Wołodymyr Kliczko: jak były kanclerz Niemiec może upaść tak nisko i świętować z Rosjanami, którzy zabijają Ukraińców

2023-05-11 13:40 aktualizacja: 2023-05-11, 20:09
Wołodymyr Kliczko, fot. Marcus Brandt  PAP/DPA. Gerhard Schroeder, fot. Julian Stratenschulte PAP/DPA
Wołodymyr Kliczko, fot. Marcus Brandt PAP/DPA. Gerhard Schroeder, fot. Julian Stratenschulte PAP/DPA
Jak były kanclerz Niemiec może upaść tak nisko i świętować razem z Rosjanami, którzy zabijają nas, Ukraińców - powiedział portalowi dziennika "Bild" były bokserski mistrz świata Wołodymyr Kliczko, komentując informację o obecności Gerharda Schroedera na przyjęciu w rosyjskiej ambasadzie. Uważam to za obrzydliwe, dodał.

We wtorek w ambasadzie Rosji w Berlinie odbyło się przyjęcie z okazji rocznicy zwycięstwa Związku Radzieckiego nad Niemcami w maju 1945 r. Wśród gości byli niemieccy politycy, m.in. były kanclerz Gerhard Schroeder i jego żona So-yeon Schroeder-Kim, politycy AfD Alexander Gauland i Tino Chrupalla, Klaus Ernst z Partii Lewicy oraz były sekretarz generalny SED (Socjalistyczna Partia Jedności Niemiec rządząca w NRD) Egon Krenz - poinformowała gazeta "Berliner Zeitung".

Wołodymyr Kliczko, brat mera Kijowa Witalija Kliczki, komentując tę informację w rozmowie z "Bildem" powiedział, że swoją wizytą w ambasadzie rosyjskiej "Gerhard Schroeder pokazuje, że osobiście popiera zbrodniczą wojnę przeciwko Ukrainie".

Zdaniem Kliczki Schroeder narusza w ten sposób wszystkie wartości, za którymi opowiadają się Niemcy i Zachód. "Jak były kanclerz Niemiec może upaść tak nisko i świętować razem z Rosjanami, którzy zabijają nas, Ukraińców, którzy niszczą naszą infrastrukturę, którzy chcą nas unicestwić?".

"Uważam to po prostu za obrzydliwe" - stwierdził Kliczko.

Zapytany przez "Bild" były kanclerz nie chciał komentować ani motywów swojego udziału w przyjęciu, ani krytyki.

Niemiecki rząd odmówił komentarza w sprawie udziału niemieckich polityków w przyjęciu. Nie ma powodu, aby to komentować, powiedział rzecznik rządu Steffen Hebestreit, cytowany przez "Bild".

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)

mj/