"Przez wiele lat byliśmy obiektem różnego rodzaju wrogich działań i polityki ze strony Rosji. Spora ich część została umożliwiona przez ambasadę" - powiedział Popescu, cytowany przez mołdawski portal telewizji Jurnal.
Minister argumentował decyzję o wydaleniu części personelu ambasady Rosji śledztwem dziennikarskim, jakie w poniedziałek opublikował Jurnal. Popescu stwierdził m.in., że krok został podjęty w reakcji na doniesienia o wyjątkowo dużej liczbie anten, jakie są zainstalowane na dachu budynku ambasady i działaniach szpiegowskich umożliwianych bądź prowadzonych przez dyplomatów.
Przedstawiciele rosyjskiej placówki zostali już poinformowani o decyzji mołdawskich władz, jak przekazał Popescu. Nie podano informacji o tym, jak wielu z nich zostanie wydalonych z kraju.
Według ustaleń Jurnal TV rosyjski Główny Zarząd Wywiadowczy (GRU) i Służba Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej (RSFRR) kontrolują wyrafinowany system komunikacji w ambasadzie rosyjskiej w Kiszyniowie na dachu kompleksu zlokalizowanego w samym centrum miasta. "Techniczne +uszy+ Moskwy są dzień i noc obsługiwane przez szpiegów posiadających dokumenty dyplomatyczne" - pisze Jurnal.
"Pragnienie Moskwy utrzymania Republiki Mołdawii w swojej strefie wpływów nie słabnie od 30 lat" - ocenia portal.
Po publikacji telewizji Jurnal ambasador Rosji w Mołdawii Oleg Wasniecow został wezwany do mołdawskiego ministerstwa spraw zagranicznych w celu złożenia wyjaśnień w sprawie.
sm/