W parku Kronvalda w centrum łotewskiej stolicy usunięto pomnik Puszkina, który stał tam od 2009 roku i był prezentem od Moskwy.
Jak wyjaśnia wicemer w rozmowie z PAP, obiekt usunięto z dwóch przyczyn. Po pierwsze - według ryskich władz - stał tam nielegalnie. W 2009 roku pomnik ustawiono w ramach politycznej inicjatywy ówczesnego mera bez uwzględnienia aspektu prawnego - podkreśla Ozola. Inicjatorzy odsłonięcia obiektu nie przeszli odpowiedniej procedury prawnej i nie uzyskali wymaganego pozwolenia.
"Jednak według mnie najważniejsze jest to, że ten pomnik był wykorzystywany przez stronę rosyjską jako instrument soft power. Nawet kiedy spojrzymy na zdjęcia z dnia odsłonięcia pomnika, nie widzimy flag Łotwy, widzimy tylko powiewające flagi Federacji Rosyjskiej" - mówi wicemer.
Zauważa też, że niedawno ambasada rosyjska w Rydze opisała to miejsce jako "centrum duchowego zgromadzenia" dla rosyjskojęzycznej ludności Łotwy.
"Dla mnie jako dla przedstawiciela władz Rygi ważne jest, byśmy pracowali na rzecz spójnego społeczeństwa. Oczywiście na nasze społeczeństwo składają się różne grupy etniczne, ale musimy pracować nad jego spójnością, a nie dzielić je, tworząc oddzielne 'bańki' dla różnych grup etnicznych czy językowych. Doświadczaliśmy tego przez trzydzieści lat i trzeba z tym skończyć" - podkreśla. W jej ocenie strona rosyjska chciałaby utrzymywać linię podziału w łotewskim społeczeństwie.
Na podjęcie decyzji o usunięciu pomnika miała też wpływ rosyjska agresja przeciwko Ukrainie. Wojna sprawiła, że Łotwa pozbyła się znacznej części sowieckiego dziedzictwa - wskazuje Ozola.
W kraju wzmocniono monitoring mediów, zablokowano kilka rosyjskich propagandowych kanałów telewizyjnych i wprowadzono ostrzejsze regulacje monitorowania propagandowych zasobów internetowych - wymienia Ozola. Wzmocniono również pozycję języka łotewskiego w przestrzeni publicznej i edukacji.
W ubiegłym roku na Łotwie zdemontowano liczne sowieckie pomniki, w tym tzw. pomnik zwycięstwa w Rydze, przed którym co roku 9 maja, kiedy w Rosji obchodzony jest Dzień Zwycięstwa, gromadzili się ludzie. W ocenie rozmówczyni PAP niedawne usunięcie pomnika Puszkina było "bardzo ważnym krokiem, który wykluczył możliwość przekształcenia tego miejsca w nowe miejsce kultu dla społeczności rosyjskojęzycznej".
Rozpoczęcie przez Rosję wojny na pełną skalę otworzyło wielu osobom oczy; wcześniej latami słychać było głosy, że Rosja to nasz sąsiad, że trzeba utrzymywać z nią przyjacielskie stosunki, mieliśmy również bardzo niezdecydowane podejście do statusu języka rosyjskiego - mówi Ozola.
Jak dodaje, politycy mają teraz możliwość podejmowania klarownych, silnych decyzji na rzecz desowietyzacji kraju na różnych poziomach. Zaznacza, że wciąż pozostają rzeczy do zrobienia w tej kwestii; wiele ulic, w tym w Rydze, wciąż nosi nazwy na cześć rosyjskich pisarzy czy uczonych z czasów sowieckich. Są to osoby, które nigdy nie opowiadały się za niepodległą i suwerenną Łotwą - podkreśla.
"Można usłyszeć, że nazwy ulic to nie jest najważniejszy problem, (...) ale zarówno nazwy ulic jak i pomniki są symbolami przedstawiającymi to, kto ma władzę na danym terytorium, a to nie jest błahostka. Uważam, że jest to mój obowiązek, by sprawić, aby mój kraj i miasto były bezpieczniejsze i by wzmocnić poczucie godności mojego społeczeństwa" - podsumowuje Linda Ozola.
Z Rygi Natalia Dziurdzińska (PAP)
jc/