Według wstępnego porządku obrad Sejm zajmie się na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu projektem, autorstwa PiS, ustawy o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022.
W rozmowie z PAP poseł PiS Kazimierz Smoliński przypomina, że podczas prac komisji administracji i spraw wewnętrznych do projektu podchodzono trzykrotnie i dopiero za trzecim razem udało się skutecznie przeprocedować.
"Od lat mówi się o tym, że zbadanie wpływów rosyjskich na Polskę jest konieczne, mówił o tym też Donald Tusk, choć on to ograniczał tylko do energetyki, a projekt, który w tej chwili jest w Sejmie, mówi o tym szerzej, bo mówi o wpływach na bezpieczeństwo wewnętrzne państwa polskiego" - podkreśla poseł PiS. "Niewątpliwie w różnych sferach wpływy rosyjskie były i dziś już nikt nie ma co do tego wątpliwości i pewnie są nadal, bo przecież te różnego rodzaju grupy wpływu nadal funkcjonują w całej Europie" - dodał.
Smoliński wskazał także, że jego formacja mówiła od początku, że formuła komisji została wybrana w ten sposób, aby nie było dyskontynuacji, a komisja weryfikacyjna - podobnie jak działająca od 2017 roku Komisja do spraw reprywatyzacji nieruchomości warszawskich - funkcjonuje niezależnie od zmian w parlamencie. "To jest quasi organ administracyjny, który wydaje decyzje, a to przyspiesza postępowanie" - dodał.
Smoliński: wbrew temu, co mówi opozycja, komisja nie będzie pozbawiała kogoś praw obywatelskich
Przypomniał, że tak jak w przypadku decyzji komisji weryfikacyjnej będzie przysługiwało odwołanie do sądu. "Wbrew temu, co mówi opozycja, komisja nie będzie pozbawiała kogoś praw obywatelskich. Takiej możliwości nie ma" - mówił poseł PiS. "Natomiast wydanie decyzji o zakazie zajmowania stanowisk, pozbawienie dostępu do informacji czy zakaz posiadania broni - te decyzje mogą być wydane, ale podlegają zaskarżeniu instancyjnemu, tak jak w postępowaniu administracyjnym" - powiedział.
"Jestem absolutnie przekonany, że taka komisja powinna być i działać przez wiele lat, bo jest ogromny materiał do zbadania" - podkreślił Smoliński. "Mam nadzieje, że projekt zostanie przeprocedowany i zachęcamy opozycję do składania swoich propozycji personalnych do komisji, bo chcemy zachować te same proporcje, które obowiązują przy komisji śledczej" - dodał.
Projekt ustawy o Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 posłowie PiS złożyli w Sejmie na początku grudnia ub.r. Według nich organ ten będzie funkcjonował na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji warszawskiej.
Zgodnie z projektem komisja miałaby się składać z 9 członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm, a na jej czele ma stanąć przewodniczący wybierany spośród członków komisji. Kluby poselskie miałyby przedstawić kandydatów do komisji w ciągu dwóch tygodni od wejścia przepisów w życie.
W projekcie wskazano, że komisja ma prowadzić postępowania mające na celu wyjaśnianie przypadków "funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla, którzy w latach 2007–2022 pod wpływem rosyjskim, działali na szkodę interesów RP".
Komisja ma analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki. Decyzje, które mogłaby podejmować komisja, to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat. (PAP)
autor: Grzegorz Bruszewski
dsk/