W niedzielę prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński powiedział w Połajewie (woj. wielkopolskie), że za naszą wschodnią granicą mamy "nowe zagrożenie". "Na Białorusi pojawiła się wyjątkowo niebezpieczna formacja zbrojna. (...) Pojawili się wagnerowcy i z całą pewnością nie pojawili się tam przez przypadek, bez celu. Pojawili się, by stworzyć jakieś nowe zagrożenia, by organizować prowokacje, by być może przenikać przez naszą granicę" - zaznaczył Kaczyński.
W niedzielę wieczorem w Polsat News rzecznik rządu Piotr Müller był pytany, jakie ryzyko w związku z tym kalkuluje rząd.
"Rząd musi przewidywać różne warianty działań ze strony Grupy Wagnera, od tego, że zaangażują się w kwestie ponownego działania grup przestępczych, jeżeli chodzi o ruchy migracyjne, po taki wariant, w którym przekroczą granicę łącznie z uzbrojeniem" - powiedział rzecznik rządu. Przyznał, że niestety taki wariant musimy również brać pod uwagę, dlatego na granicę polsko-białoruską zostały przemieszczone dodatkowe siły mundurowe.
Obecny w studiu poseł KO Robert Kropiwnicki ocenił, że słowa Müllera wpisują się w "narrację propagandy". Jego zdaniem rząd używa jej do celów politycznych. "Uważam, że premier powinien (...) brać się do roboty, a nie na konferencjach prasowych opowiadać o zagrożeniu. Jeżeli jest prawdziwe zagrożenie, to powinno być tam wojsko, policja i uruchomione struktury NATO-wskie" - argumentował polityk KO.
Rzecznik rządu zapewnił, że to wszystko jest robione. "To, co można zrobić, to m.in. wybudować zaporę, postawić dodatkowe jednostki - i to się zadziało" - podkreślił Müller. Wytknął przy tym, że za rządów PO likwidowano jednostki wojskowe i nie powiększano polskiej armii.
Zdaniem posłanki Lewicy Magdaleny Biejat pojawienie się wagnerowców na Białorusi to ewidentnie element wojny psychologicznej, hybrydowej. W jej ocenie odpowiedzialnością polskiego rządu i polskiej klasy politycznej jest reagowanie na tego typu zagrożenia w sposób odpowiedzialny. "Bo jeśli zaczniemy włączać tę sytuację do naszych wewnętrznych wojenek, to będzie to tylko realizowanie planu Putina" - oceniła przypominając, że jesteśmy członkiem NATO. "Rozumiem, że jest kampania wyborcza, (...) ale ten temat powinien być z niej wyjęty" - dodała.
Rzecznik rządu był pytany, czy gdyby na granicy doszło do prowokacji i pojawiło się realne ryzyko, wówczas możliwe jest wprowadzenie stanu wyjątkowego.
"My zmodyfikowaliśmy przepisy dotyczące kwestii bezpieczeństwa w taki sposób, że w sytuacjach zagrożenia nie jest niezbędne wprowadzanie stanów, o których mowa w konstytucji. Są przepisy, które są przepisami o charakterze pośrednim" - powiedział Müller. Wskazał m.in. na możliwość wyłączenia z przebywania w pasie przygranicznym określonych osób, co zostało wprowadzone podczas ataków hybrydowych na nasza granicę, jakie miały miejsce przed rozpoczęciem wojny na Ukrainie.
Pytany, czy istnieje możliwość przesunięcia wyborów, rzecznik rządu przypomniał, że rządzący przygotowali przepisy, które obowiązują i które "pozwalają na wprowadzenie środków bezpieczeństwa, które nie wymagają wprowadzenia daleko idących rozwiązań, takich jak stan wyjątkowy". "I dlatego nawet przy zaostrzeniu się sytuacji na granicy można tego typu rozwiązania wprowadzić" - dodał.
Prezes PiS podczas pikniku rodzinnego w Połajewie zapewnił, że polskie władze nie lekceważą zagrożenia związanego z pojawieniem się wagnerowców a Białorusi. "My to zagrożenie uważamy za rzeczywiście poważne, ale to nie oznacza, że mamy z tego powodu zamiar zatrzymać nasze demokratyczne procesy. Wybory, niezależnie od tego, co tam się będzie działo - chyba żeby wybuchła wojna, ale nie wybuchnie, nie obawiajcie się - otóż wybory odbędą się w terminie. Chcę to jasno powiedzieć: odbędą się w terminie" - zapewnił Kaczyński.
Autor: Daria Kania
sm/