Zniszczenie zapory w Nowej Kachowce, rosyjska zbrodnia wojenna skutkująca katastrofą humanitarną [WIDEO]

2023-06-06 20:58 aktualizacja: 2023-06-07, 18:04
Zalane tereny po wysadzeniu w powietrze zapory na Dnieprze. Fot. PAP/AA/ABACA
Zalane tereny po wysadzeniu w powietrze zapory na Dnieprze. Fot. PAP/AA/ABACA
W nocy z poniedziałku na wtorek rosyjskie wojska wysadziły w powietrze zaporę na Dnieprze w okupowanej Nowej Kachowce na południu Ukrainy. Pod wodą znalazło się ponad 20 miejscowości po obu stronach rzeki, trwa ewakuacja cywilów. W ocenie władz w Kijowie najeźdźcy próbowali w ten sposób powstrzymać ukraińską kontrofensywę w obwodzie chersońskim.

Zniszczenie tamy spowodowało tak znaczące uszkodzenia całej hydroelektrowni, że - według strony ukraińskiej - obiekt nie nadaje się już do odbudowy. Zapora tworzyła dotychczas Zbiornik Kachowski na Dnieprze, rozciągający się na długość około 240 kilometrów. Woda z tego akwenu spłynęła we wtorek w dół rzeki, zalewając niewielkie miejscowości w zachodniej, kontrolowanej przez Kijów części obwodu chersońskiego, a także najniżej położoną część miasta Chersoń. Pod wodą znalazły się też miasta w okupowanej przez Rosję wschodniej części Chersońszczyzny, m.in. Nowa Kachowka i Oleszki.

Lokalne ukraińskie władze informują, że dotąd nie odnotowano żadnych ofiar śmiertelnych. Według szacunków Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (DSNS) z godzin popołudniowych, ewakuowano ponad 1,3 tysięcy osób z zachodniego brzegu Dniepru. Podtopionych jest tam 13 miejscowości i niemal 300 domów.

W ciągu najbliższych dni trzeba będzie jednak ewakuować znacznie więcej cywilów. Prokurator generalny Ukrainy Andrij Kostin wyraził przypuszczenie, że liczba takich osób może sięgnąć nawet 17 tysięcy. Łącznie w obwodzie chersońskim na skutek kataklizmu ucierpi prawdopodobnie około 40 tys. cywilów, uwzględniając 25 tys. mieszkańców wschodniej, kontrolowanej przez Rosję części regionu.

Władze w Kijowie przestrzegają, że jest zdecydowanie zbyt wcześnie, by próbować oceniać konsekwencje powodzi i skalę katastrofy humanitarnej na południu Ukrainy.

"Skutki wysadzenia w powietrze przez rosyjskie wojska tamy na Dnieprze poznamy za tydzień, kiedy zacznie obniżać się poziom wód. Wiemy, że będzie zatopionych od 35 do 70 miejscowości. Wiemy, że będą ogromne problemy z dowozem pitnej wody. Ogromne problemy z wodą wystąpią nawet tam, gdzie (teren) nie jest zatopiony. W całym regionie: dniepropietrowskim, zaporoskim, chersońskim" - przyznał ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski.

W ocenie wielu analityków poważną konsekwencją rosyjskiej zbrodni wojennej może być zagrożenie systemu chłodzenia Zaporoskiej Elektrowni Atomowej w Enerhodarze, okupowanej przez wroga od marca 2022 roku. W godzinach popołudniowych ukraiński koncern Enerhoatom przekonywał, że sytuacja w tym względzie znajduje się pod kontrolą. Podobny pogląd wyraziła Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA).

W zgodnej opinii przedstawicieli władz w Kijowie wysadzenie tamy było desperackim krokiem ze strony Rosji, mającym na celu powstrzymanie zapowiadanej ukraińskiej kontrofensywy na południu kraju. Zarówno prezydent Zełenski, jak też inne ważni politycy, m.in. sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiO) Ołeksij Daniłow, zapewniali, że kataklizm nie wpłynie na plany sił zbrojnych i nie przeszkodzi Ukrainie w wyzwalaniu okupowanych terytoriów. W tym kontekście władze w Kijowie przypomniały, że były świadome zbrodniczych planów wroga, ponieważ teren elektrowni w Nowej Kachowce zaminowano już we wrześniu ubiegłego roku.

Najeźdźcy w najbardziej dogodnym dla siebie momencie zorganizowali prowokację, do której przygotowywali się od wielu miesięcy. Dokonała tego rosyjska 205. brygada strzelców zmotoryzowanych - ujawnili Daniłow i doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.

Decyzja Kremla o zniszczeniu tamy była uwarunkowana także przyczynami wewnętrznymi. Zamierzano w ten sposób odwrócić uwagę rosyjskiego społeczeństwa od działań zbrojnych antyputinowskich partyzantów w obwodzie biełgorodzkim, trwających od drugiej połowy maja - zauważyła ukraińska wiceminister obrony Hanna Malar.

Samorząd Tatarów Krymskich zaalarmował, że nieodpowiedzialne działania Rosji będą miały negatywne konsekwencje również dla kontrolowanego przez Moskwę Krymu. W ocenie mniejszości tatarskiej obniżenie się poziomu wody w Kanale Północnokrymskim, a także jej zanieczyszczenie mogą doprowadzić do problemów z dostępnością wody pitnej i rozwoju groźnych chorób zakaźnych.

Według licznych przedstawicieli państw i organizacji międzynarodowych Zachodu, m.in. ministra spraw zagranicznych Czech Jana Lipavsky'ego, wysadzenie zapory było zbrodnią porównywalną do użycia broni masowego rażenia.

"To nowa oznaka eskalacji, podnosząca przerażającą i barbarzyńską naturę rosyjskiej agresji na Ukrainę do bezprecedensowego poziomu" - oświadczył rzecznik Komisji Europejskiej ds. zagranicznych Peter Stano. "To nowy wymiar wojny na Ukrainie" - wtórował mu kanclerz Niemiec Olaf Scholz.

Obserwatorzy na Ukrainie i poza jej granicami podkreślają także ekologiczny wymiar katastrofy na Dnieprze, m.in. zniszczenie siedlisk wielu gatunków zwierząt. Od godzin porannych w ukraińskich mediach społecznościowych pojawiają się liczne nagrania i zdjęcia ukazujące przerażone zwierzęta próbujące uciekać przed wodą. W okupowanej Nowej Kachowce pod wodą znalazł się miejscowy ogród zoologiczny. (PAP)

jc/