"Dla SG priorytetem jest uzyskanie pewności, że funkcjonariusze są bezpieczni w rejonie operacyjnym wyznaczonym przez Rumunię, od tego uzależniony jest dalszy udział załogi SG w tej operacji" - zadeklarowała na Twitterze Straż Graniczna, informując w poniedziałek o przesłaniu raportu do Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Jak wcześniej informowała PAP, rzeczniczka SG por. Anna Michalska, do samolotu polskiej Straży Granicznej, biorącego udział w misji Frontexu, nad Morzem Czarnym trzy razy zbliżył się rosyjski myśliwiec, który wykonał agresywne i niebezpieczne manewry. Podczas zdarzenia polska załoga utraciła chwilowo kontrolę nad samolotem i straciła wysokość.
"Podczas lotu patrolowego samolotu Turbolet L-410 polskiej Straży Granicznej, podczas operacji Frontex pod dowództwem Rumunii, na terenie operacyjnym wyznaczonym przez Rumunię, miało miejsce niebezpieczne zdarzenie" - przekazała porucznik.
"Dwusilnikowy rosyjski myśliwiec SU 35 wleciał bez żadnego kontaktu radiowego na teren operacyjny wyznaczony przez Rumunię, po czym wykonał agresywne i niebezpieczne manewry — trzy podejścia do polskiego samolotu bez bezpiecznej separacji. W efekcie tego zdarzenia doszło do dużej turbulencji samolotu polskiej Straży Granicznej" - wyjaśniła Michalska.
Wskazała, że podczas zdarzenia z rosyjskim myśliwcem 5-osobowa załoga polskich funkcjonariuszy SG utraciła chwilowo kontrolę nad samolotem i straciła wysokość. "Rosyjski samolot bojowy wykonał też przelot tuż przed samym dziobem samolotu SG, przecinając tor jego lotu w niebezpieczniej odległości. Według oceny załogi samolotu wynosiła ona około 5 metrów. Po trzecim podejściu rosyjski myśliwiec oddalił się od polskiego samolotu" - podała rzeczniczka SG.
"Załoga, w tym przede wszystkim dwoje pilotów (funkcjonariusz i funkcjonariuszka SG), wykazała się doskonałymi umiejętnościami i dużym opanowaniem, dzięki czemu udało się jej bezpiecznie wylądować" - zaznaczyła.
Podkreśliła, że załoga samolotu Straży Granicznej Turbolet L 410 - dwóch pilotów i trzech operatów systemów lotniczych - to funkcjonariusze I Wydziału Lotniczego Biura Lotnictwa Straży Granicznej w Gdańsku.
Funkcjonariusze Biura Lotnictwa Straży Granicznej w misji Frontex – JO MMO Black Sea 2023 biorą udział od 19 kwietnia 2023. W tym roku jest to druga operacja, w której biorą udział polscy funkcjonariusze SG. Pierwsza odbyła się na początku roku we Włoszech.
O to zdarzenie rzecznik rządu Piotr Müller został zapytany podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.
"To wydarzenie miało miejsce na terenie przestrzeni powietrznej Rumunii. Druga sprawa, że było w ramach unijnej misji Frontexu i działania ze strony Rosji, zostały podjęte wobec samolotu cywilnego. Samoloty Straży Granicznej mają status samolotów cywilnych w przestrzeni powietrznej w związku z tym, że są nieuzbrojone nie mogą stanowić zagrożenia. W związku z tym to działanie, które zostało podjęte przez myśliwiec Federacji Rosyjskiej należy uznać, jako działanie o charakterze prowokacyjnym" - podkreślił rzecznik rządu.
Zaznaczył, że w tego typu sytuacjach są standardowe procedury, które dotyczą zgłaszania tego typu incydentów wobec sojuszników. "Co zostało już uczynione. Również wobec Federacji Rosyjskiej" - powiedział.
"Musimy zdawać sobie z tego sprawę, że Federacja Rosyjska tego typu działania podejmuje z premedytacją i działania o charakterze protestacyjnym mają charakter niezbędny. Natomiast nie zmienią podejścia Federacji Rosyjskiej w tym obszarze. W ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego rozmawiamy też o tym, jak tego typu sytuacjom przeciwdziałać" - wskazał.
"Natomiast pamiętajmy o tym, że Rosja nie liczy się z prawem międzynarodowym i w związku z tym tego typu prowokacje mogą się pojawiać. Nawet bym powiedział, że Rosja będzie próbowała wywoływać emocjonalne akcje ze strony Sojuszu Północnoatlantyckiego, żeby mieć argumentację, że to rzekomo Sojusz Północnoatlantycki ma charakter agresywny i podejmuje działania ofensywne" - ocenił.
Dodał przy tym, że NATO jest paktem obronnym.
Frontex: patrole polskiego samolotu zostały zawieszone do odwołania
Patrole polskiego samolotu zostały zawieszone do odwołania. Inne patrole morskie działają zgodnie z harmonogramem - poinformował na swojej stronie Frontex. Decyzję podjęło wspólnie dowództwo operacji i Straży Granicznej po niebezpiecznym zdarzeniu z udziałem Turboletu L-410, gdy wskutek agresywnych manewrów rosyjskiego myśliwca piloci utracili kontrolę nad maszyną.
Frontex potwierdził, że polski samolot brał udział w wielozadaniowej operacji morskiej (MMO) Western Black Sea 2023, a incydent wyglądał tak, jak w oświadczeniu wydanym przez władze rumuńskie. Na stronie dodano też informację, że patrole polskiego samolotu zostały zawieszone do odwołania. Inne patrole morskie działają zgodnie z harmonogramem.
"To była wspólna decyzja Frontexu i nasza. Od piątkowego incydentu samolot nie bierze udziału w patrolach" - potwierdziła rzeczniczka SG por. Anna Michalska. Dodała, że raport o niebezpiecznym zdarzeniu z udziałem Turboletu L-410 do Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i dopiero po zbadaniu incydentu zapadną dalsze decyzje w tej sprawie. Straż Graniczna podkreśla, że bezpieczeństwo funkcjonariuszy jest dla niej priorytetem.
Autor: Luiza Łuniewska
kw/