"Taryfiarze dzielą się na gadatliwych i milczących" - fragment książki "Migawki warszawskie"

2023-05-05 16:54 aktualizacja: 2023-05-06, 15:04
Postój taxi, fot. PAP/Radek Pietruszka
Postój taxi, fot. PAP/Radek Pietruszka
"Warszawskie migawki" to zbiór 11 opowiadań Sebastiana Markiewicza, których tłem jest stolica a właściwie jej "niepiękne dzielnice". Książka właśnie ukazała się jako ebook nakładem wydawnictwa Emoralni. Tylko w PAP.PL publikujemy jedną z miniatur zebranych w tomie.

"Czytając opowiadania Sebastiana Markiewicza, wspomniałem prozę nieżyjącego już i nieco zapomnianego (niezasłużenie) Nadżiba Mahfuza. Mahfuza określa się niekiedy mianem 'pisarza Starego Kairu', gdyż w swoich tekstach noblista rysował obrazy stolicy Egiptu, takiej, jaką zapamiętał ją pisarz, obrazy przesycone ciepłem i nostalgią" - pisze we wstępie do "Migawek warszawskich" pisarz Zdzisław Aleksander Raczyński. 

"Tłem wszystkich bez wyjątku jedenastu 'Migawek warszawskich' jest miasto nad Wisłą, a dokładniej te 'niepiękne dzielnice Warszawy. Trzy, może cztery. Enklawy dawnego miasta'. Markiewicz opisuje je z sentymentem, ale nie ckliwie" - wskazuje Raczyński.

"Na tle ginących enklaw, ściskanych i wypychanych przez 'przeszklone wieżowce', które straszą, bo ujednolicają, uniformizują i anonimizują miasto, pojawiają się prawdziwi bohaterowie opowiadań – 'ci, bez których miasto nie mogłoby żyć': ekspedienci sklepowi, śmieciarze, fryzjerzy… 'lud roboczy', pisze o nich autor 'Migawek warszawskich'. Pisarz jest jeszcze dalszy od idealizowania czy nawet estetyzowania swoich bohaterów niż w przypadku opisywania samego miasta. Zmęczeni, skacowani, niedomyci, biednie lub tandetnie ubrani – są niczym postacie z socjologizujących powieści Emila Zoli. Markiewicz nie oszczędza swoich bohaterów, rysując ich naturalistyczne portrety. A jednocześnie nie kryje swoistego zafascynowania nimi. Pisarz przyznaje: 'Chodzę po ulicach mego rodzinnego miasta i wyłuskuję ciekawe twarze. Lubię patrzeć na twarze, które zawierają w sobie jakąś treść. Zazwyczaj smutną, jak smutne jest życie większości ludzi. Twarze, które same w sobie są opowieścią, dziełem sztuki, historią, muzyką i poezją. Takie, na które można patrzeć bez końca'" - podsumowuje.

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Emoralni publikujemy miniaturę "Warszawski rodak" z książki "Migawki warszawskie" Sebastiana Markiewicza.

"Taryfiarze dzielą się na gadatliwych i milczących. Ten akurat należał do tych pierwszych. Twarz miał nabrzmiałą jak Wojtek Kowalczyk i podobny do niego sposób mówienia. Jak się okazało, on z kolei dzielił pasażerów na dwie zasadnicze grupy.
– Po panu to od razu widać, że konkret. Co do minuty, wpół do to wpół do, a nie, kurwa trzydzieści siedem a ty człowieku stój i czekaj, a czas leci. A czas to pieniądz! Albo zejdzie dwadzieścia sześć po i potem ma pretensję, że mnie jeszcze nie ma. Godzina jest godzina, prawda?
– Oczywiście. Czasu mamy mało, trzeba go szanować.
– No właśnie.
– A dużo jest niepunktualnych albo takich co się kłócą?

We wstecznym lusterku spotkałem się z nim spojrzeniami. W workach pod oczami zapewne mieściły się setki ciekawych opowieści, a pod nabrzmiałymi powiekami drugie tyle. I nie były to raczej bajki na dobranoc.
– Ja, proszę pana, warszawski taksówkarz z dziada pradziada, to dzielę ludzi zasadniczo na dwa rodzaje. Normalni i, za przeproszeniem, jebnięci. Pan wygląda na normalnego. Takich jest, oczywiście, więcej. Spóźni się parę minut, ale przeprosi, zagada o piłce, wie pan, na władzę ponarzeka, na korki pokurwi razem ze mną. Ale jebniętych też nie brakuje. Mam nadzieję, że nie przeszkadza panu, że zaklnę czasem?
– No skąd, na Bródnie się wychowałem, to wie pan…
– O, a ja na Jelonkach. To też wie pan, nieźle, zwłaszcza że jakoś mniej więcej w tym samym wieku jesteśmy na oko.
Wyglądał trochę starzej, co spowodowane było zapewne niehigienicznym trybem życia. Chciałem go zmobilizować do pomyślunku, a jednocześnie wybadać ile lat ma w rzeczywistości:
– Ja jeszcze chodziłem do ósmej klasy, gimnazja były dopiero potem.
– O, to ja też! Ostatni rocznik ósmych klas! No to dobrze mówiłem, rówieśnicy!
No to jednak parę lat młodszy. Tak jak myślałem.
– No prawie – powiedziałem. Co mu będę mówić, że staro wygląda.
– Dla mnie to, wie pan, o tym czy mogę z kimś pogadać to najważniejsza jest sprawa jak Legię przekręcili w dziewięćdziesiątym trzecim. Wie pan, o czym mówię? To są trzy wyznaczniki, proszę pana. Jeden wskazuje na wiek, z młodszymi nie ma o czym rozmawiać. Drugi na to, czy ktoś się piłką interesuje, a to przecież, jak nasz papież powiedział, rzecz najważniejsza spośród nieważnych, a trzecia, czy ktoś jest warszawiak, czy słój.
– Był pan wtedy na tym meczu? – spytałem, a kierowca wyraźnie się ożywił. Poczułem, że wszedłem na jego ulubione poletko.
– Byłem! Z ojcem i starszym braciakiem. Sam to jeszcze bym się wtedy bał, piąta klasa, pamięta pan co się wtedy działo. A z bratem świętej pamięci to można było chodzić wszędzie, takie pierdolnięcie miał sierpem, w Gwardii trochę boksował, że jak kogoś trafił to gość z butów wylatywał.
Domyśliłem się, że brat raczej nie zmarł śmiercią naturalną, ale nie dopytałem.
– A pan był na tym meczu?
– Akurat nie – odpowiedziałem. – Ja miałem akurat tego samego dnia mecz swój, w trampkarzach starszych jeszcze. Pamiętam, że na Radarowej wtedy graliśmy, a trener słuchał meczu przez radyjko, takie małe kieszonkowe. I nam mówił: pach – jeden zero, pach – dwa. I tak aż do sześciu. I wie pan co, on już wówczas powiedział, że afera będzie z tego.
– Na Radarowej? To w Okęciu pan grał?
– Nie, to był wyjazd. W Polonezie.
– No tak, jak Bródno, to w Polonezie.
Może pociągnąłby wątek Legii, niedzieli cudów, PZPN-u, gdyby nie to, że musiał gwałtownie zahamować i skręcić kierownicę, by uniknąć zderzenia z samochodem Ubera, którego kierowca bez kierunkowskazu postanowił zmienić skrajny prawy pas na skrajny lewy, bo widocznie w ostatniej chwili przypomniało mu się, że musi skręcić w Królewską. Zarzuciło mnie porządnie i utwierdziło w przekonaniu, że siedząc z tyłu też warto zapinać pas.
Taksówkarz, włączył awaryjne i wyszedł z samochodu, z wyraźnym zamiarem przeprowadzenia dyscyplinującej rozmowy. Jak się okazało był nie tylko otyły lecz również wysoki, co zapewne budziło tu i ówdzie respekt i dawało pewien handicap w ulicznych bójkach, zwłaszcza, jeżeli umiejętności te szlifował brat bokser na Jelonkach pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Wytrzymałość nie była u niego prawdopodobnie wiodącą cechą motoryczną, lecz siła i równowaga raczej tak. Gdy zapaliło się zielone i niefortunny kierowca Ubera pojechał, wrócił niepocieszony (...)
– Często pan musi ręcznie wytłumaczyć temu czy owemu? – spytałem, mając niemal pewność, że ma w zanadrzu sporo takich opowieści.
– Co będę panu kłamał… Zdarza się. Ale częściej klient się awanturuje i trzeba mu wytłumaczyć, rozumie pan (...) Najgorsze to te (...) celebryty, wie pan… Naćpa się taki nie wiadomo czego, a potem rzyga (...) Ja to początkowo jestem grzeczny, ale parę razy wie pan, no musiałem się zatrzymać po prostu (...)
- Trzeba się jakoś zabezpieczać (...)
- O, jesteśmy na miejscu. A pan tu się wychował?
– Nie, mówiłem przecież, że na Bródnie.
– A fakt, mówił pan. W tym bloku, o, to miałem taką jedną kiedyś, ech… Wszędzie – w parku, w kinie, na klatce… Mówię jej, chodź do domu, wygodniej, bez pośpiechu, a ją kręciły takie klimaty, że ktoś widzi… Ciekawe, co z nią teraz…
– Może tu jeszcze mieszka…
– No daj pan spokój. Popatrz pan na mnie – ona też się za młodu nie oszczędzała, więc jeżeli wygląda tak jak ja, no to sorry… Miłego wieczoru!
– Dziękuję, dobranoc!".

Sebastian Markiewicz - urodzony w 1978 r. w Warszawie. Absolwent filologii rosyjskiej ze specjalizacją translatorską na Uniwersytecie Warszawskim oraz studiów podyplomowych z zakresu tłumaczeń prawniczych i sądowych na tej uczelni. Przez wiele lat pracował w administracji publicznej. W ramach tej pracy mieszkał w Taszkencie, Kijowie, Moskwie, a nawet w Lublinie. Tłumacz przysięgły języka rosyjskiego. Laureat wielu konkursów literackich i translatorycznych. Autor zbioru opowiadań „Było. Nostalgicznie o czasach przełomu”, który dostępny jest jako e-book i audiobook we wszystkich księgarniach internetowych i serwisach streamingowych z audiobookami. W maju ukaże się – w podobnej formie – jego debiutancka powieść pt. „Nieudolni”. Obecnie (marzec 2023) pracuje w redakcji zagranicznej Polskiej Agencji Prasowej. Ma żonę i dwoje dzieci.

js/