Bloom pojawił się także w ośrodku organizacji Spilno, gdzie ukraińskie dzieci znajdują azyl w czasie trwania wojny. Spotkał się też z Wołodymyrem Zełenskim. W kolejnym dniu pobytu odwiedził miasto Irpin. Jak napisał na Instagramie, jako rodzic (chłopca i dziewczynki – przyp. red.) nie wyobraża sobie sytuacji, w której podwozi dzieci do szkoły w strefie działań wojennych. „Edukacja ponad pięciu milionów dzieci na Ukrainie została wywrócona do góry nogami” – zaznaczył zaraz po tych słowach. I wyjaśnił, że każda okazja do zorganizowania nauki dla dzieci w tym kraju („najlepiej razem z kolegami i koleżankami z klasy”), daje ukraińskim dzieciom namiastkę poczucia „normalności i bezpieczeństwa”.
Bloom na własne oczy zobaczył, że miasto Irpin zostało poważnie zniszczone w wyniku rosyjskiej inwazji. Przyłączył się do szkolenia w zakresie rozpoznawania zagrożenia związanego z minami i materiałami wybuchowymi. Szkolenia zorganizowanego dla uczniów, którzy „nie mogą już bawić się w lesie czy na polach, ale raczej trzymają się wyznaczonych bezpiecznych miejsc” – jak podkreślił.
W kolejnych relacjach Bloom przyznał, że spotkał się nie tylko z Wołodymyrem Zełenskim, ale też z jego żoną Olgą i… pozostaje pod wrażeniem tej pary. Zwłaszcza że razem zdecydowali o pozostaniu w kraju po inwazji Rosji na Ukrainę. Postawę tę nazwał „unikalnym połączeniem stoicyzmu, odporności i odwagi”, przy czym dodał, że takie podejście dostrzegł „u wszystkich Ukraińców, których spotkał w ciągu ostatnich trzech dni”.
Aktor postanowił też zabawić dzieci w schronie, urządzonym pod stacją metra w Kijowie. Kilkoro z nich przytulił, kilkoro rozbawił – żonglując piłeczkami. Fani aktora komentujący posty, są zgodni, co do tego, że „Legolas rządzi” i że „świat potrzebuje więcej takich osób”. (PAP Life)
mj/