Węglarz z Bieszczad: praca na wypale to twardy zawód bez światła i wody [NASZE WIDEO]

2023-07-21 12:22 aktualizacja: 2023-07-21, 16:15
 Mający 40-letni staż w swojej specjalności Zbigniew Balcerzak w eko-muzeum węgla drzewnego „Na wypale” w Radoszycach, fot. PAP/Darek Delmanowicz
Mający 40-letni staż w swojej specjalności Zbigniew Balcerzak w eko-muzeum węgla drzewnego „Na wypale” w Radoszycach, fot. PAP/Darek Delmanowicz
Od 40 lat wypalam węgiel. To twardy zawód bez światła i wody. Jak zaczynałem to jeszcze pochodnie dostawaliśmy jako wyposażenie, a węglarz to był gość - powiedział Zbigniew Balcerzak, węglarz którego pracę można zobaczyć w otwartym Eko - muzeum węgla drzewnego w Radoszycach (woj. podkarpackie).

W Radoszycach koło Komańczy otwarto Eko-muzeum węgla drzewnego Na wypale. Na miejscu można zobaczyć między innymi retorty, czyli metalowe piece, w których drewno przetwarzane jest na węgiel oraz przyjrzeć się pracy węglarza.

"Wypał węgla drzewnego to ginący zawód i ginący element krajobrazu Bieszczad oraz Beskidu Niskiego, ponieważ już się nie opłaca. Dlatego chcieliśmy stworzyć miejsce, gdzie choć trochę zatrzymamy ten proces" - powiedział w rozmowie z PAP.PL przewodnik w Eko Muzeum węgla drzewnego Na wypale w Radoszycach Bartosz Wrona.

Wypał węgla w Bieszczadach rozwinął się w czasach nowożytnych, a retorty w których wypala się węgiel drzewny to do dziś jeden z symboli Bieszczadów. Węgiel najczęściej pozyskuje się z drzew liściastych takich jak buk, grab, dąb, olcha czy brzoza.

"Oprócz pieców do wypalania węgla, na terenie muzeum jest też barak węglarza, galeria dawnych fotografii z wypału drewna i wkrótce będzie też mielerz, czyli kopiec z drewna przykryty gliną, w którym dawniej wypalano węgiel drzewny" - dodał. Pełny cykl wypału węgla w retorcie trwa około trzy dni. Jednego dnia wybiera się węgiel z pieca i przygotowuje drewno na kolejny wypał, drugiego dnia trwa wypalanie, a trzeciego studzi się retortę. Na terenie muzeum mieszka i pracuje Zbigniew Balcerzak, węglarz z 40 - letnim stażem, którego pracę można obserwować podczas zwiedzania placówki.

"Mam 62 lata i cały czas pracuję na retortach. Jak zaczynałem to jeszcze pochodnie do pieców dostawaliśmy jako wyposażenie, później latarki. Ta praca od początku bardzo mnie kręciła, bo człowiek jest odpowiedzialny sam za siebie, sam sobie jest kierownikiem" - powiedział. Praca na wypale zaczyna się rano, kiedy po nocy piece trzeba sprawdzić czy są zimne i następnie otworzyć. "Węgiel wybiera się do worków, które trzeba powiązać, poukładać pod wiatę, żeby nie zamokły. Potem trzeba zrobić palenisko, zakleić piece. Jak jeden piec stygnie, to się robi kolejny" - wyjaśnił i dodał, że nawet mając wybór nie chciałby wykonywać innej pracy. "Nic bym nie zmienił i dalej robił to samo. To jest wolność, ptaki świergoczą, przyroda w około. Choć teraz jest mniej zwierzyny, bo wilki wyżarły" - powiedział.

Jego zdaniem zawód węglarza to "twardy zawód, bez światła i bez wody". "Młody nie przyjdzie na wypał na pewno. On potrzebuje internet, wyspać się w czystym miejscu, a to nie zawsze jest możliwe. Były takie wypały, gdzie nie było ubikacji nawet. Po deszczu woda brudna, musi odstać. Ktoś sprytny sobie nabierze wody, a młody nie wie, że zapas musi zrobić" - stwierdził. "Kiedyś węglarz to był gość, ale kończy się ten zawód, ja też kończę życie. 100 lat nie będę żył, a póki co piesek mi pomaga" - podsumował Balcerzak.(PAP)

Autorka: Agnieszka Gorczyca

sm/