Siemoniak o nowym rządzie: góra urodziła mysz

2019-11-08 21:06 aktualizacja: 2019-11-08, 21:10
Wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak. Fot. PAP/Jakub Kamiński
Wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak. Fot. PAP/Jakub Kamiński
Po kilku tygodniach negocjacji góra urodziła mysz - tak skład nowego rządu ocenił w rozmowie z PAP wiceszef PO Tomasz Siemoniak. Jego zdaniem premier Morawiecki miał niewielki wpływ na dobór ministrów.

Premier Mateusz Morawiecki po piątkowym posiedzeniu Komitetu Politycznego PiS przedstawił skład nowego rządu na wspólnej konferencji z prezesem Jarosławem Kaczyńskim.

"To jest tak naprawdę stary rząd, bo poszczególne resorty obejmują ministrowie, których znamy raczej ze słabości niż jakichś atutów" - powiedział PAP Tomasz Siemoniak. "Po ponad trzech tygodniach od wyborów góra urodziła mysz" - dodał.

W jego opinii zakres zmian jest rozczarowujący. "Jeśli wygrywa się wybory i przez kilka tygodni pracuje się nad składem nowego rządu, to można się spodziewać jakieś nowej jakości, a okazuje się, że dalej będzie dryf" - podkreślił.

Zwrócił uwagę, że w rządzie "jest minister Adamczyk, który odpowiada za zapaść przy budowie dróg przez ostatnie cztery lata, jest minister Gróbarczyk od promu, którego stępka rdzewieje".

"Gróbarczyk zapewne nadal nie zbuduje promu, Ardanowski będzie miał kłopoty z rolnikami, a kolejki do lekarzy będą się wydłużać, tak jak za poprzedniego Szumowskiego" - zaznaczył Siemoniak.

"Wydaje się, że premier Morawiecki miał mały wpływ na to, kto znajdzie się w tym rządzie, bo sądzę, że chciałby się paru ministrów pozbyć, natomiast ponieważ to nie on decyduje kto jest w rządzie, tylko prezes Kaczyński, więc tych zmian jest zaskakująco mało" - powiedział.

Zdaniem Siemoniaka dobrze, że naprawiany jest "wielki błąd sprzed czterech lat" i odtwarzane jest ministerstwo skarbu. "Cztery ostatnie lata to były ciągłe zmiany zarządów spółek Skarbu Państwa, walki koterii, więc tu mamy do czynienia z naprawą własnego błędu" - ocenił.

Zwrócił także uwagę, że cztery lata temu również "szumnie zakładano Ministerstwo Energii", a teraz się go likwiduje, bo resort ten okazał się porażką. "Sprawa cen energii, sprawa spółek energetycznych, w których na przykład w Enerdze było pięć zarządów. Najwyraźniej, żeby się pozbyć Tchórzewskiego premier Morawiecki zlikwidował resort" - ocenił Siemoniak.

Jego zdaniem w rządzie nie ma żadnych nowych ciekawych nazwisk. "Nie mieszczą się takie osoby jak w swoim czasie minister Streżyńska, fachowiec z zewnątrz" - stwierdził.

Podkreślił, że np. resort środowiska obejmuje Michał Woś, ale chyba dlatego, żeby dostać jakikolwiek resort. "Pan minister nie ma żadnych doświadczeń, więc jest to decyzja polityczna degradująca rangę środowiska" - ocenił Siemoniak.

"Ponadto Mateusz Morawiecki to jest chyba pierwszy premier, który skład rządu przedstawia w siedzibie partii" - powiedział wiceszef PO. "To jest takie pokazanie, że państwo jest dziś zawłaszczone przez PiS i partia decyduje, kto będzie w rządzie" - dodał.

W opinii Siemoniaka taki kształt konferencji jest też "poniżeniem koalicjantów Gowina i Ziobry". Powinni oni bowiem uczestniczyć w konferencji, skoro brał w niej udział prezes PiS Jarosław Kaczyński. (PAP)

pś/ godl/