"Nie dla NATO, żadnego sojuszu z faszystami" - głosił napis na głównym transparencie z wizerunkiem prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana oraz pociskiem balistycznym.
Pochód, który zorganizowała kurdyjska organizacja Komitety Rożawy (od regionu zamieszkałego przez Kurdów), odbył się po wejściu w życie 1 czerwca zaostrzonych przepisów antyterrorystycznych, wprowadzających możliwość karania za "uczestnictwo w organizacji terrorystycznej". Jest nim również wspieranie i promowanie, a także m.in. wynajmowanie sali czy gotowanie członkom takiej organizacji.
Mimo nowego prawa policja nie interweniowała, a jedynie zabezpieczała zgłoszoną wcześniej manifestację.
W Szwecji prawo do wolności wypowiedzi (i wyrażania poglądów) jest chronione przez konstytucję. Nadzieję na powstrzymanie przez szwedzkie władze "antytureckiej manifestacji członków PKK" wyraził wcześniej rzecznik Erdogana - Fahrettin Altun.
Współorganizatorem manifestacji była sieć szwedzkich skrajnie lewicowych organizacji o nazwie Sojusz przeciwko NATO.
Przemowę wygłosił m.in. pochodzący z Iranu szwedzki parlamentarzysta z Partii Lewicy Daniel Riazat, którego rodzice z powodu działalności komunistycznej w swoim kraju znaleźli schronienie w Szwecji. Partia Lewicy oprócz Zielonych jest jedyną siłą polityczną sprzeciwiającą się wejściu Szwecji do NATO. Rizat uważa, że "Szwecja wprowadziła nowe prawo antyterrorystyczne, aby wejść do NATO, ale tak naprawdę zdradziła Kurdów, których wcześniej przyjęła".
W niedzielę sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg po rozmowach z prezydentem Erdoganem ogłosił, że przedstawiciele Szwecji, Finlandii oraz Turcji spotkają się w połowie czerwca, aby omówić akcesję Sztokholmu do NATO.
Wcześniej z nowym szefem dyplomacji Turcji Hakanem Fidanem spotkał się były premier i szef MSZ Szwecji Carl Bildt, który jako wysłannik szwedzkiego rządu uczestniczył w sobotę w uroczystości zaprzysiężenia Erdogana na kolejną kadencję po wygranych wyborach.
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)
kgr/