Były ambasador USA przy NATO: jeżeli Ukraina zostanie członkiem NATO, art. 5 będzie miał zastosowanie tylko do terenów przez nią kontrolowanych

2023-08-02 13:22 aktualizacja: 2023-08-02, 13:35
Prezydent Ukrainy oraz Sekretarz Generalny NATO podczas szczytu NATO w Wilnie, fot. PAP/EPA/TOMS KALNINS
Prezydent Ukrainy oraz Sekretarz Generalny NATO podczas szczytu NATO w Wilnie, fot. PAP/EPA/TOMS KALNINS
Jeżeli Ukraina zostanie członkiem NATO, to artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego będzie miał zastosowanie jedynie do terenów przez nią kontrolowanych, co zapobiegnie dalszej agresji ze strony Rosji - powiedział w wywiadzie dla agencji Interfax-Ukraina były ambasador USA przy NATO Ivo Daalder.

Wynika to z tego, że artykuł 5 jest zobowiązaniem politycznym - sprecyzował były dyplomata, a obecnie ekspert ds. międzynarodowych.

"(Artykuł 5) nie jest automatyczny; wymaga ataku zbrojnego na bronione terytorium i zgodnej decyzji wszystkich członków Sojuszu, aby się na niego powołać, tak jak miało to miejsce po ataku na World Trade Center 11 września 2001 roku - jedyny raz w historii Sojuszu, kiedy się na niego powołano (...). Tamten atak został przeprowadzony spoza kraju. Gdyby zaatakowano z wewnątrz kraju, nie byłby to atak zbrojny, a zatem nie powoływano by się na art. 5. Jeśli więc Ukraina sprowokuje kontrreakcję ze strony Rosji, ponieważ próbuje wyzwolić terytorium, wówczas kraje NATO mają prawo powiedzieć, że nie będziemy powoływać się na art. 5. I to jest jeden z powodów, dla których kraje mogą być gotowe do przyznania Ukrainie członkostwa w NATO, ponieważ prowokacja powinna pochodzić z Moskwy, a nie z Kijowa" - wyjaśnił Daalder.

Jego zdaniem członkostwo Ukrainy w Sojuszu zapobiegnie dalszej eskalacji wojny. "To prawda. Jest to jednak tylko podstawa do zwrotu całego terytorium Ukrainy środkami politycznymi. Wszyscy w NATO (...) popierają suwerenność i niepodległość całego terytorium Ukrainy. Pytanie brzmi, jak je odzyskać" - powiedział ekspert.

"Przed rozpoczęciem rosyjskiej agresji na Ukrainę (...) nikt nie mówił o militarnym wyzwoleniu Krymu. To był cel polityczny (...). Oczywiście, gdyby członkostwo w NATO zostało przyznane Ukrainie przed atakiem, do ataku by nie doszło. To wszystko prawda, ale jesteśmy tam, gdzie jesteśmy, w środku wojny, a kwestia tego, jak rozszerzyć gwarancje bezpieczeństwa na kraj w środku wojny ze spornymi granicami jest głównym problemem, który NATO próbuje rozwiązać. Powiem wprost: żaden ze zwolenników zaproszenia Ukrainy do NATO nie zna odpowiedzi na to pytanie" - stwierdził Daalder.

Rozmówca agencji Interfax-Ukraina krytycznie odniósł się do protokołu ustaleń, który USA zobowiązały się podpisać z Ukrainą w ramach deklaracji ze szczytu państw G7. "Szczerze mówiąc, to myślę, że (...) nie zostało jasno określone, czym są te gwarancje bezpieczeństwa. Moim zdaniem powinno to oznaczać zobowiązanie do przyjścia z pomocą zaatakowanemu krajowi, a w Memorandum o porozumieniu nie o to chodzi" - powiedział były ambasador.

Pytany o możliwość zaproszenia Ukrainy do NATO na szczycie Sojuszu, który odbędzie się w lipcu 2024 roku w Waszyngtonie, Daalder odpowiedział: "Są dwie kwestie. Pierwsza, kiedy i jak (zaprosić Ukrainę do NATO) oraz co dzieje się w terenie pod względem militarnym. Myślę, że do chwili rozpoczęcia szczytu sytuacja na froncie zmieni się do tego stopnia, że decyzja o zaproszeniu będzie bardziej prawdopodobna. Kwestia druga: słowo +warunki+. W deklaracji szczytu NATO w Wilnie napisano, że Ukraina zostanie zaproszona do Sojuszu, +gdy sojusznicy wyrażą zgodę i zostaną spełnione warunki+. Słowo +warunki+ pojawia się tam nie bez powodu i ma związek ze zdolnością i chęcią ukraińskiego rządu do walki z korupcją, która jest powszechna i budzi coraz większe obawy wśród najbliższych przyjaciół Ukrainy. Tym zagadnieniem należy się zająć" - powiedział Daalder.

Skrytykował również wciąż obecną na Zachodzie myśl, że należy dać Władimirowi Putinowi możliwość "zachowania twarzy". "Wojna jest strategiczną katastrofą dla niego i dla Rosji pod każdym względem i nic, co może się wydarzyć, tego nie zmieni. Nikt nie powinien mieć interesu w zachowaniu twarzy przez Putina i Rosję. Musi zapłacić za to, co zrobił. Uważam, że członkostwo Ukrainy w NATO i Unii Europejskiej jest prawdopodobnie największą ceną, jaką zapłaci" - przekonywał były ambasador i dodał, że ważniejsze jest pytanie o to, jak pomóc Ukrainie w określeniu własnej przyszłości w ramach zachodnich struktur.

Ivo Daalder, ambasador USA przy NATO za prezydentury Baracka Obamy, kieruje obecnie think tankiem, Chicago Council on Global Affairs. Jest specjalistą w dziedzinie bezpieczeństwa europejskiego. Był też członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych w administracji prezydenta Billa Clintona. (PAP)

 

sm/ ap/