Ryzyko konfrontacji zostało unaocznione w środę, kiedy rosyjski myśliwiec uszkodził skrzydło amerykańskiego drona MQ-9, lecącego nad północno-zachodnią Syrią - uważają przedstawiciele amerykańskich władz. Wcześniej w niedzielę doszło do podobnego incydentu, a amerykański bezzałogowiec został zawrócony do bazy. Z kolei 16 lipca rosyjski myśliwiec manewrował tak blisko amerykańskiego samolotu z silnikiem turbośmigłowym, że amerykańska załoga została narażona na niebezpieczeństwo, o czym mówił generał Alexus Grynkewich z sił powietrznych USA na Bliskim Wschodzie.
Rosyjskie siły zbrojne
W marcu rosyjskie myśliwce również uszkodziły amerykańskiego drona, tym razem nad Morzem Czarnym, który został strącony do wody. Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu wręczył później odznaczenia dwóm pilotom, którzy wzięli udział w akcji.
Po niedzielnym incydencie Pentagon publicznie skarżył się na działania Rosjan w Syrii i opublikował nagranie ze zdarzenia. Amerykanie mieli nadzieję, że Rosjanie powstrzymają się przed dalszymi podobnymi akcjami i byli sfrustrowani kolejną konfrontacją w środę - ocenia "WSJ".
Emerytowany amerykański generał piechoty morskiej Frank McKenzie, który w latach 2019-2022 dowodził operacjami wojskowymi USA na Bliskim Wschodzie, stwierdził, że obecna strategia Moskwy to próba wyparcia sił USA z Syrii w czasie, gdy amerykański ślad militarny na Bliskim Wschodzie jest bardzo skromny.
"Chcą, żeby ta gra była dla nas za droga, abyśmy wycofali się, zamiast bronić pozycji" w regionie - powiedział McKenzie. "Rosjanie mają tendencję do eskalacji w celu deeskalacji" - dodał.
Działania Moskwy spowodowały, że amerykańscy oficjele zastanawiają się nad sposobami odpowiedzi, w tym poprzez środki niemilitarne. "To zdecydowanie coś, czemu poświęcamy więcej uwagi" - powiedział jeden z nich, zastrzegając sobie anonimowość.
Od czasu wkroczenia rosyjskich sił do Syrii w 2015 r. w celu wsparcia prezydenta Baszara el-Asada na tym terytorium regularnie dochodzi do napięć między USA a Rosją.
Wzrost napięcia w regionie
Jak ocenia "WSJ" do wzrostu napięcia doprowadziło kilka czynników: po pierwsze, wojsko USA poszukuje bojowników Państwa Islamskiego w północno-zachodniej Syrii, czyli na obszarze, w którym aktywne są rosyjskie samoloty, a daleko od wschodniej części kraju, gdzie siły amerykańskie współpracują z lokalnym sojusznikiem, dowodzonymi przez Kurdów Syryjskimi Siłami Demokratycznymi.
Po drugie, układ się w regionie zmienił, gdy Stany Zjednoczone zmniejszyły tam swoje zaangażowanie. "Dawno minęły czasy, gdy USA latały (myśliwcami) F-22 nad Syrią" - pisze dziennik.
Ponadto, jak twierdzą przedstawiciele amerykańskich władz, postawa rosyjskiego wojska w Syrii jest coraz agresywniejsza. Rosyjski myśliwiec, który uszkodził w niedzielę amerykańskiego drona, miał na kadłubie wymalowany symbol "Z", którego rosyjskie jednostki używają od początku inwazji na Ukrainę.
"Rosjanie chcą zastraszać i zakłócić poczucie, że nie przeciwstawią się USA" - powiedział Andrew Weiss z ośrodka analitycznego Carnegie Endowment for International Peace. "Stany Zjednoczone starają się nie chwycić przynęty, a jednocześnie chronić swoich ludzi na ziemi i w powietrzu" - ocenił.(PAP)
pp/