Naukowiec z Zakładu Chorób Zakaźnych Zwierząt i Administracji Weterynaryjnej UPWr podkreślił, że u kotów, u których nagły zgon został poprzedzony dusznościami, drgawkami czy atakiem padaczki, na 29 przebadanych dotąd próbek wynik dodatni na obecności wirusa grypy paktów podtypu H5N1 dało 20.
„Sprawa jest poważna, ale należy tonować stwierdzenia, że mamy do czynienia z epidemią ptasiej grypy u kotów” – ocenił prof. Rypuła.
Ekspert wskazał, że w tej chwili najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, w jaki sposób dochodzi do zakażania kotów. Podkreślił przy tym, że pojawiły się niepotwierdzone informacje mówiące, że źródłem jest surowe mięso.
„Takie źródło zakażenia jest oczywiście możliwe, aczkolwiek dotychczasowe przypadki grypy notowane są zarówno u kotów domowych, jak i wychodzących, u tych żywionych karmą komercyjną, jak i surowym mięsem drobiowym. Pamiętajmy też, że to my możemy przynieść wirusa do domu: na butach, czy ubraniu i zakażenie nie musi mieć związku z rodzajem karmy. Także kontakt kota z odchodami ptaków może skutkować rozwojem infekcji” – zauważył.
Naukowiec podkreślił też, że wyniki przeprowadzonych dotychczas badań dowodzą, że wirus infekujący koty nie należy do genotypu wirusów grypy izolowanych od mew. „Natomiast analiza filogenetyczna pierwszego szczepu wirusa grypy wyizolowanego od kota, którego genom został zsekwencjonowany wskazuje na bliskie pokrewieństwo z wirusem grypy ptaków podtypu H5N1 wyizolowanego w czerwcu od bociana w Małopolsce. Podobne wirusy identyfikowano też w grudniu 2022 r. oraz styczniu 2023 r. u ptaków dzikich i drobiu w różnych regionach Polski. Trwają prace nad ustaleniem, czy u innych kotów mamy do czynienia z tym samy genotypem wirusa” – powiedział.
Jego zdaniem, aby zminimalizować ryzyko zakażenia kota, jego właściciele powinni zwierzę zatrzymać w domu oraz ograniczyć jego wypuszczanie na balkon. Trzeba też zwrócić uwagę, aby kot nie miał kontaktu z obuwiem, które jest używane poza domem. A poza tym należy wyeliminować z diety surowe mięso.
„Nie wpadajmy przy tym w panikę. W ostatnim czasie mamy w Przychodni Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu sporo przypadków odwoływania wcześniej zaplanowanych wizyt. Właściciele zwierząt boją się zakażenia. Niepotrzebnie. Koty, które trafiają do nas z podejrzeniem grypy, są przyjmowane w specjalnym punkcie. Miejsce to jest odizolowane i nie zagraża zdrowiu innych naszych pacjentów” – zaznaczył prof. Rypuła.(PAP)
autor: Piotr Doczekalski
mar/