"Samiec pandki rudej o imieniu Ponzu postanowił pozwiedzać okoliczne drzewa. Na szczęście dzięki szybkiej reakcji i sprawnie przeprowadzonej akcji wszystko zakończyło się dobrze" - napisali w mediach społecznościowych pracownicy gdańskiego ZOO.
Podano, że w sobotę, w trakcie porannego obchodu opiekun zwierząt zauważył, że na wybiegu przebywa tylko Maja - samica pandki rudej. Brakowało samca o imieniu Ponzu.
W efekcie natychmiast rozpoczętej akcji poszukiwawczej zbiega zlokalizowano w koronie pobliskiego wysokiego drzewa. Na pomoc wezwano straż pożarną.
Oficer prasowy gdańskiej straży pożarnej bryg. Jacek Jakóbczyk poinformował, że w akcji ściągnięcia pandki z drzewa wykorzystano podnośnik oraz sprzęt wysokościowy do zabezpieczenia.
"Pandki są świetnymi wspinaczami, a ułatwiają im to grube pazury, dlatego cała akcja musiała odbyć się z zachowaniem odpowiednich środków bezpieczeństwa. Na dole czekali opiekunowie wyposażeni w odpowiednią siatkę, a w korony drzew wjechał nasz weterynarz" - napisali pracownicy zoo.
Podano również, że wszystkie zabezpieczenia przy wybiegu pandek rudych działały poprawnie i nie wiadomo jak zwierzę ominęło "elektronicznego pastucha".
To nie pierwsza ucieczka pandki rudej. W marcu zwierzę wydostało się przez ogrodzenie wybiegu, na które spadły konary drzew. Drapieżnik został zauważony przed jednego z mieszkańca poza terenem ZOO i schwytany przez pracowników ogrodu.
Wyglądem pandka ruda przypomina nieco szopa lub kota. Ma rdzawe lub rdzawobrązowe futro. Jej pysk, policzki i końce uszu są białe. Na ogonie zwierzęcia widoczne są ciemniejsze pierścienie. Koniuszek jej ogona jest puszysty i ciemny, natomiast łapy i brzuch są ciemniejsze od reszty ciała. Pandki rude żyją na terenach południowych Chin, północno-wschodnich Indii, Nepalu i północnej Mjanmy. Zamieszkują dziuple lub nory w korzeniach drzew na stromych skalnych zboczach. Prowadzą nocny tryb życia i są wszystkożerne, ale żywią się głównie roślinami.(PAP)
autor: Piotr Mirowicz
gn/