Rafał Trzaskowski: w momencie, gdy Polska wyjdzie z węgla, musi stać w niej już atom

2024-11-17 21:15 aktualizacja: 2024-11-18, 08:32
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Fot. PAP/	Łukasz Gągulski
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Fot. PAP/ Łukasz Gągulski
Polska musi mieć atom i do momentu, gdy Polska wyjdzie z węgla, ten atom musi już stać – mówił w niedzielę w Katowicach potencjalny kandydat KO w wyborach prezydenckich Rafał Trzaskowski. Wraz z rozwojem OZE przejściowo używany musi być też gaz – zaznaczył.

Trzaskowski uściślił, że odchodzenie od węgla musi następować etapami, aby nie doprowadzić do sytuacji, że - jak w Niemczech - zostaną zamknięte kopalnie, a wobec potrzeb konieczny będzie import. Ocenił też, że Zielony Ład był może dobrym rozwiązaniem, ale źle zaprojektowanym - i trzeba o tym mówić w Unii Europejskiej.

Wątek ten prezydent Warszawy poruszył w odpowiedzi na pytanie jednej z osób z grupy, która w Katowicach - podobnie, jak w sobotę w Krakowie - w pewnej chwili rozwinęła baner: „CPK w Polsce, nie w Berlinie”. Odnosząc się do tej kwestii kandydat stwierdził, że PiS zapowiadało największe lotnisko na świecie, nie mając umów czy rozwiniętych krajowych linii lotniczych.

„Odpowiedź jest taka: po pierwsze nie mrzonki, że najważniejsze lotnisko na świecie, tylko jedno z ważniejszych i dużych lotnisk w Europie. Po drugie, najpierw trzeba rozwinąć LOT, a przez to najpierw trzeba inwestować w Okęcie, żeby LOT mógł się rozszerzać. Dopiero później zacząć inwestować w CPK, mając też pomysł na Okęcie” – skomentował Trzaskowski.

Chwilę potem zdecydował się oddać głos jednemu z mężczyzn trzymających baner. Sebastian, jak się przedstawił pytający, poruszył sprawę transformacji energetycznej w Polsce wobec, jak mówił: wyczerpywania się złóż węgla brunatnego, odległej perspektywy elektrowni jądrowych, trudności w zwiększaniu w miksie udziału źródeł odnawialnych (wobec ich niestabilności), a także wciąż dostępnych złóż węgla kamiennego.

„W jaki sposób pan sobie wyobraża polską energetykę, skoro za osiem lat będą blackouty” – pytał mężczyzna. Dziękując mu za „bardzo merytoryczne pytanie” Trzaskowski zastrzegł, że odpowiedź wymaga świadomości, że na Śląsku „wydobycie węgla, to nie jest tylko kwestia energetyki, gospodarki, ale też tradycji i pewnej dumy: tego, co Śląsk konstytuowało”.

„Chodzi nie tylko o miejsca pracy, ale o coś dużo więcej”

„Chodzi nie tylko o miejsca pracy, ale o coś dużo więcej” – przyznał Trzaskowski, precyzując, że „olbrzymia, bardzo trudna transformacja energetyczna”, to nie tylko problem gospodarczy, lecz również społeczny, wymagający „wielkiej empatii” dla ludzi, którzy „tak naprawdę ciężką pracą przez wiele lat tworzyli polski sukces gospodarczy”.

„Mamy generalnie rzecz biorąc zobowiązania do tego, żeby odejść od węgla do 2050 r.” – przypomniał prezydent Warszawy. „Jeżeli mówimy o tym, że będziemy odchodzić od węgla trochę bardziej dynamicznie dopiero w latach 30., to mamy różne modele odchodzenia od węgla. Mamy np. model angielski, ale wszyscy pamiętamy Margaret Thatcher - nie tędy droga. Jeżeli ktoś (…) chce tak realizować transformację znaczy, że kompletnie nie rozumie Śląska, nie rozumie, co jest najważniejsze, że to musi być proces społeczny” – powtórzył.

W tym kontekście uściślił, że transformacja musi koncentrować się na tworzeniu nowych, atrakcyjnych miejsc pracy. „Jeżeli ludzie wychodzą z górnictwa (...), to muszą wiedzieć, że mają przed sobą przyszłość i ewentualność pójścia do innej pracy” – tłumaczył.

Zastrzegł jednocześnie, że transformacja „musi być i jest” rozpisana na lata. „To jest proces, który jest rozpisany na wiele lat. Musimy mieć atom i do momentu, kiedy wyjdziemy z węgla, ten atom musi w Polsce stać” – zaakcentował Trzaskowski.

„Musimy mieć oczywiście odnawialne źródła energii – to, co robimy. I mimo tego, że bardzo poważnie traktuję walkę z ociepleniem klimatycznym, musimy mieć również gaz, potraktowany jako paliwo przejściowe. I musimy zadbać, żeby z węgla odchodzić etapami - i żeby na pewno nie doprowadzić do sytuacji, do jakiej doprowadzili Niemcy, którzy zamknęli swoje kopalnie, a później skazani są na import węgla” – stwierdził.

Podkreślił, że już w przeszłości negocjował wraz z b. premier Ewą Kopacz „olbrzymie pieniądze na transformację energetyczną” z Unii Europejskiej, które są i będą potrzebne na niezbędne inwestycje.

„A PiS opowiadał duby smalone, podpisywał papiery zmierzające w kierunku transformacji energetycznej, a zablokował pieniądze z UE i przepalił w piecu te pieniądze, które myśmy wynegocjowali m.in. na sieci” – mówił, nawiązując m.in. do niewykorzystania przez Polskę w poprzednich latach środków z handlu emisjami (ETS) zgodnie z ich przeznaczeniem.

Przytoczył przy tym dyskusję nt. wymiany w miastach autobusów przy zobowiązaniu, aby całkowicie odchodzić od autobusów dieslowskich. „Pewnie zgodzimy się, że to dobre rozwiązanie, bo chcemy czystego powietrza. Ale w związku z bezpieczeństwem miasta powinny mieć przynajmniej 10 proc. dieslowskich autobusów na wszelki wypadek, jeżeli cokolwiek złego by się stało: blackout, jakaś próba destabilizacji” - zastrzegł.

„Więc być może musimy też myśleć o strategicznym podejściu do węgla (...) na wszelki wypadek, ze względów bezpieczeństwa” – zasugerował. (PAP)

mtb/ jms/ mow/