Zapytany w TVN24, czy teraz PSL jest w Koalicji Europejskiej, czy z niej wyszło odpowiedział: "umowa koalicyjna została zawiązana na wybory europejskie, te wybory się zakończyły więc czas funkcjonowania koalicji już jest za nami, za nami są wybory". "Teraz trzeba podsumować, wyciągnąć wnioski i podjąć decyzje co dalej. Ja bym chciał to zrobić bardzo szybko, ale po konsultacji z naszymi członkami, strukturami" - dodał.
Zapytany, czy to oznacza, że nie chce iść dalej z pozostałymi ugrupowaniami, które współtworzyły KE, zaznaczył, że dla PSL pierwszy i naturalny wybór to samodzielny start w wyborach. "Ale też będziemy rozmawiać ze wszystkimi tymi, którzy chcą ciężko pracować, nie we wrześniu, nie w październiku, tylko od czerwca, bo żeby wygrać wybory to trzeba jeździć, zasuwać od świtu do nocy już teraz" - dodał.
Na uwagę, że kampania KE przed eurowyborami wyglądała jakby nie było na nią żadnego pomysłu, nie było hasła wyborczego, i zapytany co PSL robiło w tej kampanii, Kosiniak-Kamysz odpowiedział, że "nie na wszystko, jak się ma określoną pozycję, ma się wpływ".
"Sztab nie był nasza domeną. Ja uważam, że lepiej niż robić konwencje co tydzień, z których niewiele się przebijało i niewiele zostawało na trwałe, trzeba było wyjść tak jak Jarubas, jak Hetman, jak Arłukowicz na targi i wygrać z telewizją Kurskiego, bo to był przeciwnik" - powiedział szef PSL. Dodał, że jeżeli ktoś z PiS ma dziś "wysyłać skrzynki szampana, to na Woronicza". "Bo to dzięki propagandzie telewizji wiele osób zostało wprowadzonych w błąd, zostało oszukanych" - dodał.
Ocenił, że kampanii KE "nie przyciągnęła" i że "na pewno skręt w lewo nie pomógł, zmobilizował bardzo mocno elektorat PiS, który w jakiś sposób poczuł się zagrożony". "Myślę, że za dużo było ideologii, takiego skrętu w lewo w Koalicji Europejskiej, niepotrzebne wzięcie na sztandary różnych spraw ideologicznych" - powiedział szef PSL.
Jak dodał, "zaczęło się" od podpisania przez prezydenta Warszawy karty praw osób LGBT. "Było też wystąpienie pana Jażdżewskiego i to się wydaje +piąta kolumna PiS+. Donald Tusk bardziej chyba zmobilizował wyborców PiS-u niż Koalicji Europejskiej " - ocenił Kosiniak-Kamysz. Zapytany co ma na myśli, szef ludowców zwrócił uwagę na rozkład frekwencji wyborczej w niedzielnym głosowaniu. "Bardziej wschód i południe niż zachód i północ. Tam, gdzie (...) silniejsza jest Platforma i lewica, tam mobilizacja elektoratu była mniejsza" - zauważył Kosiniak-Kamysz.
Na pytanie "co złego" widzi w karcie praw osób LGBT, prezes PSL wskazał na zbyt wiele - w jego ocenie - "propagandy", która pojawiła się przy okazji jej podpisania. "Oczywiście odnośnik WHO (chodzi o wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia dot. edukacji seksualnej młodzieży, o których mowa w karcie - PAP) budzi wątpliwości wielu osób w Polsce, ale przede wszystkim fałszywa propaganda, która rozsiewała się w telewizji rządowej. Jakbyśmy czytali +paski+: opozycja była winna wszystkiemu: kradzieży, donoszeniu na Polskę; porównywanie z Hitlerem, Stalinem" - wyliczał polityk.
Telewizji publicznej wytknął też zarzuty, które sformułowała pod adresem PSL dotyczące np. wojny z Kościołem czy "brak szacunku do wspólnoty". "Tego było tak wiele, że wywierało wpływ" - przekonywał Kosiniak-Kamysz.
Pytany, czy wybory do PE zostały potraktowane przez mieszkańców wsi jak referendum w obronie Kościoła, Kosiniak-Kamysz odparł, że "nie do końca". "Myślę, że wszystkim przyzwoitym ludziom, niezależnie na kogo głosują przeszkadza pedofilia i w Kościele, i w każdym innym wydaniu. I rozmawiałem z wieloma osobami, w tym na wsi, którzy mówili - +nie akceptujemy takiego zachowania" - powiedział.
Na uwagę, że mieszkańcy wsi mogą myśleć "+nie akceptujemy, ale bronimy Kościoła, bronimy, biskupów+", lider ludowców odparł: "+nie bronimy biskupów, nie bronimy kleru, ale bronimy się przed atakiem na wspólnotę+". Podkreślił, że mieszkańcy wsi "poszli nie w obronie Kościoła, który kryje pedofilów, tylko w obronie wspólnoty Kościoła".
Zapytany o to, że ponad 70 procent mieszkańców wsi głosowało na PiS i w ten sposób "wieś powiedziała +nie+" PSL-owi i "PiS odebrało wieś PSL-owi", Kosiniak-Kamysz odparł, że "udało się też pozyskać nowe głosy w miastach", a mówiąc o mieszkańcach wsi ocenił, że "to nie jest zaskoczenie, że PiS wygrywa na wsi, wygrywało w roku 2015". Na uwagę, że "nie aż tak" PiS wygrywało, Kosiniak-Kamysz stwierdził, że "gdyby nie było PSL-u w Koalicji Europejskiej, to na wsi wynik Koalicji byłby nie 20 proc., tylko 2 proc.".
Szef PSL pytany, czy wyobraża sobie, że jeśli w przyszłości powstanie duża koalicja będzie w niej Wiosna Roberta Biedronia odpowiedział: "mówiłem przed wyborami jeszcze, że jeśliby chciał Robert Biedroń dołączyć do koalicji, jeśli będziemy ją tworzyć, to tam PSL-u nie będzie". "Nie jesteśmy w stanie pomieścić się w takiej koalicji" - dodał.
Na pytanie, czy wyobraża sobie w przyszłości koalicję z PiS, szef PSL odpowiedział: "a czy weszliśmy w koalicję, jak byliśmy kuszeni, w sejmikach". Stwierdził, że nie wyobraża sobie takiej koalicji. (PAP)
autorzy: Marta Rawicz, Mieczysław Rudy
mkr/ rud/ mok/