Prokuratura wszczęła śledztwo wobec wokalisty zespołu Rammstein. Są dwa główne zarzuty

2023-06-15 06:59 aktualizacja: 2023-06-15, 12:35
Till Lindemann, Rammstein. Fot. PAP/DPA/Christoph Soeder
Till Lindemann, Rammstein. Fot. PAP/DPA/Christoph Soeder
Berlińska prokuratura potwierdziła wszczęcie śledztwa w sprawie Tilla Lindemanna, lidera zespołu Rammstein. Wokaliście zarzuca się przymuszanie do czynności seksualnych oraz udostępnianie narkotyków – poinformowała w środę rzeczniczka prokuratury w Berlinie.

„Bardzo się cieszę, że wreszcie nasze głosy został wysłuchane i potraktowane poważnie” – skomentowała dla „Welt” 24-letnia Shelby Lynn, która 25 maja jako pierwsza napisała na Twitterze o swoich przeżyciach podczas koncertu zespołu w Wilnie. Kilka dni później w mediach pojawiły się podobne relacje kolejnych kobiet.

Jak wyjaśniła rzeczniczka prokuratury, śledztwo zostało wszczęte po kilku zawiadomieniach, złożonych przez osoby trzecie (niemające bezpośredniego związku ze sprawą), a także z urzędu przez berlińską prokuraturę.

„W tej chwili nie można ujawniać więcej informacji ze względu na dobro śledztwa, oraz by chronić dobra osobiste osób potencjalnie poszkodowanych” - dodała.

„Berliner Zeitung”, „Bild” oraz „Tagesspiegel” podały, że śledztwo dotyczy podejrzenia popełnienia przestępstwa z artykułu 177 kodeksu karnego, dotyczącego napaści na tle seksualnym, przymuszania do czynności seksualnych bądź gwałtu.

Kilka niemieckich mediów prowadziło od końca maja własne śledztwa. „Welt am Sonntag” opublikował na początku czerwca wyniki dziennikarskiego dochodzenia - kilka kobiet zeznało, że zostały odurzone narkotykami w trakcie koncertów Rammstein i że padły ofiarą napaści na tle seksualnym. Portale NDR, WDR oraz dziennik „Sueddeutsche Zeitung” dotarły do kobiet, które także postawiły Lindemannowi podobnie poważne zarzuty.

Shelby Lynn była przesłuchiwana przez litewską policję prawie przez pięć godzin. Jednak po przesłuchaniu tamtejsza policja odmówiła wszczęcia dalszych działań, wobec czego Lynn złożyła skargę. Kobieta z zadowoleniem przyjęła informację o rozpoczęciu śledztwa przez prokuratorów z Berlina.

„Bardzo się cieszę, że nareszcie nasze głosy zostały wysłuchane i potraktowane poważnie. Szczególnie po działaniach litewskiej policji oraz prawników Tilla Lindemanna, taki rozwój sprawy znaczy wiele dla poszkodowanych” – oceniła Lynn.

8 czerwca prawnicy Lindemanna zaprzeczyli w wydanym oświadczeniu, jakoby kobiety na koncertach Rammsteina „były odurzane tabletkami gwałtu lub alkoholem w celu umożliwienia mu dokonywania na nich czynności seksualnych”.

„Te zarzuty są niezmiennie nieprawdziwe. Podejmiemy natychmiastowe kroki prawne przeciwko osobom fizycznym w przypadku jakichkolwiek zarzutów tego rodzaju” – zagrozili prawnicy.

O zbadanie sprawy Lindemanna wnioskował do Komisji Sądownictwa Izby Reprezentantów w Berlinie poseł Sebastian Schluesselburg (Lewica), przypominając o zasadzie domniemania niewinności.

„Jeśli prokurator uzna istnienie podejrzenia, to właściwym krokiem jest rozpoczęcie dochodzenia” – stwierdził poseł. „Ale nie chodzi tylko o to, czy doszło do przestępstwa o znaczeniu karnym. Głownie chodzi o ustalenie, czy wykorzystana została strukturalna nierówność sił. Taka nierówność (…) zachęca do nadużywania tej władzy” – wyjaśnił.

W ubiegłym tygodniu Rammstein zagrał cztery koncerty na stadionie w Monachium. Kolejne koncerty odbyć się mają w Berlinie w dniach 15, 16 i 18 lipca, rozpoczęte śledztwo nie spowodowało na razie ich odwołania ze strony organizatora – dowiedział się „Tagesspiegel”.

„W Berlinie nie będzie imprez po koncercie zespołu Rammstein (...). Zarzuty są tak poważne, że przyznałam absolutny priorytet ochronie i bezpieczeństwu kobiet” – stwierdziła berlińska senator ds. spraw wewnętrznych i sportu, Iris Spranger (SPD).

Pozytywnie wszczęcie śledztwa oceniła Bahar Haghanipour (Zieloni), wiceprzewodnicząca berlińskiej Izby Reprezentantów ds. kobiet.

„Z relacji kobiet, które zabrały głos, wyłonił się mizoginistyczny system nadużyć” - podkreśliła.

Jak zauważył „Tagesspiegel”, jeszcze w poniedziałek prokuratura odmówiła udzielenia informacji o ewentualnym śledztwie, wyjaśniając, że „istnieje duże ryzyko uprzedzeń społecznych wobec osób, których dotyczy postępowanie”. (PAP)

jc/