Według badania "NYT" i Siena College, Trump cieszy się poparciem 54 proc. prawdopodobnych wyborców prawicy, podczas gdy DeSantis - 17 proc. Żaden inny z pięciu pozostałych uwzględnionych kandydatów - m.in. były wiceprezydent Mike Pence, afroamerykański senator Tim Scott czy była ambasador USA przy ONZ Nikki Haley - nie przekracza 3 proc.
Jak podaje dziennik, Trump góruje nad rywalami w niemal każdej grupie demograficznej i ideologicznej, nawet w czasie narastającego ryzyka związanego z postawionymi już i przygotowywanymi zarzutami karnymi.
Sondaż jest też kolejnym, który wskazuje na słabnięcie DeSantisa, uważanego za najpoważniejszego rywala byłego prezydenta. Kampania polityka zmaga się też z coraz większymi problemami finansowymi, przez które musiał zwolnić ponad 40 proc. osób pracujących w jego sztabie wyborczym. Mimo to, żaden inny kandydat - poza Trumpem - nie skorzystał dotąd na problemach gubernatora Florydy.
W scenariuszu, w którym DeSantis stanąłby do wyścigu z Trumpem bez innych konkurentów, Trump wciąż łatwo by go pokonał, a poparłoby go nawet 22 proc. wyborców uważających, że popełnił on ciężkie przestępstwa.
Mimo że do wyborów zostało ponad 15 miesięcy, a do pierwszych prawyborów - 6 miesięcy, już w sierpniu odbędzie się pierwsza i jedyna planowana dotąd debata kandydatów. Nie wiadomo jeszcze, czy Trump weźmie w niej udział. W ostatnich tygodniach wielokrotnie sugerował, że jego przewaga jest tak duża, że nie widzi sensu w uczestnictwie.
"Niech oni debatują, tak żebym mógł zobaczyć kogo MOGĘ rozważyć na wiceprezydenta" - napisał w poniedziałek polityk na swoim portalu społecznościowym TRUTH Social.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński
sm/