Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Bedzie ono podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego.
W poniedziałek RMF FM poinformowało, powołując się na informacje od kilku unijnych dyplomatów i ekspertów, którzy brali udział w negocjacjach pakietu migracyjnego, że Polska będzie mogła wnioskować o całkowite odstępstwo od obowiązkowej solidarności - czyli od relokacji migrantów, kontrybucji finansowej w wysokości 20 tys. euro za nieprzyjętego migranta czy wsparcia operacyjnego. Jak podkreślono chodzi o uwzględnienie sytuacji kraju, który ma specyficzną sytuację geopolityczną oraz już przyjął ponad milion uchodźców.
Minister ds. UE podkreślił, że "jest fundamentalna różnica między wyrażeniem swojej suwerennej decyzji o nieprzyjmowaniu nielegalnych imigrantów, a możliwością złożenia wniosku, by to inna instytucja decydowała o tym, że Polska może pod jakimiś warunkami uzyskać zgodę na odstąpienie od udziału w mechanizmie relokacyjnym lub jej nie uzyskać".
"Osoby, które nie dostrzegają tej różnicy, nie widzą, albo nie chcą widzieć, że jest to obarczone ogromnym ryzykiem, w którym to nie my decydujemy o tym, czy taki lub inny warunek zwalnia nas z przymusowego narzędzia jakim jest relokacja nielegalnych migrantów czy już nie" - ocenił minister ds. UE.
Zwrócił uwagę, że UE jest dopiero na początku prac nad propozycjami ws. relokacji migrantów. "Jesteśmy w pierwszym etapie unijnego cyklu legislacyjnego i naszym obowiązkiem jest zrobić wszystko, by ten niekorzystny projekt zablokować. Polski rząd chce w tej sprawie mieć w ręku najmocniejsze karty, a najsilniejszym argumentem po naszej stronie może być odwołanie się do woli polskiego społeczeństwa wyrażonej w ogólnokrajowym referendum" - podkreślił Szynkowski vel Sęk.
Jak dodał, "sprzeciw wyrażony w głosowaniu, miejmy nadzieję przy jak najwyższej frekwencji, będzie jasnym sygnałem, że tego typu rozwiązania nie znajdują poparcia wśród obywateli i nie mogą zostać zastosowane".
"W naszym porządku konstytucyjnym wola społeczeństwa wyrażona przy wykorzystaniu narzędzia demokracji bezpośredniej, jakim jest referendum, daje bardzo silny mandat rządzącym do podejmowania określonych działań" - zwrócił uwagę polityk.
W czwartek Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec takich praktyk Unii Europejskiej. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum.
Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".
Liczbę tę ustalono na 30 tys.
"Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - czytamy w komunikacie Rady UE.
Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia. (PAP)
autor: Karol Kostrzewa
jc/