraj, bardzo ambitny. My jako Europejczycy powinniśmy być przynajmniej równym partnerem dla Chińczyków. Zależność od Chin to jest droga, która prowadzi donikąd. To jest coś, do czego Europa powinna pilnie dążyć: żeby być równym partnerem dla Chin" - ocenił Morawiecki.
Premier: Polska doświadcza dyskryminacji ze względu na brak zrozumienia reform, które przeprowadza
Polska doświadcza dyskryminacji ze względu na brak zrozumienia reform, które przeprowadza po transformacji politycznej; instytucje europejskie próbują się wtrącać w wewnętrzne dyskusje pod pretekstem obrony europejskich wartości; w Polsce rozumiemy praworządność tak samo, jak w Niemczech - mówił premier Mateusz Morawiecki.
"Musimy kontynuować własną różnorodność, nie powinniśmy sztucznie próbować ujednolicać wszystkiego, ponieważ w praktyce będzie to skutkować chaosem i konfliktami między Europejczykami" - mówił.
"Potrzebujemy współpracy wraz z konkurencją - to jest najlepsza droga dla Europy, jeżeli Europa chce osiągnąć sukces w zglobalizowanym świecie" - zaznaczył premier.
"Nie chcemy Europy, która mówi językiem ultimatów" - oświadczył. "Nie można wywierać presji na państwa, żeby je sobie podporządkować" - powiedział szef rządu. Przypomniał, że Polska przyjęła w ostatnich miesiącach miliony uchodźców z Ukrainy. Podkreślił, że Ukraińcy znaleźli schronienie w domach Polaków i akcentował, że Polacy rozumieją europejskie wartość w ten sposób, że sąsiadom należy pomagać w potrzebie.
"Natomiast otrzymaliśmy naprawdę minimalną pomoc. W tym kontekście widzimy, że inne państwa w analogicznej sytuacji są traktowane inaczej. To jest przecież definicja dyskryminacji. Czy tak nie jest?" - pytał. "Polska doświadcza tej dyskryminacji również ze względu na całkowity brak zrozumienia reform, które przeprowadza państwo po transformacji politycznej. Takie reformy są potrzebne w państwie postkomunistycznym" - oświadczył premier.
"Instytucje europejskie próbują się wtrącać w wewnętrzne dyskusje, które toczą się w państwie członkowskim pod pretekstem obrony europejskich wartości. Chcę podkreślić, że my w Polsce rozumiemy takie pojęcie, jak praworządność tak samo, jak jest ono rozumiane również w Niemczech" - podkreślił Morawiecki.
"I mało czego jestem tak pewien, jak tego, że mój obóz polityczny broni praworządności dużo bardziej, niż robiono to w pierwszych 25 latach po 1989 roku. Walczymy z oligarchią, z dominacją korporacji zawodowych, z ubóstwem i z korupcją. I staramy się chronić nasze państwo przed tymi patologiami" - zapewnił szef polskiego rządu.
"Musimy zmienić politykę UE nie w kierunku centralizacji, lecz integracji"
Jeżeli Europa ma odegrać rolę lidera we współczesnym świecie, to musi zmienić politykę Unii Europejskiej - nie w kierunku dalszej centralizacji, lecz integracji i przyjąć do swego grona kolejne państwa - powiedział Mateusz Morawiecki.
"Powinniśmy wzmacniać równowagę miedzy państwami członkowskimi z poszczególnych regionów, Północą a Południem, Wschodem a Zachodem. Powinniśmy dokończyć dzieła integracji europejskiej, pozwalając na dołączenie do UE takich państw, jak kraje bałkańskie, Mołdawia, Gruzja lub Ukraina" - wyjaśnił.
W jego ocenie, o ile poważnie traktujemy to dzieło budowy silnej UE, "nie powinniśmy się skupiać na centralizacji, tylko na rozszerzeniu". "Te państwa, które są proeuropejskie i proponują turbointegrację, to są też te państwa, które są najbardziej sceptyczne – jak się okazuje – jeśli chodzi o politykę rozszerzenia i grają w pewnego rodzaju pokera politycznego. Nie powinniśmy mówić o wartościach europejskich, a jednocześnie dzielić Europejczyków na tych, którzy mają prawo być w tym sojuszu, i tych, którzy nie mają takiego prawa i pozostają poza tym sojuszem. Jeżeli chcemy być silnym graczem na arenie globalnej, potrzebujemy tego rozszerzenia" – oznajmił Morawiecki.
"Słyszę często, że Unia Europejska potrzebuje reform, jeśli ma się rozszerzać. To jest często taki kamuflaż. Tak naprawdę proponuje się federalizację, czyli centralizację. (…) Autorzy tych pomysłów federalizacji i centralizacji mówią o tym, że proces podejmowania decyzji musi się zmienić, to znaczy powinniśmy odchodzić od podejmowania decyzji jednomyślnie w kierunku podejmowania decyzji większością kwalifikowaną. I podnosi się takie argumenty, że jeżeli będzie ponad 30 państw członkowskich, to bardzo trudno będzie o tę jednomyślność. To prawda, że trudniej będzie o jednomyślność, jeżeli państw członkowskich będzie więcej w Unii Europejskiej, ale pytanie brzmi, czy powinno się doprowadzić do tego, że będziemy uważać, że większość ma prawo narzucać decyzje mniejszości wbrew interesom tej mniejszości w coraz to kolejnych obszarach" - mówił Morawiecki.
Szef polskiego rządu ocenił, że powinniśmy unikać działalności Unii Europejskiej w tych obszarach, gdzie interesy państw członkowskich mogą być rozbieżne. "Powinniśmy się w ramach Unii Europejskiej koncentrować na tych obszarach, które są dla nas fundamentalne, wspólne. Powinniśmy się koncentrować wokół Traktatów Rzymskich, powinniśmy się kierować zasadą pomocniczości, subsydiarności" - wskazał.
Ocenił, że "kompetencje przeniesione na szczebel instytucji europejskich się rozlewały na przestrzeni dekad i wiele państw ocenia to teraz bardzo krytycznie". "W ostatnim czasie to jeszcze przyspieszyło" – zaznaczył Morawiecki.
Premier: NATO jest najskuteczniejszym sojuszem obronnym, jaki kiedykolwiek istniał
NATO jest najskuteczniejszym sojuszem obronnym jaki kiedykolwiek istniał, będzie miał on kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa w Europie - powiedział premier. Dodał, że Sojusz powinien być dalej rozwijany i wzmacniany.
Ocenił, że jeśli w Europie osiągnięto w ostatnich miesiącach jakiś sukces, to z pewnością "dzięki współpracy w obszarze bezpieczeństwa".
"Współpraca transatlantycka, w szczególności Sojuszu Północnoatlantyckiego, wszystko to udowodniło, że NATO jest najskuteczniejszym sojuszem obronnym, jaki kiedykolwiek istniał. Bez USA i bez Polski nie byłoby już dzisiaj Ukrainy" - podkreślił premier.
Morawiecki ocenił, że NATO, do którego wkrótce dołączą Szwecja i Finlandia będzie miało kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa w Europie, dlatego sojusz musi być dalej rozwijany i wzmacniany. Jednocześnie kraje należące do NATO muszą budować własne zdolności obronne. "To jest coś, co Polska obecnie robi" - dodał.
"Budujemy nowoczesną armię, aby bronić nie tylko siebie, ale również po to, aby pomagać naszym sojusznikom. Wydajemy do 4 proc. PKB na obronność co jest możliwe tylko dzięki naprawie finansów publicznych, której dokonał mój rząd, likwidując luki w systemie finansów publicznych, pozostawione nam w spadku przez naszych poprzedników" - powiedział Morawiecki.
Zdaniem premiera, wydatki w zakresie obronności nie powinny wliczać się do ustanowionego w traktacie z Maastricht limitu fiskalnego, według którego deficyt sektora finansów publicznych nie może przekraczać 3 procent PKB.
(PAP)
Autorzy: Mikołaj Małecki, Rafał Białkowski, Wiktoria Nicałek, Adrian Kowarzyk, Daria Porycka, Daria Kania, Wojciech Kamiński
js/