Czwarta faza trwających od lutego manewrów wojskowych, która zakończyła się w piątek, miała miejsce we wschodnim regionie Szampania-Ardeny. W ich ramach ćwiczono interwencję na dużą skalę ze starciem dwóch konwencjonalnych armii o równej sile.
W ostatniej fazie Oriona wzięło udział 12 tys. żołnierzy. W ćwiczenia prócz Francuzów zaangażowani byli żołnierze i sprzęt z Belgii, Niemiec, Grecji, Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
„Nigdy nie prowadziliśmy ćwiczeń o takiej skali w tak długim czasie” – powiedział gazecie „Le Monde” generał Yves Metayer, odpowiedzialny we francuskiej armii za planowanie operacji.
We wcześniejszej fazie manewrów na południu Francji przeprowadzono symulację desantu. W ćwiczeniach brał udział jedyny francuski lotniskowiec Charles de Gaulle.
„Ćwiczenia koncentrowały się na poprawie gotowości sił NATO poprzez wspólne szkolenia na lądzie i w powietrzu” – napisano na stronie Sojuszu. „Oddziały z państw sojuszniczych ćwiczyły różne scenariusze, w tym symulowane walki miejskie, planowanie operacyjne, wsparcie logistyczne, zdolności obrony chemicznej, biologicznej, radiologicznej i jądrowej (CBRN), ewakuację medyczną i mobilność powietrzną” – dodano.
Jak podkreślają francuskie media, ćwiczenia były planowane jeszcze w 2020 roku, czyli przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Jednak „nowa rzeczywistość” zmusiła sztab francuskiej armii do zmiany planu i podniesienia „poziomu intensywności” – pisze publiczny nadawca radiowy RFI.
Dziennik „Le Monde” donosi, że koszt ćwiczeń Orion 2023, które „są wynikiem dążenia sił zbrojnych do wzmocnienia przygotowania operacyjnego w czasie, gdy na kontynent europejski wróciła wojna, a kontekst geostrategiczny stale się pogarsza”, wyniósł 35 mln euro. (PAP)
gn/