Tomasz Koszałka, który zarządza Rezerwatem Ustrzyki Górne, w pierwszy dzień wakacji nie narzeka.
„Mamy ponad 90 proc. obłożenie na lipiec i sierpień. Nawet nie spodziewaliśmy się, że będzie aż tak dobrze” – mówi wprost. Ale od razu dodaje, że Ustrzykach Górnych nie ma dużej bazy noclegowej, więc domyśla się, że stąd taka frekwencja.
„Mamy gości, którzy chcą pochodzić po górach” – dodaje. W odległości 14 km od obiektu jest Połonina Wetlińska, znacznie bliżej – bo niecałe 6 km - Wielka Rawka. Za nocleg trzeba zapłacić od 100 do 150 zł.
Olimpia Gawłowska, właścicielka pensjonatu WidziMiSie w Wetlinie ma jeszcze 30-40 proc. wolnych miejsc. „Krachu nie będzie, ale widać spowolnienie w rezerwacjach. Mówią o tym także inni właściciele obiektów noclegowych. Obserwujemy też, że ludzie rezerwują terminy, a później z nich rezygnują. Zwłaszcza, gdy korzystają z popularnych serwisów” – opowiada Olimpia Gawłowska. Największe obłożenie jest na przełomie lipca i sierpnia. Ceny w Wetlinie: od 65 do 110 zł za dobę od osoby.
Wakacje w Bieszczadach. Hotelarze zaniepokojeni
Sporo ofert jest też w Cisnej. „Mamy 40 proc. obłożenie, ale coś zaczyna się ruszać. Bo zasada jest taka, że najpierw zapełnia się Wetlina, a dopiero później Cisna” – tłumaczy właścicielka Zielonego Zakątka. „Mamy miejsca w pokojach 2-3 osobowych i w domku dla 6 osób. Ceny zaczynają się od 45 zł” – dodaje.
„Może ludzi po prostu nie stać na wakacje” – zastanawia się właścicielka apartamentów i domków w Polańczyku, w których obłożenie jest na poziomie 20 proc.
Inni dodają, że wiele osób czeka z rezerwacją na ostatnią chwilę. To, czy przyjadą w Bieszczady, zależy między innymi od pogody. „Sprawdzają prognozy i podejmują decyzję. I nie są to długie pobyty, zazwyczaj 3-4 dniowe”. (PAP)
Autorka: Agnieszka Lipska
pp/