W środę zakończył się dwudniowy szczyt NATO, który odbył się w Wilnie. Państwa Sojuszu w przyjętym we wtorek komunikacie potwierdziły decyzję ze szczytu w Bukareszcie w 2008 r., że Ukraina zostanie członkiem NATO. Uznały też, że droga Ukrainy do NATO nie wymaga już Planu Działań na rzecz Członkostwa (Membership Action Plan - MAP). Przywódcy Sojuszu zdecydowali także o tym, że NATO stworzy trzy regionalne plany obrony na wypadek ataku na kraje członkowskie w Europie: jeden dla północy kontynentu, drugi dla południa, a trzeci dla krajów wschodniej flanki, w tym dla Polski.
Prezydent Duda powiedział w środę wieczorem, po powrocie z Wilna, że wiele decyzji zostało podjętych na szczycie NATO.
"Przede wszystkim wydarzyło się coś, co jest bez precedensu, ponieważ po raz pierwszy od zakończenia zimnej wojny, NATO przyjęło plany obrony, które zakładają obronę natychmiastową" - podkreślił prezydent.
Jak mówił, do tej pory mieliśmy tzw. plany ewentualnościowe, tzn. zakładające, że w przypadku, gdyby państwo NATO zostało zaatakowane, to przez okres kilku tygodni następuje mobilizacja sił i dopiero później przeciwnik zostaje wyparty przez jednostki NATO, które przybywają z pomocą.
A teraz - jak tłumaczył - reakcja NATO będzie natychmiastowa i to bardzo zmasowana. "Jednostki, które są w ramach tych planów obrony przygotowane do tego, by w niezwykle szybkim trybie 10 i 30 dni zareagować na zagrożenie, które powstaje, nie będą odzyskiwały zajętego terytorium, które wcześniej było okupowane przez przeciwnika, tylko nie dopuszczą do jego zajęcia" - powiedział Duda.
Mówił, że chodzi o to, aby nie dopuścić do okupacji terytorium zaatakowanego państwa i dokonania masakr, jaka miała miejsce m.in. w ukraińskiej Buczy. (PAP)
autor: Karol Kostrzewa
mar/