Badanie zrealizowano w kontekście toczącego się w Wielkiej Brytanii dochodzenia publicznego, które ma ocenić działania władz wobec pandemii.
Co trzeci respondent sądzi, że idea 15-minutowych miast (zakłada ona brak podziału na dzielnice biurowe i mieszkalne, by każdy mieszkaniec miał szkołę, pracę, sklep i usługi w zasięgu 15-minutowego spaceru) służy zwiększeniu kontroli rządu nad ludnością. 19 proc. badanych wierzy, że to rząd, a nie Al-Kaida odpowiada za ataki terrorystyczne w londyńskich autobusach i metrze w 2005 roku, a 18 proc. - że nie było samobójczego zamachu w Manchester Arena w 2017 roku (przyznało się niego tzw. Państwo Islamskie), ale odbyła się tam inscenizacja z udziałem wynajętych aktorów.
Teorie spiskowe - zauważa "Guardian" - często wyrastają z rzeczywistych problemów i lęków. Inflacja może wzbudzić obawy, że jest to spisek potężnych, którzy chcą zubożyć część grup społecznych.
Dzięki badaniom teorii spiskowych naukowcy mogą próbować wyjaśnić, "w jaki sposób wiele osób rozumie politykę i wpływające na ich życie wydarzenia" - skomentował Rod Dacombe wykładający na wydziale ekonomii politycznej uczelni King's College London (KCL). Jego zdaniem teorie spiskowe umożliwiają swoim wyznawcom "udział w życiu politycznym" i dostarczają im "najważniejszego narzędzia używanego do zrozumienia świata".
"Protest jest niezbędnym elementem demokracji, a ludzie miewają uzasadnione obawy co do motywacji stojących za działaniami rządu" - dodał profesor Bobby Duffy, dyrektor instytutu polityki w KCL. "Jest jednak bardzo niepokojące, że co siódma osoba zaakceptowałaby użycie przemocy podczas protestu przeciwko na przykład 15-minutowym miastom" - zastrzegł.
Omawiane badanie zrealizowano na reprezentatywnej próbie 2 274 dorosłych mieszkańców Wielkiej Brytanii w kwietniu 2023. (PAP)
sm/