Rada Ministrów przyjęła we wtorek propozycje wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę i minimalnej stawki godzinowej, które mają obowiązywać w 2024 r. Zaproponowano, by od stycznia najniższa pensja wynosiła 4242 zł brutto, a od lipca wzrosła do poziomu 4300 zł brutto.
"Jest ona zgodna z przewidywaniami, z wcześniejszymi zapowiedziami, a jej poziom jest na tyle istotny, że spełnia postulaty +Solidarności+" – przekazał PAP rzecznik KK NSZZ "Solidarność" Marek Lewandowski.
Zaznaczył, że jest jeszcze pół roku do momentu, gdy ta płaca minimalna zacznie obowiązywać. Przypomniał także, że w zeszłym roku "rząd też ogłosił płacę minimalną - ona też była dosyć solidna – ale potem, w trakcie dwustronnych negocjacji z Solidarnością została jeszcze istotnie podniesiona. W lipcu osiągnie ona 3600 zł".
Wskazał, że "jeżeli rozwój gospodarczy będzie lepszy, jeżeli sytuacja makroekonomiczna będzie lepsza, to na pewno +Solidarność" podejmie próbę, żeby jeszcze w ciągu roku porozmawiać o płacy minimalnej" – zapewnił Lewandowski. Dodał, że nie wie, z jakim skutkiem zakończą się te rozmowy, ale na tym polegają negocjacje i kompromisy żeby dochodzić do porozumienia.
"Decyzja rządu na ten moment spełnia postulaty +Solidarności+, ale jeżeli sytuacja będzie lepsza, jeżeli inflacja będzie szybciej spadać, jeśli rozwój gospodarczy będzie lepszy od przewidywanego, to nie wykluczamy, że będziemy podejmowali próbę, żeby o płacy minimalnej - o jej wzroście - jeszcze porozmawiać" – podsumował Lewandowski.
Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ) nie akceptuje propozycji minimalnego wynagrodzenia na rok 2024 zaprezentowanej we wtorek na Radzie Ministrów. "Nasza ocena dotycząca propozycji - którą przedstawiła minister Marlena Maląg - jest negatywna, To prawie 150 zł przeciętnie mniej niż proponowaliśmy w maju" - powiedział PAP dyrektor wydziału polityki gospodarczej OPZZ Norbert Kusiak.
"Jesteśmy jednak otwarci na dialog i poszukiwanie w Radzie Dialogu Społecznego kompromisowego rozwiązania. Musi ono jednak uwzględniać rzeczywiste potrzeby osób otrzymujących minimalne wynagrodzenie oraz odzwierciedlać potencjał finansowy przedsiębiorstw i dobrą kondycję finansów publicznych" – zaznaczył Kusiak.
Przypomniał, że OPZZ proponowało średnioroczny wzrost płacy minimalnej do poziomu co najmniej 4420 zł, a rząd zaproponował przeciętny wzrost na poziomie 4271 zł.
"Należy patrzeć na proponowaną przyszłoroczną podwyżkę pamiętając o bardzo wysokiej inflacji w roku bieżącym oraz o prognozach na rok 2024 r.". Wspomniał, że rząd skorygował swoją wstępną prognozę z wieloletniego planu finansowego i podniósł wskaźnik prognozowanej inflacji do 6,6 proc., co powinno uzasadniać wyższą propozycję.
Zaznaczył, że wzrost inflacji najbardziej pogarsza kondycję rodzin o najniższych dochodach, które bardzo często zarabiają najniższą krajową.
Zwrócił uwagę, że "propozycja rządu jest praktycznie tylko 22 zł ponad ustawowe minimum, które wyliczył rząd".
Wydaje się, że minimum ustawowe wyliczone przez rząd nie uwzględnia 2/3 PKB, które w ocenie OPZZ powinno znaleźć się w algorytmie liczenia płacy minimalnej.
"Między nami a rządem jest spór +Jak liczyć płacę minimalną+. Uważamy, że w algorytmie dodatkowo oprócz inflacji powinien znaleźć się wskaźnik 2/3 PKB, ponieważ wysokość płacy minimalnej jest niższa od połowy płacy przeciętnej w pierwszym kwartale. Rząd jest innego zdania, bo przyjmuje do porównania płacę minimalną w wysokości 3600 zł, a my liczymy relację do kwoty 3490 zł, czyli wartości obowiązującej w pierwszym półroczu. Niestety, przepisy prawa w tym zakresie są nieprecyzyjne" - powiedział.
"Patrzymy na płacę minimalną z perspektywy pracownika, ale także z punktu widzenia gospodarki i możliwości finansowych przedsiębiorstw". Zaznaczył, że płaca minimalna - która według OPZZ powinna być jeszcze wyższa – kreuje popyt konsumpcyjny i dochody przedsiębiorstw. Dodał, że "już dziś wszyscy narzekają, że spada sprzedaż detaliczna i produkcja przemysłowa. To m.in. konsekwencja niskich płac realnych i wysokiej inflacji".
Wzrost płacy minimalnej zdaniem Kusiaka nie wpłynie negatywnie na przedsiębiorców. "Dla przedsiębiorców największą barierą są kwestie związane z zużyciem energii i materiałów, a nie kwestia wysokości płacy, w tym płacy minimalnej". Wzrost płacy minimalnej nie zagraża funkcjonowaniu firm. "Przedsiębiorstwa poradzą sobie z taką podwyżką płacy minimalnej, a nawet z wyższą, bo wciąż jest przestrzeń do podnoszenia płac" – podsumował Kusiak.
Pytany o to, co będzie się działo na Radzie Dialogu Społecznego stwierdził, że ciężko będzie dojść do porozumienia, ale warto prowadzić dialog w tej sprawie, bo kwestia ta dotyczy dużej grupy pracujących i przedsiębiorstw.
"Przy tych dysproporcjach w oczekiwaniach trudno będzie znaleźć konsensus, chyba że strona rządowa przyjmie nasze argumenty, które dotyczą spadających realnych dochodów gospodarstw domowych, wysokiej inflacji i dużych wydatków gospodarstw o najniższych dochodach" – przekazał Kusiak.
"Problem minimalnego wynagrodzenia dotyczy osób najsłabszych ekonomicznie" – przekazał PAP prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) Cezary Kaźmierczak. Zaznaczył, że problem dotyczy około 25 proc. najsłabszych ekonomicznie regionów kraju, gdzie umowa o pracę - zdaniem Kaźmierczaka - stanie się luksusem.
"Wielokrotnie postulowaliśmy, żeby płaca minimalna była zróżnicowana, a najlepiej, żeby w ogóle jej nie było" – przypomniał Kaźmierczak.
Stwierdził, że jeśli płaca minimalna musi być określona, to powinna być zróżnicowana w różnych regionach kraju. "Co innego znaczy 4 tys. na Podlasiu czy Podkarpaciu, a co innego w Warszawie czy we Wrocławiu" - dodał.
Wspomniał, że podnoszenie płacy minimalnej jest kwestią polityczną. "Jest to decyzja polityczna, ale chybiona. Chcą pozyskać przychylność wyborców, ale tych wyborców jest mało. W moim przekonaniu jest to kalkulacja oparta na myśleniu życzeniowym, a nie na rzeczywistości" - dodał.
Zdaniem Kaźmierczaka propozycja minimalnego wynagrodzenia zaproponowana przez rząd "nie jest strasznie groźna". "Mamy rekordową aktywność zawodową oraz bardzo dobrą sytuację na rynku pracy" - dodał.
"Domagamy się, by tego nie podnosić (minimalnego wynagrodzenia w 2024 – PAP), tak jak wszyscy pracodawcy (...). Najlepsze z punktu widzenia ekonomicznego - pracowników też - byłoby to, by nie podnosić tego minimalnego wynagrodzenia" – podsumował Kaźmierczak.(PAP)
Autorka: Iga Leszczyńska
kgr/