Wielki Czwartek mówi nam o Ostatniej Wieczerzy, kiedy Jezus podając chleb apostołom powiedział: "Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje", a podając kielich z winem oznajmił: "Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów" – czytamy w Ewangelii św. Mateusza. Św. Łukasza Ewangelista dodaje, że Chrystus nakazał uczniom, aby to samo czynili na jego 'pamiątkę'. W ten sposób Zbawiciel ustanowił uczniów a także ich następców - obecnie kapłanów szafarzami eucharystii.
"W każdej mszy św. uczestniczymy dokładnie w tej samej rzeczywistości, która dokonała się ponad 2000 lat temu, a więc w męce i śmierci Jezusa na krzyżu oraz w tajemnicy Jego Zmartwychwstania" – powiedział PAP abp Tadeusz Wojda. "Mówimy, że msza to pamiątka, ponieważ za każdym razem, kiedy kapłan sprawuje liturgię ponawia to wydarzenie" – wyjaśnił.
Zaznaczył, że "w czasie eucharystii podczas komunii św., Jezus pod postaciami chleba i wina daje się cały człowiekowi". "Można to przyrównać do relacji dwóch osób zakochanych, kiedy jedna powierza się drugiej" – wyjaśnił hierarcha.
Zastrzegł, że "podobnie, jak w głębokiej relacji z drugim człowiekiem nie wystarczy rozmowa przez telefon i potrzebne jest osobowe spotkanie, tak w relacji z Jezusem nie wystarczy śledzić transmisję mszy św. w mediach".
"Cuda eucharystyczne w Kościele, jak choćby ten w Lanciano, w Sokółce czy ostatni w Legnicy, to są konkretne znaki pokazujące, że Bóg jest faktycznie obecny pod postaciami Ciała i Krwi Pańskiej" – wskazał hierarcha.
Zastrzegł, że "aby doświadczyć Bożego działania w czasie mszy św., człowiek musi otworzyć się na Jezusa".
"Wielu osobom wydaje się, że sama obecność w świątyni w niedzielę załatwia wszystko. Niestety, można być na mszy św. tylko ciałem, podczas gdy mentalnie będziemy zupełnie gdzie indziej. Poza tym, jeśli żyjemy w nieprzebaczeniu, wtedy nasze serce pozostaje zamknięte na obecność Boga, który jest samą miłością" – wyjaśnił abp Wojda.
Jak zaznaczył, "jeśli nie ma w nas wiary, miłości, ani nawet chęci spotkania z osobowym Bogiem, to msza św. staje się tylko sztucznym rytem, czymś, czego nie rozumiemy, co nic nie wnosi w nasze życie". "Nie dziwmy się wówczas, że nic się w naszym życiu nie zmienia” - dodał.
Metropolita gdański podkreślił, że "do eucharystii należy się przygotować, a nie wchodzić do kościoła prosto z marszu". "Na co dzień żyjemy w dużym pośpiechu, zaabsorbowani różnymi sprawami. Aby spotkać się z Bogiem potrzebujemy trochę się wyciszyć, przestawiając umysł i serce na inne tory" – wskazał arcybiskup.
Powiedział, że "w czasie każdej mszy św. kapłan celebrujący liturgię czyni to 'in persona Christi', czyli w osobie samego Chrystusa". "Oznacza to, że użycza Jezusowi swojego głosu, rąk, duszy; a więc daje mu wszystko. Teologia mówi o 'alter Christus', czyli drugim Chrystusie" – powiedział abp Wojda.
Zaznaczył, że "jeśli kapłan przemieniając mocą Jezusa chleb w Ciało Pańskie a wino w Krew Zbawiciela mówi: 'bierzcie i jedzcie', to mówi również w swoim imieniu". "Oznacza to, że każdy ksiądz powinien być dla drugiego człowieka" - wskazał.
Metropolita gdański podkreślił, że "zadaniem kapłana jest nie tylko sprawowanie sakramentów, ale także głoszenie Słowa Bożego oraz posługa charytatywna, która przyjmuje bardzo różne wymiary". "Potrzebujący to nie tylko jak się powszechnie utarło osoby ubogie materialnie, ale także duchowo, a więc ci, którzy gdzieś w życiu się pogubili, którym życie skomplikował się przez niewłaściwe wybory" – wskazał abp Wojda.
W czasie mszy Wieczerzy Pańskiej w Kościele jest obrzęd obycia nóg nazywany "mandatum" nawiązujący do czynności Jezusa z Wieczernika, ale traktowany symbolicznie.
Pierwsze udokumentowane obmycie nóg pojawia się w IV w. w liturgii chrzcielnej i traktowane jest, jako dopełnienie obmycia chrzcielnego. Zwyczaj ten rozpowszechniony był w Hiszpanii, Galii, Afryce Północnej oraz na Wschodzie. Wraz upowszechnieniem się chrztu dzieci zaniechano tych praktyk. Przetrwał jedynie we wspólnotach monastycznych, gdzie umywano nogi na znak gościnności i pokory.
Zwyczaj upowszechnił się w Kościele w VII wieku, ale informacje o nim w czasie liturgii papieskiej datowane są z początku XII w. Mszał trydencki przewidywał obmycie po zakończeniu mszy. Natomiast obecny mszał zaleca dokonania obrzędu po Ewangelii i homilii. Jego wymowa związana jest z teologią kapłaństwa, czyli na wzór Chrystusa przełożony wspólnoty jest jej sługą"
Liturgia tego dnia nie ma zakończenia, ponieważ Triduum Paschalne jest jednym obchodem przejścia Jezusa z tego świata do Ojca.
Po modlitwie po komunii św. Najświętszy Sakrament przenosi się procesyjnie do miejsca przechowania, zwanego dawniej "ciemnicą". Obrzęd ma przypomnieć pojmanie, uprowadzenie i uwięzienie Chrystusa. Procesja odbywa się przy śpiewie hymnu "Sław, języku, tajemnicę" autorstwa św. Tomasza za Akwinu i dźwięku kołatek. Kościół zachęca wiernych do adoracji Najświętszego Sakramentu.
W świątyni obnaża się ołtarz, wygasza wieczną lampkę na znak, że zabrano Oblubieńca. Jeśli to możliwe, zaleca się wynieść krzyże lub je zasłonić, o ile nie zrobiono tego wcześniej.
Podczas sprawowania mszy Wieczerzy Pańskiej tabernakulum powinno być puste a komunię św. udziela się z darów konsekrowanych podczas eucharystii. Ze względu na Wielki Piątek, kiedy nie sprawuje się mszy św., należy zakonsekrować większą ilość chleba. Przepisy mówią też o zakonsekrowaniu dodatkowej hostii do wystawienia w Grobie Pańskim. (PAP)
Autor: Magdalena Gronek
mmi/