Podczas przesłuchań w parlamencie Darmanin dwukrotnie w ostatnich dniach odrzucił związek między imigracją a zamieszkami.
„Dzisiejsze pytanie dotyczy młodocianych przestępców, a nie obcokrajowców” - stwierdził minister, przedstawiając kilka statystyk: mniej niż 10 proc. z 4 tys. aresztowanych podczas zamieszek to obcokrajowcy, 90 proc. to Francuzi.
„Tak, są ludzie, którzy najwyraźniej mogą mieć imigracyjne pochodzenie. Ale było wielu Kevinów i Matteo” – powiedział w środę Darmanin w Senacie.
Odmienne zdanie
Z taką oceną sytuacji nie zgadza się liderka skrajnej prawicy. „To fałszywa rzeczywistość. Darmanin doskonale wie, że większość zaangażowanych w zamieszki osób czuje się obcokrajowcem lub ma obce pochodzenie” – stwierdziła Le Pen w czwartek w stacji France 2.
Według liderki Zjednoczenia Narodowego zamieszki po raz kolejny ilustrują „problem asymilacji w naszym kraju” i „całkowitą bezkarność nieletnich”. Le Pen łączy zamieszki z minionego tygodnia z „problemem asymilacji” i potępia „nienawiść do Francji” ze strony młodych bandytów.
Zdaniem Le Pen „zamieszki, których doświadczyliśmy, mają o wiele bardziej niepokojący charakter" niż te z 2005 roku, a „uzbrojona młodzież atakuje małe prowincjonalne miasteczka, które do tej pory były chronione przed tymi działaniami”.
„Przez 40 lat cierpieliśmy z powodu całkowicie anarchicznej imigracji”, która doprowadziła do zjawiska „secesji ze społeczeństwem francuskim. Nie chcę widzieć takiej rzeczywistości!” – podkreśliła liderka Zjednoczenia Narodowego.
Francuska prawica domaga się odebrania zasiłków socjalnych rodzinom nieletnich, którzy brali udział w zamieszkach oraz wprowadzenia stanu wyjątkowego na problematycznych przedmieściach miast.
Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)
pp/