Szwedzki dziennik rozmawiał z szefem koncernu Saab na Polskę, który opowiedział jak 25 lutego 2022 roku, dzień po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, rozdzwoniły się telefony od potencjalnych klientów z Polski oraz krajów bałtyckich.
"Z dnia na dzień w Polsce wszystko się zmieniło. W przeszłości procedura zakupu złożonego systemu obronnego trwała od pięciu do ośmiu lat. Teraz liczy się dostarczenie tu i teraz" - podkreśla Jyrki Kujansuu z firmy Saab, który w przeszłości był oficerem na szwedzkich misjach kierowanych przez NATO, m.in. w Kosowie oraz Bośni.
Kujansuu wyjaśnił, że szybsze przyjmowanie zamówień na sprzęt wojskowy jest możliwe dzięki m.in. uproszczeniu procedur zakupowych przez polskie władze, a także dzięki zdecydowaniu resortu obrony w Polsce.
"Svenska Dagbladet" przypomina, że kiedy 20 lat Saab wszedł na rynek polski, sytuacja była zupełnie inna: zakup broni charakteryzował się hierarchią, ścisłymi zasadami oraz powolnymi procesami.
W ubiegłym roku największą transakcją szwedzkiego koncernu w Polsce był kontrakt na dostawę dwóch okrętów wywiadowczych SIGNIT o wartości 620 mln euro. Jednostki wybuduje polski podwykonawca Remontowa Shipbuilding z Gdańska, a w Szwecji zostaną one wyposażone.
Jak przypomina gazeta, niedawno minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak poinformował o zaawansowanych rozmowach ze Szwecją w sprawie zakupu dwóch samolotów wczesnego ostrzegania Saab 340 AEW. Polski resort obrony zapowiedział również wznowienie programu Orka, mającego na celu zakup okrętów podwodnych.
Według Kujansuu w porównaniu z USA, Niemcami oraz Francją, czyli innymi państwami oferującymi Polsce systemy uzbrojenia, Szwecja jest niewielkim dostawcą, ale do pełnego wykorzystania potencjału brakuje szwedzkiego członkostwa w NATO. "Członkostwo w Sojuszu otworzyłoby nam nowe możliwości" - uważa szef Saab na Polskę.
W przeszłości szwedzki koncern bezskutecznie próbował sprzedać Polsce 48 myśliwców Gripen. (PAP)
zys/ ap/
ps/