Tłumy pożegnały 8-letniego Kamila. W Gdańsku zapalono znicze i wypuszczono balony

2023-05-13 09:02 aktualizacja: 2023-05-14, 07:36
Członkowie rodziny i tłumy mieszkańców pożegnały w sobotę w Częstochowie (Śląskie) ośmioletniego Kamila, który zmarł przed kilkoma dniami w szpitalu na skutek ciężkich obrażeń zadanych przez ojczyma. Także mieszkańcy Gdańska postanowili pożegnać 8-latka - zapalono znicze i wypuszczono w niebo biało-niebieskie balony.

Msza pogrzebowa rozpoczęła się o godz. 13.00 w kościele pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego w Tajemnicy Emaus, znajdującym się na cmentarzu Kule. Przewodniczy jej biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej Andrzej Przybylski, po niej trumna z ciałem Kamila zostanie złożona do grobu. Uroczystość zgromadziła - w kościele i wokół niego - wielu mieszkańców. Wielu z nich przyniosło białe róże lub inne kwiaty, niektórzy zabrali także pluszowe misie, które zostawią przy grobie oraz białe i błękitne baloniki, które zostaną wypuszczone w niebo. Kamila przyszło pożegnać także wiele rodzin z dziećmi.

"Przez te ostatnie tygodnie wszyscy pewnie staliśmy się rodziną Kamilka. Wszyscy modliliśmy się i towarzyszyliśmy jego walce o życie, a tak naprawdę walce o miłość, i dlatego tylu nas tutaj jest, bo wszyscy - i my, tu obecni, i bardzo wielu ludzi w Polsce i na świecie, czuliśmy, że jego sprawa jest też naszą sprawą, że jego troski i problemy stały się też naszymi, przynajmniej w ostatnich tygodniach" - powiedział bp Przybylski witając zgromadzonych.

Jak przekonywał, kiedy umiera dziecko, "Bóg przyjmuje je z otwartymi ramionami".

"Choć to jest pogrzeb i choć ta śmierć jest pełna ciemnych kolorów, pełna smutku, oburzenia, trudności, to ta śmierć, ten pogrzeb jest biały. My, księża, ubraliśmy dzisiaj na tę mszę św. białe ornaty, Kamilek leży w trumnie białego koloru, a to jest znak jasności, znak nadziei, że jest teraz z nami, tam w niebie i nam towarzyszy, by teraz podziękować, nie za ciekawość, ale za miłość, chce podziękować za każdy odruch dobra i za każda modlitwę" - mówił bp Przybylski.

W Gdański wypuszczono balony

"Dzisiaj o godz. 13 odbył się w Częstochowie pogrzeb Kamilka, większość z nas nie mogła w nim uczestniczyć, więc postanowiłyśmy zorganizować takie spotkanie; kto chciał mógł przyjść, zapalić znicz, wypuścić balonik czy zostawić misia" - mówiła PAP jedna z organizatorek spontanicznego spotkania Dorota Dey.

"Jesteśmy matkami, mamy dzieci, które kochamy ponad życie i ciężko nam patrzeć na cierpienie innych dzieci" - wyjaśniła.

Spotkanie na Placu Solidarności w Gdańsku, poza Dorotą Dey, współorganizowała również Magdalena Lewandowska, która w rozmowie z korespondentem PAP podkreśliła, że spotkanie w Gdańsku ma na celu zjednoczenie się ludzi z bliskimi Kamilka.

"Chodzi o jego pamięć. Chcemy oddać mu hołd za jego cierpienie i podkreślić, żeby ludzie nie byli obojętni i reagowali kiedy dzieje się coś złego" - mówiła.

Dodał, że jej, jako matce, kiedy czytała o tragedii 8-letniego Kamila "pękało serce".

"Mam 6-letniego syna i starszą córkę i jest to dla mnie niewyobrażalna tragedia" - podkreśliła.

Zebrani po godz. 13 wypuścili w niebo biało-niebieskie balony i wznieśli okrzyk protestu przeciw przemocy wobec dzieci oraz starców.

Katowany przez ojczyma ośmiolatek był przez ponad miesiąc leczony w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Zmarł w poniedziałek rano. Przez cały kilkutygodniowy pobyt chłopca w szpitalu wiele osób wysyłało do tej placówki pocztówki, maskotki i zabawki, a także osobiste pamiątki, medaliki i różańce. Przedstawiciele placówki uznali, że przedmioty te należą do Kamila, dlatego zostaną złożone przy grobie chłopczyka po uroczystości pogrzebowej, natomiast przekazany przez jedną z kobiet różaniec z Medjugorie zostanie umieszczony w Kaplicy Aniołów Stróżów w GCZD.

Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka 3 kwietnia br. Interweniowała policja. Dziecko z ciężkimi obrażeniami – rozległymi oparzeniami i złamaniami - przetransportowano do katowickiego szpitala śmigłowcem.

Śledztwo w tej sprawie, prowadzone dotychczas przez częstochowską prokuraturę, zostało przed kilkoma dniami przeniesione do Gdańska. Ojczym Kamila, który na początku kwietnia został aresztowany pod zarzutem usiłowania zabójstwa i znęcania się nad Kamilem ze szczególnym okrucieństwem, po śmierci chłopczyka ma mieć zmieniony zarzut na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, zaś matka, podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa w znęcaniu się nad chłopcem, może odpowiedzieć za pomoc w zabójstwie. Także ona jest aresztowana.

Drugi wątek śledztwa dotyczy niedopełnienia obowiązków przez pracowników ośrodków pomocy społecznej w Częstochowie, a także w Olkuszu, gdzie przez pewien czas mieszkała rodzina Kamila oraz działających przy gminach zespołów ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie, a także przez kuratorów i placówki oświatowe.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że niezależnie od śledztwa prokuratury w sprawie śmierci Kamila, zdecydował się wystąpić do rzecznika dyscyplinarnego sędziów celem wszczęcia postępowania wyjaśniającego wobec sędziów, w związku z podejmowanymi przez nich decyzjami w sprawie opieki nad chłopcem.

W niedzielę w Częstochowie ma odbyć się manifestacja sprzeciwu wobec przemocy - „Marsz sprawiedliwości ś.p. Kamilka".(PAP)

autor: Krzysztof Konopka

kw/