Ogień zbliżył się w nocy ze środy na czwartek do miejscowości w okolicy miasta Wolos, stolicy Magnezji, regionu leżącego na wybrzeżu Morza Egejskiego, który w środę został uznany za najbardziej dotknięty pożarami. W związku z płomieniami zagrażającymi wioskom pod Wolos, rozpoczęto ewakuację kilku z nich. Aby uporać się z rozproszonym ogniem, który, jak zauważył Artopios, dotychczas był pod kontrolą, na miejsce wysłano 38 strażaków i 16 pojazdów pożarniczych z Serbii, wspomaganych przez pięć samolotów i dwa śmigłowce.
Na Rodos działały siły lądowe, aby powstrzymać front ognia w trudno dostępnej lokalizacji w pobliżu wiosek Wati, Profylia oraz klasztoru Moni Tharri. Według Artopiosa pożar ten nie zagraża obszarom zamieszkałym. Na Rodos w czwartek rano przybyło dodatkowo 40 strażaków i 10 pojazdów pożarniczych z Rumunii, a sześć samolotów i siedem śmigłowców operowało z powietrza.
Artopios podkreślił, że pożary na Korfu, zwłaszcza w północno-wschodniej części wyspy, zostały opanowane, ale nadal działają tam strażacy. Strażacy walczą również z pożarami po północno-wschodniej stronie miasta Karystos na wyspie Eubei. Do pomocy wysłano tam dwa helikoptery. W północno-wschodniej części jednostki regionalnej Achaja w regionie Grecja Zachodnia oraz na obszarze wokół miasta Lamia w centralnej Grecji wybuchły nocą nowe pożary, ale zostały już opanowane.
Rzecznik greckiej straży pożarnej podkreślił, że ryzyko pożaru w kilku regionach Grecji jest na "ekstremalnym poziomie".
"Pozostajemy w stanie wysokiej gotowości. Apelujemy do wszystkich obywateli, aby w przypadku pożaru dla własnego bezpieczeństwa stosowali się do poleceń właściwych organów" - podkreślił Artopios.(PAP)
ep/