O zleceniu powiadomił policję administrator i założyciel strony, stworzonej - jak określają to dokumenty sądowe - by "zapobiegać ofertom płatnych zabójców".
Kiedy dane zleceniodawczyni zostały zweryfikowane, skontaktował się z nią policjant udający zainteresowanego ofertą. Kobieta potwierdziła zlecenie "zniknięcia" i ewentualnego zabójstwa trzylatka. Była gotowa zapłacić 3 tys. dolarów za zrealizowanie zamówienia, ale żądała pośpiechu.
Po aresztowaniu i przesłuchaniu wyszły na jaw motywy dziewczyny: z 18-latką zerwał chłopak, któremu przeszkadzał jej trzyletni syn (skądinąd mieszkający obecnie z babcią, a nie z matką). Aresztowana liczyła, że po zniknięciu dziecka uda się wskrzesić romans. (PAP)
kno/