Wojna Putina przeciwko Ukrainie to strategiczna porażka; jej celem było wymazanie sąsiedniego państwa z mapy świata, lecz obecnie, po ponad roku inwazji, Rosja jest słabsza politycznie, wojskowo i gospodarczo, niż była przed agresją - ocenił w piątek sekretarz stanu USA Antony Blinken podczas przemówienia w stolicy Finlandii Helsinkach.
Podporządkowanie sobie Ukrainy jest głównym celem, wręcz obsesją Putina. Jego plany jednak zawiodły. Ukraina nigdy nie będzie Rosją - zadeklarował szef amerykańskiej dyplomacji.
Nie zamierzaliśmy i nie zamierzamy obalać rosyjskich władz. Rządzący na Kremlu to sprawa rosyjskiego społeczeństwa - oznajmił sekretarz stanu.
Chciałbym z tej okazji zwrócić się bezpośrednio do obywateli Rosji i podkreślić, że nie jesteśmy waszymi wrogami. Od końca zimnej wojny wierzyliśmy, że korzystne relacje z Rosją leżą zarówno w interesie USA, jak też całego świata. Nadal podzielamy tę wiarę, jednak władze w Moskwie muszą szanować suwerenność swoich sąsiadów w taki sam sposób, w jaki żądają tego od innych w kontekście suwerenności własnego państwa - podkreślił Blinken.
"Armia Rosji to druga armia na Ukrainie"
Wiele osób wierzyło, że armia Rosji to druga armia świata, lecz okazało się, że to druga armia, ale na Ukrainie; konsekwencje inwazji na sąsiedni kraj dla Kremla to m.in. wzmocnienie NATO, znaczące osłabienie rosyjskiej gospodarki i emigracja wykształconych ludzi - ocenił Blinken.
Jak dodał, Rosja przez dekady próbowała uzależnić od siebie kraje Europy Wschodniej pod względem energetycznym. "Inwazja na Ukrainę uruchomiła mechanizmy, dzięki którym ta zależność staje się przeszłością" - zauważył Blinken.
W ocenie sekretarza stanu wojna z Ukrainą negatywnie wpłynęła też na stosunki Rosji z Chinami. "Putin zainwestował wiele w relacje z Pekinem, lecz obecnie ta współpraca ma coraz bardziej jednostronny, niekorzystny dla Kremla charakter" - podkreślił polityk. (PAP)
mar/