Wiceszef MSWiA: UE namawia nas do tego, żebyśmy dobrowolnie zrezygnowali ze swobody w kształtowaniu polityki migracyjnej

2023-06-30 22:08 aktualizacja: 2023-07-01, 08:08
Maciej Wąsik. Fot. PAP/Paweł Supernak
Maciej Wąsik. Fot. PAP/Paweł Supernak
Unia Europejska namawia nas do tego, żebyśmy dobrowolnie zrezygnowali z pewnej sfery, która jest przynależna państwom członkowskim, czyli ze swobody w kształtowaniu polityki migracyjnej - powiedział PAP wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, odnosząc się do propozycji przymusowej relokacji, tzw. paktu migracyjnego.

Po zakończeniu w piątek dwudniowego szczytu UE w Brukseli przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel poinformował, że państwa Unii Europejskiej nie zdołały osiągnąć porozumienia w sprawie wspólnych konkluzji dotyczących polityki migracyjnej. Premier Mateusz Morawiecki podkreślał w piątek w Brukseli, że nie ma zgody polskiego rządu na przymusowość relokacji. Szef rządu deklarował, że Polska nie zgodzi się na kompletną zmianę polityki ws. migracji i jest za dobrowolnością w tej sprawie.

Wcześniej ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".

Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, odnosząc się w rozmowie z PAP do propozycji przymusowej relokacji ocenił, że Unia Europejska "namawia nas do tego, żebyśmy dobrowolnie zrezygnowali z pewnej sfery, która jest przynależna państwom członkowskim, to jest sfera swobody w kształtowaniu polityki migracyjnej". "Jest to zagwarantowane w traktatach, a w zamian za to chcą od nas przyjęcia takiego mechanizmu, że +albo bierzesz obowiązkowe kwoty, albo płacisz+. Oczywiście mówią też do nas, że +przecież możecie złożyć wniosek, jako że przyjęliście mnóstwo uchodźców z Ukrainy, to my was z tego zwolnimy+, ale to jest zdanie się na łaskę albo niełaskę Komisji Europejskiej" - mówił Wąsik.

Dodał, że Polska w ostatnich latach doświadczyła "pewnych sygnałów wrogości w tym zakresie i prób wywierania wpływów na polską politykę wewnętrzną poprzez podejmowanie, bądź nie podejmowanie decyzji przez Komisje Europejską".

"Dlatego nie mogliśmy takiego mechanizmu zaakceptować jako duży, liczący się w Unii Europejskiej i mający prawo weta kraj. Premier Mateusz Morawiecki tę politykę prowadził, zaproponował zamiast przymusowej relokacji program bezpieczeństwa granic" - mówił wiceszef MSWiA.

W jego ocenie Komisja Europejska powinna wzmocnić ochronę granic UE i przeznaczyć środki dla krajów, które są krajami granicznymi, które inwestują w bezpieczeństwo nie tylko swoich granic, ale także krajów strefy Schengen; KE powinna także - jak mówił - "wspierać wszystkie działania, które są podejmowane w celu lepszego zabezpieczenia granic".

"W mojej ocenie zamiast przymusowej relokacji, powinna być przymusowa readmisja nielegalnych migrantów do krajów pochodzenia. Tylko w ten sposób możemy zatrzymać ten ogromny ruch, tylko poprzez walkę z gangami przemytniczymi" - powiedział. Dodał, że UE powinna wzmacniać tę walkę, a Frontex powinien się zająć rozbijaniem gangów przemytników, które zarabiają na przemycie ludzi przez granice UE i Morze Śródziemne. Przypomniał, że - szczególnie na Morzu Śródziemnym - w roku 2015 liczbę ofiar procederu przemytniczego liczono w dziesiątkach tysięcy.

Na pytanie o to, czy przymusowa relokacja może wpłynąć na wzrost liczby ofiar wśród migrantów, odpowiedział: "Oczywiście, że tak, bo jeżeli okazuje się, że my akceptujemy de facto nielegalną migrację i rozlokowujemy migrantów w całej Europie, to jest to sygnał dla przemytników, że można na tym więcej zarabiać. Oni mogą pokazać: zobaczcie, ta Unia się ugina, łamie, jest słaba" - podkreślił.

Wiceszef MSWiA zauważył, że dyskusja o przymusowej relokacji i problemie migracyjnym toczy się w momencie, kiedy we Francji "dzieje się coś strasznego". "Można powiedzieć, że Francja płonie. W internecie obserwujemy olbrzymią liczbę filmów z ostatniej nocy, gdzie demolowane są samochody, palone są sklepy, podpalane są budynki. Płoną ogromne markety, widać zamieszki, rozruchy. Napadane są posterunki policji, plądrowane są nawet samochody strażackie, gdy strażacy próbują gasić pożary. Do tego doprowadziła polityka migracyjna, którą przez dziesiątki lat prowadziła Europa Zachodnia" - ocenił.

"My chcemy utrzymać to, że Polska jest krajem bezpiecznym i będziemy inwestować w swoje bezpieczeństwo. To, z czym pojechał premier Mateusz Morawicki do Brukseli, to także inwestycja w bezpieczeństwo zarówno Polski jak i Europy. Jestem przekonany, że Polska w tym sporze ma rację i prędzej czy później Europa dojrzeje do tego, żeby przyjąć te rozwiązania. Oby nie było za późno" - zaznaczył.

Po zakończeniu w piątek dwudniowego szczytu UE w Brukseli przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel poinformował, że państwa Unii Europejskiej nie zdołały osiągnąć porozumienia w sprawie wspólnych konkluzji dotyczących polityki migracyjnej.

Wcześniej ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".

Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - napisano w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.

W połowie czerwca Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec propozycji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum. (PAP)

Autor: Marcin Chomiuk

kgr/