Przed rozpoczęciem szczytu Rady Europejskiej szef rządu przekonywał, że Polska jest jednym z najbezpieczniejszych krajów na świecie, ponieważ - jak mówił - kontrolujemy nielegalną migrację.
Zapowiedział, że podczas posiedzenia zaproponuje plan "Europa bezpiecznych granic". "Europa bezpiecznych granic to: +nie+ dla nielegalnej imigracji; +nie+ dla nakładania kar finansowych, dla różnych sankcji; +nie+ dla odejścia od zasady jednomyślności i +tak+ dla suwerenności, +tak+ dla bezpieczeństwa" - powiedział Morawiecki. Jak mówił, plan zakłada m.in. wzmocnienie zewnętrznych granic UE i reformę Frontexu.
Premier przypomniał, że Polska przyjęła ponad 3 mln uchodźców z Ukrainy, a 1,5 mln cały czas przebywa w naszym kraju.
"Ale nie można traktować w różny sposób, w sposób dyskryminujący mieszkańców Ukrainy z jednej strony, a mieszkańców krajów Bilskiego Wschodu i Afryki - z drugiej strony" - powiedział Morawiecki.
Podkreślił przy tym, że Polska dostała niewielkie wsparcie finansowe z UE po przyjęciu ukraińskich uchodźców, zaś za nieprzyjęcie uchodźców z Bliskiego Wschodu grozi nam kara 20 tys. euro za osobę. "Nie ma naszej zgody na to" - zaznaczył.
Premier przypomniał również o propozycji, by przeprowadzić referendum w Polsce w sprawie relokacji migrantów w Unii Europejskiej.
Premier: nie ma naszej zgody na przymusową relokację
Nie ma zgody na przymusową relokację. Tak długo, jak będzie rząd PiS, na pewno nie będzie naszej zgody - powiedział Mateusz Morawiecki.
"Polska doskonale wie, co oznacza solidarność. Nas nie trzeba uczyć solidarności" - powiedział premier. Przypomniał, że Polska przyjęła ponad 3 mln uchodźców z Ukrainy, a 1,5 mln cały czas przebywa w naszym kraju. "Ale nie można traktować w różny sposób, w sposób dyskryminujący, mieszkańców Ukrainy z jednej strony, a mieszkańców krajów Bilskiego Wschodu i Afryki - z drugiej strony" - zauważył.
Premier zaznaczył również, że konsultował stanowisko ws. migracji z członkami Grupy Wyszehradzkiej w Bratysławie. "Nasze podejście jest bardzo podobne" - podkreślił.
"Dzisiaj Unia Europejska, Komisja Europejska, próbuje rakiem wycofywać się z niektórych sformułowań" - mówił Morawiecki. "Ale myśmy mieli już jednoznaczne zapisy, bardzo jednoznaczne - pięć lat temu, cztery lata temu, w konkluzjach. I co się stało? Parę lat minęło i KE udaje, że jakby ich nie było" - powiedział.
"I jaka była ich propozycja trzy tygodnie temu? Była bardzo jasna - albo przyjmiecie uchodźców, albo będziecie płacić 22 tys. euro za jednego uchodźcę. Dyskryminacja, żeby nie użyć dużo gorszego słowa" - dodał premier.
Szef rządu był także pytany o odbiegające od polskiego stanowisko Włoch. Premier Giorgia Meloni wskazywała niedawno, że napływ migrantów zwiększył się, szczególnie z powodu "bardzo niekorzystnego splotu wydarzeń" w wielu krajach. "W jego obliczu Włochy wykonują nadzwyczajną pracę. Ale uważam, że największym wyzwaniem jest to, by tę pracę wykonywać razem" - oceniła.
Morawiecki powiedział, że z premier Meloni ma dobry kontakt i będzie z nią rozmawiał w czwartek. "Możemy mieć różne interesy, ale wypracowujemy rozwiązania, które służą wszystkim. Jednak w tym przypadku z całą mocą podkreślam, że będziemy bronić na pewno prawa Polski do tego, aby kształt nie tylko naszego ustroju, ale i wszystkich parametrów dotyczących bezpieczeństwa, był w naszych rękach" - podkreślił.
Jednocześnie Morawiecki wskazał, że "plan niektórych państw, przede wszystkim Niemiec, to doprowadzenie do zniesienia zasady jednomyślności" w UE. "To oznacza, że Polska będzie podlegała praktycznie wyłącznie decyzjom w Brukseli" - wskazywał.
"Czy tego chcemy - żeby Bruksela decydowała o tym, że musimy przyjąć 10 tys. migrantów z takiego czy innego kraju Bliskiego Wschodu, potem 100 tys., potem cała +rzeka+ wpłynie? Oczywiście, że nie" - powiedział Morawiecki. "Na pewno nie ma naszej zgody na zniesienie zasady jednomyślności" - dodał.
"Będziemy bronić suwerennego prawa Polski do decydowania o tym, kto może do Polski wjechać, a kto nie" - zaznaczył szef rządu.
Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że - choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji" - to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".
Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - napisano w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.(PAP)
autorzy: Aleksandra Rebelińska, Grzegorz Bruszewski
mar/