Tragedia rozegrała się 5 kwietnia w lasach w miejscowości Caldes w Trentino, gdzie znaleziono zmasakrowane ciało biegacza. Został on zaatakowany i zabity przez niedźwiedzicę. Ustalono, że ataku dokonało zwierzę, któremu nadano numer Jj4. 17-letnia niedźwiedzica już wcześniej zaatakowała dwóch mężczyzn, ale zdołali uciec.
Szef prowincji Trydent Maurizio Fugatti wydał rozporządzenie o odstrzeleniu Jj4, przeciwko czemu wystąpiły organizacje obrońców zwierząt. Lokalny sąd administracyjny zawiesił tę decyzję.
"Zabicie niedźwiedzicy nie przywróci życia mojemu synowi" - powiedziała matka młodego biegacza podczas uroczystości pogrzebowych.
Jednocześnie jego rodzina zapowiedziała wejście na drogę sądową przeciwko państwu włoskiemu i lokalnym władzom za to, że doprowadziły do zasiedlenia lasów Trentino niedźwiedziami.
„Powodem złożenia pozwu ma być sposób, w jaki to zrobiono, czyli bez przeprowadzenia referendum wśród miejscowej ludności” – podała lokalna prasa. Od 1999 do 2002 roku w tamtejszych lasach w ramach projektu Life Ursus zamieszkało dziesięć niedźwiedzi. Obecnie jest ich około 100.
Organizacje obrońców zwierząt protestowały przeciwko zarządzeniu w sprawie zastrzelenia niedźwiedzicy apelując: „Niech instytucje nie uciekają się do barbarzyństwa według zasady oko za oko, ząb za ząb”.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
gn/