W piątek Główny Lekarz Weterynarii wydał na oficjalnej stronie internetowej oświadczenie w sprawie zakażeń kotów domowych w Trójmieście.
"Obecnie Inspekcja Weterynaryjna jest na etapie zbierania jak największej ilości informacji, które dadzą się potwierdzić metodami naukowymi. Prowadzone są wnikliwe badania nad próbkami pobranymi od zwierząt, które zachorowały na nieznanej etiologii chorobę. Na podstawie wstępnych uzyskanych wyników badań laboratoryjnych (próbek pochodzących z terenu Trójmiasta), przeprowadzonych w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach, przyczyną zachorowań jest wirus grypy. Aktualnie czekamy na wyniki nowych badań, które są nieustannie prowadzone" - podaje GLW i dodaje, że "dopiero po ich wykonaniu będziemy mogli wyciągnąć dalsze wnioski.
Jak informuje GLW, w przypadku uzyskania nowych danych, GLW będzie podejmował stosowne działania, zgodnie z przyjętymi w prawie zasadami. Główny Lekarz Weterynarii poinformował też, że wszelkie nowe wytyczne jak i komunikaty w sprawie będą regularnie publikowane na oficjalnej stronie internetowej (https://www.wetgiw.gov.pl/main/komunikaty)
W środę Pomorski Wojewódzki Lekarz Weterynarii (PWLW) poinformował na swojej stronie internetowej, że w związku z napływającymi do inspektoratu informacjami dotyczącymi przypadków nagłych zachorowań kotów na terenie woj. pomorskiego podjął współpracę z Prezesem Kaszubsko-Pomorskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej. "W celu oceny sytuacji zostały zebrane dane z zakładów leczniczych dla zwierząt, z których wynika, że największa zachorowalność i śmiertelność kotów z objawami neurologiczno-oddechowymi dotyczy zgłoszeń z zakładów leczniczych z terenu Miasta Gdańska" - czytamy w komunikacie.
Jak podaje, PWLW w ciągu ostatnich dwóch tygodni do zakładów leczniczych w Gdańsku i powiecie gdańskim trafiło 28 takich kotów, z czego 25 nie przeżyło. "Na terenie pozostałych powiatów zakłady lecznicze nie zgłaszały przedmiotowych zachorowań lub zgłaszały pojedyncze przypadki" - informuje PWLW na swojej stronie internetowej.
Dyrektor Trójmiejskiej Kliniki Weterynaryjnej w Gdańsku Paulina Grzelakowska powiedziała PAP, że w jej placówce od piątku trafiło 14. kotów, z czego jeszcze dwa żyją.
"Komunikowaliśmy się z lekarzami weterynarii z całej Polski i podobne przypadki też miały miejsce - niespecyficzne objawy, niespecyficzne parametry biochemii i ten sam agresywny tryb przebiegu choroby" - powiedziała Grzelakowska i dodała, że choroba zaczyna się od apatii i braku apetytu, potem dochodzi duszność, objawy ze strony układu neurologicznego oraz wysoka gorączka. (PAP)
Autor: Krzysztof Wójcik
mar/