W związku z rosnącą liczbą nielegalnych wjazdów do Niemiec, pojawiają się kolejne wezwania do większej kontroli na granicach z Polską i Czechami. "Nielegalna migracja grozi wymknięciem się spod kontroli, zwłaszcza na granicy z Polską i Czechami"– przekonywała w piątek wiceprzewodnicząca frakcji Unii CDU/CSU Andrea Lindholz. Szef związku zawodowego niemieckiej policji (GdP) Jochen Kopelke zaproponował z kolei w minionym tygodniu, aby na całej wschodniej niemieckiej granicy "umożliwić system elastycznych kontroli" na wzór tych, przeprowadzanych przez Francję. Oznaczałoby to, że kontrole mogą być przeprowadzane krótkoterminowo, w formie mobilnej, w zmieniających się punktach. Nie oznacza to wprowadzenie kompleksowych stacjonarnych kontroli.
Europoseł PiS Ryszard Czarnecki pytany w poniedziałek w Studiu PAP o głosy po stronie niemieckiej, by zwiększyć kontrole na granicach, odpowiedział, że może mieć to związek z obecnością najemniczej Grupy Wagnera na granicy polsko-białoruskiej. "(Niemcy-PAP) spodziewają się scenariusza wojennego na naszej granicy" - powiedział europoseł.
"Jeśli problem dostrzega Berlin, jestem zdziwiony, że zagrożenia nie dostrzega opozycja w Polsce" - stwierdził Czarnecki.
Jak zaznaczył, Niemcy chcą się zabezpieczyć przed ewentualną eskalacją konfliktu związaną z obecnością wagnerowców na Białorusi. "Jest oczywiste, że kontrole wprowadza się po to, żeby ewentualnie blokować ruch migracyjny i to może być intencją rządu niemieckiego. Berlin bardzo poważnie rozważa możliwość jakiejś formy agresji na Polskę, która może spowodować ruchy migracyjne" - podkreślił europoseł.
W strefie Schengen nie ma kontroli granicznych, jednak w ostatnich latach kilka krajów w ramach wyjątku wprowadziło kontrole graniczne w określonych przypadkach. Przykładem jest kontrola na granicy Bawarii z Austrią od jesieni 2015 roku. (PAP)
Autorka: Anna Nartowska
mmi/