15 października obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Białej Laski - święto osób niewidomych i niedowidzących.
Dorota Ciborowska z Polskiego Związku Niewidomych (PZN) podkreśliła, że zmienia się świadomość społeczna dotycząca osób z niepełnosprawnością wzroku. Jej zdaniem osoby te coraz lepiej radzą sobie na rynku pracy. "Mimo że wciąż jest wiele do zrobienia, to powoli zmienia się świadomość pracodawców - coraz mniej boją się zatrudniania osób z niepełnosprawnością wzroku. Wychodzą naprzeciw ich potrzebom między innymi poprzez odpowiednie dostosowanie stanowiska pracy" - zaznaczyła Ciborowska.
Przypomniała, że standardy pracy osób z niepełnosprawnością wzroku nie są trudne do zrealizowania. "Jeżeli mówimy np. o pracy biurowej, to komputer musi być wyposażony w podstawowe narzędzia, takie jak program głośnomówiący. Z kolei dla osób słabowidzących potrzebne jest dostosowanie kontrastu oraz powiększenie czcionki na komputerze, jednak część z nich sama potrafi to zrobić" - zaznaczyła.
"Bardzo ważna jest także życzliwość oraz nauczenie innych pracowników funkcjonowania z osobą niewidomą. Np. uświadomienie sobie, że jeśli przyniosę koledze kartkę z zapisaną informacją, to on jej nie przeczyta" - dodała Ciborowska.
Zapewniła jednocześnie, że nie należy obawiać się takich zwrotów jak "do widzenia", ponieważ jest to "najlepsze życzenie dla osób z dysfunkcją wzroku". "Do osoby niewidomej należy mówić dokładnie tak samo jak do widzącej, ona też chce się czuć normalnie" - podkreśliła Ciborowska.
Jak dodała, dzięki odpowiedniej adaptacji osoba niewidoma będzie mogła być równie samodzielna jak pełnosprawni pracownicy.
Ciborowska zaznaczyła, że praca osobom z dysfunkcją wzroku jest bardzo potrzebna. "Ona nie tylko poprawia standard ich życia, ale przede wszystkim uspołecznia. Osoba, która po szkole średniej, czy studiach nie wejdzie na rynek pracy to prawdopodobnie zamknie się w domu i będzie miała trudności z funkcjonowaniem społecznym" - podkreśliła Ciborowska.
Z kolei zdaniem Rafała Kanarka z PZN problemem jest nadal odbiór społeczny osób z niepełnosprawnością wzroku. "Tu nie chodzi o to, żeby osobie niewidomej współczuć, tylko dać możliwość realizacji rozwoju. Patrzeć na nich jak na ludzi normalnych, którzy mają swoje pasje, pomysły na życie i chcą się rozwijać" - podkreślił Kanarek.
Zaznaczył, że sam ma rodzinę i wychowuje dwójkę dzieci. "Jestem czynnym ojcem, może nawet bardziej aktywnym niż niejeden pełnosprawny" - dodał.
Kanarek zwrócił też uwagę, że osoby niewidome i słabowidzące wciąż mają problemy z przemieszczaniem się w miejscach publicznych. Jego zdaniem brakuje praktycznego zastosowania jednolitych standardów dotyczących dostępności dla osób niepełnosprawnych.
"Przykładem są między innymi słupki na chodnikach. W Warszawie montowane są w ilościach hurtowych. To bardzo utrudnia sprawne poruszanie się. Brak też jest ujednolicenia standardów dotyczących oznakowania dla osób niewidomych na peronach. Wypukłości znajdujące się przed torowiskiem, w zależności od dworca są mniejsze-większe, albo szersze-węższe. Z kolei metalowe wypukłości są śliskie i źle spełniają swoją rolę" - tłumaczył.
Jak dodał, w ciągu ostatnich lat wiele udało się poprawić, szczególnie w większych miastach, jednak wciąż brakuje odpowiednich konsultacji z różnymi środowiskami osób z niepełnosprawnościami.
Polski Związek Niewidomych działa od 1951 r. i jest organizacją pozarządową liczącą ponad 50 tys. członków. PZN prowadzi działalność doradczą, rehabilitacyjną, informacyjną, szkoleniową, kulturalną i promocyjną na rzecz ludzi, którzy na skutek utraty widzenia ulegają wykluczeniu społecznemu.
Zgodnie z danymi GUS z 2016 roku, prawie 3 mln osób ma uszkodzenia i choroby narządu wzroku. Stanowi to około 7 proc. populacji naszego kraju. Z kolei 42 tys. osób deklaruje, że nie widzi wcale. Według badań najwięcej osób z problemami wzroku jest w wieku 60-69 lat (32 proc.); 20 proc. stanowią osoby w wieku 50-59 lat, a na trzecim miejscu znalazły się osoby do 14 roku życia.(PAP)
autorka: Karolina Kropiwiec
kkr/ krap/