Dolnośląskie: po dobie poszukiwań odnaleziono górnika w kopalni Rudna

2019-01-30 14:59 aktualizacja: 2019-01-30, 16:35
Fot. PAP/Aleksander Koźmiński
Fot. PAP/Aleksander Koźmiński
Po trwającej ponad dobę akcji ratunkowej odnaleziono górnika, który w maszynie został zasypany w wyniku wtorkowego wstrząsu w kopalni Rudna w Polkowicach. Górnik jest w dobrym stanie – poinformował w środę dyrektor kopalni Marek Świder.

Uratowany górnik ma 49 lat, pochodzi z Głogowa, ma trójkę dzieci. W Rudnej pracuje od 2011 roku.

Ratownicy dotarli do niego w środę około godziny 14.25. Przebywał w kabinie przysypanej maszyny. Po dotarciu do niego ratowników opuścił maszynę o własnych siłach. Następnie wraz z ratownikami pojechał do podziemnej bazy akcji ratunkowej, skąd po wstępnych badaniach wyjechał na powierzchnię.

Dyrektor Świder poinformował, że poszukiwany górnik przez cały czas trwania akcji ratunkowej był w kabinie maszyny operatorskiej. "To są specjalnie konstruowane kabiny" - powiedział.

Anna Osadczuk, pełniąca obowiązki dyrektor Departamentu Komunikacji KGHM Polska Miedź, dodała, że dzięki kabinie górnik uratował życie. "Te maszyny są specjalnie wzmacniane, by operator znajdujący się w kabinie – klatce był bezpieczny. Te klatki są w stanie wytrzymać bardzo duży nacisk skał" - powiedziała Osadczuk.

Górnik z kopalni Rudna został przewieziony do szpital w Głogowie, gdzie przejdzie dokładne badania. Jego stan jest doby – poinformował dyrektor.

Dyrektor Świder, dziękując ratownikom, podkreślił, że była to bardzo trudna akcja. "Bardzo dużo wyrobisk było zaciśniętych, niedrożnych. Konieczne było przebieranie zawaliska ciężkim sprzętem i dużymi ładowarkami" - mówił. Dodał, że potwierdziły się wstępne przypuszczenia co do lokalizacji zasypanej maszyny, w której znajdował się górnik.

W akcji ratunkowej brało udział 30 zastępów ratowników górniczych. Krzysztof Skraba, ratownik który brał udział w akcji w Rudnej, powiedział, że po wstrząsie w tej kopalni powstały ogromne zniszczenia. "To była bardzo trudna akcja, w mojej ponad 20-letniej pracy nie widziałem takiego ogromu zniszczeń" - mówił dziennikarzom ratownik.

Dodał, że szczęście ratowników jest nie do opisania. "Udało się i wszyscy jesteśmy razem" - mówił. Podkreślił, że podziwia psychikę uratowanego górnika. "On przeczekał dobę i cieszę się, że udało nam się wszystkich kolegów wyciągnąć" - opowiadał.

Opisując akcję ratunkową, Skraba mówił, że około 60 metrów przed maszyną, w której przybywał górnik, ratownicy zobaczyli sygnały świetlne wysyłane przez zasypanego. "On był odcięty z każdej strony i na nas czekał" - mówił ratownik.

Skraba dodał, że po wstrząsie w kopalnianych korytarza zalega ogrom urobku. "Szliśmy z dwóch stron (…) Po wstrząsie powstało rumowisko. W jednym miejscu można się prześliznąć pod stropem, w innym nie ma w ogóle przejścia, a w innym miejscu można przejść na stojąco" - mówił.

Podkreślił, że schodząc po zasypanych górników, ratownicy nigdy nie tracą nadziei. "Tak szczęśliwej akcji ratunkowej jak ta nie miałem nigdy" - powiedział ratownik.

Do silnego wstrząsu, określanego jako "górnicza ósemka" (wcześniej podawano, że wstrząs miał siłę "górniczej siódemki") doszło we wtorek przed godziną 14 na oddziałach G1 i G2 kopalni Rudna na głębokości 770 metrów. W rejonie zagrożenia podczas wstrząsu było 32 górników. Z 14 zaginionych po zdarzeniu, odnaleziono 13. Czternastego uratowano w środę.

15 osób odniosło w wyniku wstrząsu obrażenia, z tego cztery przebywają w szpitalach w Głogowie, Nowej Soli i w Legnicy. Najciężej ranny jest 50-letni górnik, który z wielonarządowymi urazami trafił do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy.

W środę Prokuratura Rejonowa w Lubinie wszczęła śledztwo w sprawie katastrofy górniczej w kopalni Rudna. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy prok. Lidia Tkaczyszyn poinformowała PAP, że śledztwo wszczęto z art. 163 par. 1 Kodeksu karnego. "To śledztwo prowadzone jest w sprawie katastrofy górniczej i zbiorowego wypadku przy pracy, który u jednej osoby spowodował ciężkie obrażenia ciała, a u innych poszkodowanych lżejsze" - powiedziała Tkaczyszyn.

W czwartek na miejsce katastrofy zjadą specjalne komisje złożone z przedstawicieli KGHM i Okręgowego Urzędu Górniczego. Określą, co było przyczyną wstrząsu.(PAP)

autor: Piotr Doczekalski

pdo/ wus/