W czerwcu prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi zostać poddana pod referendum. Zamiar przeprowadzenia referendum razem z przypadającymi na jesieni wyborami parlamentarnymi potwierdził premier Mateusz Morawiecki.
Politycy Zjednoczonej Prawicy zostali zapytani w poniedziałek na konferencji prasowej w Sejmie, czy da się rozdzielić przejrzyście finansowanie kampanii referendalnej od finansowania kampanii wyborczej; jak zaznaczono, politycy opozycji mówią, że referendum jest bez sensu i PiS o tym wie a promuje ten pomysł, by mieć większe finansowanie kampanii wyborczej, bo kampania referendalna jest finansowana bez limitu.
Zdaniem Zbigniewa Girzyńskiego (koło Polskie Sprawy), który obecny był na konferencji polityków ZP, "opozycja, która tak mówi myśli chyba sama o sobie". "Bo przypomnijmy, że nie kto inny jak prezydent Bronisław Komorowski przed 8 laty właśnie w roku wyborczym zafundował Polakom referendum" - zauważył poseł.
"Być może politycy opozycji, którzy wtedy mieli takie pomysły chcieli w ten sposób swoje finanse ukrywać" - zaznaczył. "W naszym przypadku takich celów nie ma" - dodał.
"Chodzi właśnie o to, aby dać się Polakom wypowiedzieć w takich okolicznościach, które sprawią, że frekwencja tego dnia będzie wysoka, bo zwykle w wyborach jest wyższa. I wreszcie, aby to referendum było w śladowych kosztach ze względu, że wszystkie komisje będą mogły pracować przy jednym i drugim akcie wyborczym" - podkreślił Girzyński.
"W związku z tym te zarzuty opozycji są po prostu nieprawdziwe" - ocenił Girzyński.
Według Rafała Bochenka dla partii rządzącej decyzja o tym, by referendum ws. relokacji migrantów było zorganizowane w dniu wyborów jest motywowana przede wszystkim kwestiami finansowymi. "Przede wszystkim chcemy je maksymalnie ograniczyć" - powiedział rzecznik PiS.
"Od kilku tygodni próbujemy zachęcić polityków PO do tego, aby podpisali oficjalną publiczną deklarację wobec obywateli, oświadczenie o tym, że sprzeciwiają się przymusowej relokacji nielegalnych migrantów, która jest proponowana przez UE" - powiedział Bochenek.
Zaznaczył, że "niestety żaden z polityków takiej deklaracji nie podpisał". "Wobec tego konieczne jest to referendum, aby Polacy mogli czuć się bezpiecznie i aby mieli zagwarantowane, że żadna władza nie podejmie decyzji o tym, aby relokować tutaj nielegalnych migrantów" - powiedział rzecznik PiS.
Pod koniec czerwca na konferencji po szczycie UE w Brukseli premier Mateusz Morawiecki powiedział, że w razie próby przełamania konkluzji Rady Europejskiej z 2018 r. ws. relokacji, Polska jest gotowa przygotować pozew do TSUE. Wskazał, że Polska stoi na stanowisku, że jedyną obowiązującą regulacją jest właśnie to postanowienie Rady Europejskiej z roku 2018.
Konkluzje unijnego szczytu z czerwca 2018 r. mówią wyraźnie, że migranci trafiający na terytorium UE mają być kierowani do ośrodków utworzonych w państwach członkowskich "wyłącznie na zasadzie dobrowolności", gdzie dochodziłoby do rozróżnienia między nielegalnymi migrantami, którzy musieliby opuścić UE, a tymi którzy potrzebują ochrony międzynarodowej. Konkluzje te mówią też, że "w kontekście tych ośrodków (…) relokacja i przesiedlenie będą miały charakter dobrowolny".
Unijna komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson odwiedzając włoską wyspę Lampedusa, na którą przybywają setki migrantów z Afryki Północnej oświadczyła zaś podczas konferencji prasowej, że "jeśli jakieś państwo nie zaangażuje się w relokację +migrantów+ musi płacić, nie tylko krajom, które są pod presją, ale także krajom trzecim".
Słowa te padły kilka dni po udzielonym TVN24 wywiadzie, gdzie Johansson mówiła, że tzw. pakt migracyjny, czyli unijne porozumienie w sprawie relokacji migrantów, nie ma charakteru przymusowego.(PAP)
autor: Edyta Roś
mar/