"Powstanie Warszawskie musiało wybuchnąć. Taki był moment historyczny, taki był nastrój w Warszawie, takie były odczucia. Gdyby nie było tej decyzji odgórnej to Powstanie wybuchłoby najprawdopodobniej oddolnie" - mówił w Studio PAP minister Kultury prof. Piotr Gliński
Minister w rozmowie z nami przyznał, że historia Powstania Warszawskiego łączy się z losami jego rodziny. Mama Piotra Glińskiego służyła w batalionie "Zośka".
"Moja mama była z takiej prostej, robotniczej rodziny. Pierwsze pokolenie ze wsi w mieście. Jej rodzice nie przeżyli wojny. Babcia została zabita przez Niemców. (...) Nie mam zdjęcia dziadków, nic nie zostało po nich. A mama, po powrocie z obozu, po Powstaniu, w jednej sukience, wróciła do miasta, gdzie nikogo nie było" - wspominał.
Minister dopytywany o obchody Powstania Warszawskiego mówił w rozmowie z PAP, że pamięć o Powstaniu była głównie niesiona przez Warszawiaków. Po latach w podtrzymanie pamięci o Powstaniu włączył się prezydent Lech Kaczyński. "To jemu zawdzięczamy, że powstało Muzeum Powstania Warszawskiego" - podkreślał minister. "Ktoś budował te instytucje, ktoś tego nie robił. (...) Dlaczego Muzeum Powstania Warszawskiego powstało dopiero 19 lat temu, to jest pytanie do tych, którzy tego nie robili" - powiedział.
W Warszawie 1 sierpnia 1944 r. do walki stanęło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni powstanie trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w stolicy zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wyniosły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono ze zniszczonego miasta, które po powstaniu Niemcy niemal całkowicie zburzyli.
Prof. Gliński: projekt ustawy o Narodowej Agencji Rewitalizacji Dziedzictwa jest gotowy
Szef MKiDN został zapytany we wtorek w Studiu PAP na jakim etapie jest ustawa o Narodowej Agencji Rewitalizacji Dziedzictwa.
"Ustawa jest gotowa. Miała być złożona jeszcze w tej kadencji do Sejmu, ale z uwagi na to, że Sejm zbierze się już tylko raz lub dwa razy, to nie było sensu tego uruchamiać. Mamy gotowy projekt ustawy i będzie ona zrealizowana (...) zaraz po wygranych wyborach" - powiedział Gliński.
Podkreślił, że agencja ma być instytucją otwartą na różnego typu działania - wpierane przez budżet, jak i pozabudżetowe. "Ma wyplenić wszystkie luki, które dotychczas w obszarze wsparcia dla zabytków istniały. Jest olbrzymia praca do wykonania" - podkreślił.
"Zastaliśmy olbrzymie, straszliwe zaległości. Kultura była w Polsce kompletnie niedoinwestowana. (Donald) Tusk nie był w stanie przeznaczać na kulturę nawet 1 proc. budżetu, oszukiwał ludzi kultury. Ponieważ ich rodowód często jest PRL-owski, a postkomuna wspiera Tuska, to oni się nie buntowali. Godzili się na to, zresztą ci z elit sobie dobrze radzili, bo elitka sobie zawsze dobrze poradzi - jest blisko dworu czy wprost na dworze, gdzie łatwiej utrzymać apanaże. W związku z tym ci wszyscy, którzy tak ochoczo plują na obecną władzę, wtedy sobie doskonale radzili. Natomiast polska kultura umierała" - powiedział Gliński.
Jak mówił, za rządów PO-PSL niedofinasowane były zarówno instytucje kultury, jak i ludzie kultury. "Tusk odebrał im też przecież ten 50-procentowy uzysk" - stwierdził.
"Myśmy to zmieniali. Kiedy ja przyszedłem do Ministerstwa Kultury to było 80 mln zł na zabytki na całą Polskę. W tej chwili jest 250 (mln zł), ale to jest za mało - w związku z tym zrobiliśmy ten rządowy program na 3 miliardy. A Narodowa Agencja Rewitalizacji Dziedzictwa to będzie kolejny krok wsparcia zabytków, zwłaszcza adresowania tych problemów, które dotychczas nie były rozwiązane" - powiedział Gliński.
Jako priorytet wskazał odbudowę Pałacu Saskiego. "Jest jakimś symbolem naszych działań" - przyznał.
W drugiej kolejności, jak powiedział, należy zadbać o rewitalizację miast. "Dużych miast. Łódź, Przemyśl, Wałbrzych, Bytom, - te miasta potrzebują wsparcia na to, żeby zostały zrewitalizowane, bo to jeszcze bardziej napędzi ich rozwój. Bo zabytki współcześnie to nie tylko jest piękno, lepsze funkcjonowanie, ale (...) to jest przede wszystkim koło zamachowe polskiej gospodarki" - stwierdził minister kultury.
Prof. Gliński: czas, by mówić o reparacjach, dopiero się zaczął
"Czas, by mówić o reparacjach dopiero się zaczął, nadrabiamy zaległości historyczne. Pytanie do tych, którzy rządzili w Polsce po 1989 roku, dlaczego tych spraw nie załatwiali wcześniej - powiedział w Studiu PAP szef MKiDN, pytany czy minął już czas, by mówić o reperacjach wojennych od Niemiec.
"My nadrabiamy zaległości historyczne. To raczej jest pytanie do tych, którzy rządzili w Polsce po 89' roku, dlaczego oni tych sprawach nie załatwiali wcześniej" - powiedział we wtorek.
Zdaniem Glińskiego, "ta buta niemiecka podnosi się i dzisiaj". "Odpowiedź rządu niemieckiego, na naszą notę dyplomatyczną dotycząca odszkodowań, to jest czysta arogancja" - ocenił minister.
Jak mówił Gliński, "dopóki Polska była grzeczniutka i godziła się na realizację interesów niemieckich za Donalda Tuska, to te relacje były bardzo piękne". "Stocznie rozbudowywały się w Rostocku, a nie w Szczecinie. Lotnisko w Berlinie, a nie w Polsce. (...) Tylko, że to było kosztem suwerenności Polski" - ocenił.
1 września ub. r. zaprezentowano raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. 3 października ubiegłego roku minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau podpisał notę dyplomatyczną do strony niemieckiej, dotyczącą odszkodowań wojennych. Polska domaga się w niej m.in. odszkodowania za straty materialne i niematerialne w wysokości 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów złotych i zrekompensowania szkód.
3 stycznia br. MSZ przekazało, że resort dyplomacji RFN udzielił odpowiedzi na tę notę. Według rządu RFN, sprawa reparacji i odszkodowań za straty wojenne pozostaje zamknięta, a rząd niemiecki nie zamierza podejmować negocjacji w tej sprawie. (PAP)
Autorzy: Jarema Jamrożek, Agata Zbieg
mmi/