Rzeczniczka PiS: Platforma wprowadziła do debaty publicznej agresję i brutalność
Szczytem hipokryzji jest to, co w tej chwili mówi PO, która chce być arbitrem elegancji, podczas gdy wiele lat temu wprowadziła do debaty publicznej brutalność, agresję i ordynarność - mówiła w piątek rzecznik PiS Anita Czerwińska.
Czerwińska komentowała czwartkową wymianę zdań podczas sejmowej debaty nt. wniosku o wotum nieufności wobec ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. "Wczoraj miała, nie pierwszy raz, miejsce skandaliczna sytuacja, skandaliczne zachowanie opozycji, ze szczególnym uwzględnieniem Platformy Obywatelskiej, która praktycznie cały dzień wszczynała awantury na sali plenarnej" - oceniła podczas konferencji w Sejmie Czerwińska.
"Cały dzień odbywał się taki festiwal agresywnych, ordynarnych zachowań wobec osób zabierających głos, wobec pana premiera, wobec pana ministra, dochodziło do licznych prowokacji" - dodała.
Reporter TVN24 pytał rzeczniczkę PiS, czy prezes PiS przeprosi za słowa skierowane do opozycji. "Szczytem hipokryzji jest to, co w tej chwili mówi opozycja, co mówi Platforma Obywatelska, która chce być arbitrem elegancji, podczas gdy Platforma Obywatelska wiele lat temu wprowadziła do debaty publicznej brutalność, agresję i ordynarność - również jej byliśmy wczoraj świadkami" - odpowiedziała Czerwińska.
Rzeczniczka PiS wymieniła szereg przykładów agresywnych wypowiedzi i wpisów w mediach społecznościowych polityków PO pod adresem PiS. "Donald Tusk powiedział: +Nie sposób ułożyć sobie życia w jednym państwie z osobami jak Kaczyński+, Grzegorz Schetyna mówił o +strząsaniu ze zdrowego drzewa państwa PiS-owskiej szarańczy+, Grzegorz Schetyna twierdził również, że prezydent RP nie jest godny szacunku, Grzegorz Schetyna groził dziennikarzom mówiąc, że zostaną rozliczeni" - wyliczała.
"Zwracam uwagę, że jeżeli chodzi o odnoszenie się do dziennikarzy, to także tutaj - w ostatnich dniach, tygodniach padają tego rodzaju zdania wobec dziennikarzy, także tu - w sali kolumnowej ze strony choćby Borysa Budki. Ja nie słyszałam, żeby państwo dziennikarze wykazali jakąkolwiek solidarność wobec tych dziennikarzy, którym odmawia się wręcz prawa do wykonywania zawodu" - mówiła Czerwińska.
Następnie opisywała grafiki, które w mediach społecznościowych umieszczali m.in. były poseł Grzegorz Furgo (wówczas klubu PO-KO), który opublikował przeróbkę propagandowego plakatu, który był kolportowany przez Niemców w czasie II wojny światowej.
Czerwińska cytowała kolejne wypowiedzi polityków m.in. Stefana Niesiołowskiego: "Myślę, że rządy PiS-u zakończą się tym, że PiS-owcy będą skakać z okien na Nowogrodzkiej", Sławomir Neumanna: "Na nich łopatka to za mało, trzeba baseballa", Bronisław Komorowski: "Czasami musimy walić przeciwnika dechą w łeb, żeby upomnieć się o swoje".
"I oczywiście Janusz Palikot - kolega tych posłów, którzy dzisiaj w sposób pełen hipokryzji chcą być arbitrami elegancji. Ja przepraszam, ale akurat te osoby są ostatnimi, które mogłyby cokolwiek na ten temat powiedzieć, bo to oni zdewastowali debatę publiczną w Polsce poprzez ordynarne, grubiańskie, agresywne zachowania, które niestety - przypominam również - zakończyły się w sposób bardzo tragiczny. Podaje tutaj przykład śmierci pracownika PiS w Łodzi, czyli zabójstwo dokonane przez Cybę, który nie ukrywał, że inspiracją do jego zbrodni była nienawiść, którą ktoś wyhodował, panie redaktorze. To się nazywa przemysł pogardy, który trwa już kilkanaście lat: zorganizowany, zmasowany i nieustannie trwający" - mówiła.
"To, że dzisiaj nie ma Palikota, to nie oznacza, że to, co on wprowadził do debaty politycznej, na zamówienie swoich kolegów, że nie obowiązuje w Platformie Obywatelskiej" - stwierdziła.
W odpowiedzi dziennikarz TVN24 przywołał cytaty, które padły ze strony polityków PiS. "Pozwolę dopytać, jak by pani określiła takie określenia jak np. +cała Polska z was się śmieje komuniści i złodzieje" - to akurat Joachim Brudziński w towarzystwie Jarosława Kaczyńskiego" - mówił. "Nie przypominam sobie, żeby Jarosław Kaczyński protestował" - dodał.
"Jakby pani określiła określanie czyjegoś syna mianem +świra+? To akurat Ryszard ... Pani poseł, ja akurat pani nie przerywałem. Czy mogę dokończyć swoje pytanie? +Świr+ to akurat Ryszard Terlecki i jego słowa na temat syna Jarosława Gowina, jednego z koalicjantów Zjednoczonej Prawicy. +Brzęczące muchy+ to z kolei premier Mateusz Morawiecki. Ostatnio prezydent mówił też o +oczyszczaniu+, marszałek Kuchciński swego czasu mówił o +odszczurzaniu+ wręcz, mieliśmy też +kanalie+, +kanalie+ to akurat ze strony prezesa PiS" - wyliczał dalej dziennikarz TVN24.
Czerwińska odpowiedziała na to: "Doskonale pan wie, panie redaktorze, w jakim to było kontekście". "Ja wiem, że pan tak bardzo chce być adwokatem opozycji, bardzo się pan stara" - mówiła. Nie pani poseł, ja bardzo bym chciał, ja jestem dziennikarzem, pani poseł, czy może mi pani nie przerywać?" - zareagował reporter TVN24.
"Platforma Obywatelska ma swoich już adwokatów, bardziej znanych od pana" - mówiła rzeczniczka PiS. "Pani poseł, ja nie jestem niczyim adwokatem" - odpowiadał. "Jest pan adwokatem" - kontynuowała Czerwińska.
"Ja jestem adwokatem czystości życia publicznego, klasy politycznej. Czy nie uważa pani, że żeby pilnować czyjegoś języka, to trzeba posypać i swoją głowę popiołem i (posypać) głowę popiołem oponentów politycznych?" - powiedział dziennikarz.
Rzeczniczka zapytała reportera, czy takie pytania zadaje też PO. Odpowiedział, że tak. "Mogę zapoznać się z nagraniem?" - zapytała polityk PiS. "Bardzo proszę, wystarczy oglądać TVN24, pani poseł, bardzo serdecznie polecam. Wtedy będzie miała pani okazję wysłuchać i tego, co mówi PiS, i to, co mówi opozycja" - powiedział reporter. "W tych przypadkach, kiedy oglądałam nigdy nie spotkałam się..." - mówiła rzecznik, kiedy reporter telewizji przerwał, mówiąc: "Zachęcam do oglądania moich relacji z Sejmu. Tam jest i to, co mówi PiS, dzisiaj marszałek Terlecki, i to, co mówi opozycja. Polecam, jest pani rzecznikiem, wypadałoby".
Czerwińska odparła: "Nie mówmy sobie, co komu wypada". W rewanżu dziennikarz powiedział: "To przed chwilą pani mi mówiła, co mi wypada i jak ja się zachowuje". "I słusznie" - odparła rzeczniczka. "Oczekujemy również od pana, że będzie pan zadawał opozycji pytania" - mówiła. "I zadaję te pytania, pani poseł" - powiedział dziennikarz. Kontynuując, rzeczniczka mówiła: "I potem na sali plenarnej zachowuje się w sposób ordynarny, grubiański. Słownik języka polskiego mówi, że takie zachowanie nazywa się chamstwem. Odsyłam pana do słownika języka polskiego. Czytajmy słownik" - apelowała.
"Czy każda ze stron na polskiej scenie politycznej nie ma jednak sobie czegoś do zarzucenia i czy żeby to życie publiczne wyglądało trochę inaczej, to nie powinno być tak, że każda ze stron powinna zrobić krok wstecz, powiedzieć, że tak nie powinno być, zaczynamy funkcjonować inaczej..." - kontynuował reporter.
Czerwińska, opisując czwartkowe wydarzenia w Sejmie, mówiła: "Grupa posłów stała. W grupie kilku osób. Rozmawiała. Nie przeszkadzając nikomu. Z resztą posłowie wszystkich klubów przemieszczają się po sali. Takie zdarzenia mają miejsce i wczoraj była sytuacja, że Borys Budka zaatakował ludzi, którzy stali sobie z boku, zaatakował ich zupełnie bezpodstawnie przerywając pani Nowackiej wystąpienie. I po całym dniu okrzyków, obelg, zniewag, proszę darować, ale chyba reakcja na to...".Reporter przerwał i zwrócił uwagę: "Premier Gliński też ze swojego miejsca później krzyczał". Czerwińska: "Nie obraził, komentował, skomentował rzeczywiście, bo był zaczepiany". Na pytanie dziennikarza, czy to ma tak wyglądać, rzeczniczka odpowiedziała: "Czyli rozumiem, że nie przeszkadza panu zachowanie wrzeszczącego Borysa Budki i kilku posłów Platformy, którzy robią z Sejmu stragan, jarmark, zachowują się jak grupa chuliganów. To nie jest miejsce na takie zachowanie".
"Czy powinno być tak, po prostu, żeby życie publiczne, polityczne wyglądało inaczej. Wydaje mi się, że każdemu bez wyjątku na tym zależy, żeby funkcjonowało na jakimś poziomie, poziomie jakiejś kultury. Czy każde ugrupowanie nie powinno zrobić kroku wstecz, powiedzieć: uszanujmy się nawzajem, niech ta debata wygląda inaczej, rozmawiajmy" - powiedział dziennikarz.
Czerwińska mówiła z kolei: "Jesteśmy obiektem agresywnych, brutalnych ataków". "Zostało to zdefiniowane, opisane, przeanalizowane. To się nazywa przemysł pogardy, panie redaktorze. Proponuję, żeby pan zwrócił się do autorów tego całego projektu, bo to jest projekt, żeby pan do nich się zwrócił, żeby się z tego wycofali" - dodała.
Kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafał Trzaskowski był w piątek w Oświęcimiu, aby wesprzeć Sebastiana Kościelnika, który stawił się do sądu na kolejną rozprawę związaną z wypadkiem, sprzed trzech lat, byłej premier Beaty Szydło. Trzaskowski i politycy KO odprowadzili Kościelnika przed drzwi budynku Sądu Rejonowego w Oświęcimiu.
Czerwińska została zapytana o te wydarzenia przez dziennikarkę TVP Info. "Trzeba powiedzieć, że pani premier Beata Szydło była pasażerem tego pojazdu, czyli miała status pasażera. Osoba chroniona w żaden sposób nie ma wpływu na to jak porusza się pojazd, w jaki sposób jest ustawiona kolumna. W związku z tym obarczanie, obwinienie pani premier, a tak się właściwie dzieje od pierwszych chwil tego zdarzenia, jest absolutnie bezpodstawne. Jest też przykładem, panie redaktorze, do tego katalogu, o którym mówiliśmy przed chwilą" - powiedziała.
"Uważam, że ta dzisiejsza konferencja Rafała Trzaskowskiego i Borysa Budki, która obwinia panią premier, jest absolutnie skandalicznym atakiem na premier Beatę Szydło" - podkreśliła. "Ja państwu jeszcze przypomnę, wierzę, że pan redaktor też się tym zainteresuje, w latach 2008-2015 doszło łącznie do 60 kolizji z udziałem samochodów BOR. Nie wiem, czy pańska redakcja przedstawiała takie relacje, taką niekończącą się telenowelę" - mówiła Czerwińska.
Rzeczniczka kontynuowała: "Limuzyna Radosława Sikorskiego kierowana przez funkcjonariusza BOR uderzyła w policyjny radiowóz. W wyniku zdarzenia kilku policjantów zostało rannych, w tym jeden ciężko, a rządowe auto zostało zniszczone". "W 2010 doszło również do wypadku z udziałem ówczesnego szefa CBA, minister zdrowia Ewy Kopacz oraz Jerzego Buzka" - wymieniała. "2012 rok. W okolicach Budy Ruskiej na Podlasiu, gdzie Bronisław Komorowski miał działkę, funkcjonariusze BOR, którzy kierowali autem pod wpływem alkoholu, rozbili je na drzewie" - dodała.
"Rok 2014. Prezydencka limuzyna zderzyła się w Warszawie z osobowym autem. Te auto prowadziła kobieta. Kobieta jechała z dzieckiem. Do kolizji doszło pod Belwederem. Pani prowadząca samochód wielokrotnie wskazywała na to, że stała się kozłem ofiarnym tej sytuacji, ponieważ stała na światłach i nagle z boku wyjechał samochód, limuzyna z prezydentem Bronisławem Komorowskim, która uderzyła w pojazd tej pani. Co skandaliczne - ten pojazd pojechał dalej, nie zatrzymał się, nie udzielił pomocy tej kobiecie, zostawił ją samą" - wymieniała dalej. Podkreśliła, że "dopiero po jakimś czasie ktoś się zreflektował, po bardzo długim czasie i wyszedł z Belwederu, żeby się zainteresować, czy tej pani nie trzeba pomóc". "Nie przypominam sobie oburzenia państwa stacji" - podkreśliła, zwracając się do reportera TVN24.
"Pani rzecznik, skoro pani wywołała mnie do tablicy, czy ja mogę zabrać głos, skoro pani się do mnie zwraca" - wtrącił dziennikarz, na co rzeczniczka odpowiedziała, że jeszcze nie skończyła. "Już kilka razy o mnie pani mówiła. To miłe z pani strony, dziękuje" - dodał.
Czerwińska kontynuując wątek o wypadkach podkreśliła, że wymieniła ich tylko kilka. "Zaznaczam - tych kolizji na przestrzeni 2008-2015 było łącznie 60. Czy ktokolwiek z państwa wie o tym? Zna szczegóły tych wypadków? Ja sobie nie przypominam, żeby stacja TVN pokazywała..." - mówiła rzeczniczka.
"Pani rzecznik, czy ja mogę? Skoro jestem wywoływany przez panią do tablicy" - pytał dziennikarz. "Panie redaktorze, czy pan mi prześle archiwum TVN24z relacji tych właśnie wypadków" - pytała z kolei rzeczniczka.
Dziennikarz TVN24 zapytał: "czy zdarzył się chociaż jeden przykład, w którym polityk w wypadku z udziałem limuzyny BOR-u następnego praktycznie dnia, jeszcze przed ustaleniami prokuratury, przed ustaleniami sądu, wyrokował już, bo tak się czuł kierowca seicento". "To są słowa Mariusza Błaszczaka, który mówił bardzo jednoznacznie, z dużą pewnością, że kierowca się przyznał, że limuzyna jechała zgodnie z prawem, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. Jeszcze zanim śledczy cokolwiek ustalili, jeszcze zanim prokuratura cokolwiek ustaliła, jeszcze zanim pojawił się wyrok sądu, a wyrok sądu dopiero przed nami w tej sprawie, to już ważny polityk obozu rządzącego w mediach wyrokował. Czy zdarzyła się taka sytuacja, pani poseł, o to pytam" -kontynuował.
Czerwińska potwierdziła. "Dzisiaj mamy taką sytuację, że politycy, także kandydat na prezydenta, uczestniczy w tej sprawie, angażuje się w nią i przypominam, że już od pierwszych chwil, kiedy wydarzył się ten..." - mówiła, na co dziennikarz wtrącił: "o czym pani mówi, przepraszam". Czerwińska poprosiła, aby mogła dokończyć. "Od pierwszych minut zdarzenia, zdarzenie to miało charakter medialny, doskonale pan redaktor o tym wie i państwa stacja miała w tym największy udział" - ripostowała rzeczniczka. (PAP)
gb/ tgo/